Zawiera on czaszkę biskupa krakowskiego, kanonizowanego w 1253 roku jako męczennika, który w ciągu ostatnich stuleci epoki stał się nie tylko współpatronem (obok św. Wacława) katedry wawelskiej, lecz także krakowskiej diecezji i - wraz ze św. Wojciechem - całego Królestwa Polskiego.
Na temat przyczyn i okoliczności tragicznej śmierci Stanisława w roku 1079 wiodą do dziś spór historycy, inspirowani lakoniczną notką Galla Anonima w jego kronice, mówiącą o tym, że król Bolesław Śmiały "za zdradę wydał biskupa na pocięcie członków". Jednak od końca XII wieku wyraźnie narastało przekonanie, iż śmierć Stanisława została mu wymierzona z pogwałceniem wszelkich praw, "za wiarę, prawdę i sprawiedliwość". Nim tymi słowy ujął istotę świętości biskupa w jego nowym żywocie, spisanym w latach ok. 1460-65, dziejopis Jan Długosz, legendę biskupa-męczennika tworzyli Wincenty Kadłubek (zm. 1223) w "Kronice polskiej" z lat ok. 1190-1208, oraz Wincenty z Kielc (Kielczy) (zm. po 1262), autor "Żywota większego" i "Żywota mniejszego" - tekstów związanych z kanonizacją i rozpowszechnianiem kultu św. Stanisława. Wspólne dla tych przekazów jest przekonanie, iż biskup został zgładzony osobiście przez monarchę w trakcie sprawowania mszy, zaś ciało pasterza diecezji zostało rozsiekane, następnie - pilnowane przez orły - w cudowny sposób scaliło się dowodząc jego niewinności.
Najstarsze zachowane wyobrażenia św. Stanisława pochodzą z XIII stulecia i mają charakter wizerunków reprezentacyjnych, tylko aluzyjnie odnoszących się do wspomnianych dramatycznych wydarzeń. Z lat 30. XIV wieku datuje się pierwszy znany cykl narracyjny poświęcony biskupowi - miniatury w "Legendarium Andegaweńskim", gdzie na ośmiu przedstawieniach ukazano nie tylko śmierć i losy ciała Stanisława, lecz także sceny je poprzedzające i po nich następujące. Wśród nich występuje wyobrażenie odnoszące się do biskupiej działalności Stanisława, dbającego o materialne zabezpieczenie swej diecezji. Oskarżony o nieprawne przejęcie na rzecz kościoła krakowskiego wsi Piotrawin, przyprowadził przed sąd biskupi wskrzeszonego dzięki boskiej pomocy dawnego jej właściciela rycerza Piotra, który poświadczył legalność dokonanej przez Stanisława transakcji.
Od połowy XV stulecia daje się zauważyć wzrost fundacji artystycznych o sakralnym charakterze, zwłaszcza w obrębie diecezji krakowskiej, które obrazowały treść żywota i martyrium św. Stanisława. Szczególne ich nasilenie nastąpiło jednak dopiero około 1500 roku i 1. ćwierci XVI stulecia. Miało to niewątpliwie związek z 250. rocznicą kanonizacji krakowskiego biskupa, w tym momencie utrwalającego swą pozycję jednego z głównych patronów Polski. Powstały wtedy tak świetne dzieła - by wymienić tylko stołeczne - jak haftowany ornat fundacji Piotra Kmity, czy nastawy ołtarzowe dla kościoła Mariackiego oraz grobowej kaplicy Jana Olbrachta katedry na Wawelu.
W tym kontekście należy widzieć krakowski relikwiarz, według inskrypcji znajdującej się na otoku jego pokrywy sfinansowany w 1504 roku przez królową Elżbietę Rakuszankę, wdowę po Kazimierzu Jagiellończyku. Dokonała ona aktu fundacji w imieniu dwóch swych już nieżyjących synów - króla Jana Olbrachta i kardynała Fryderyka Jagiellończyka. Nadzór nad realizacją dzieła sprawował następca tego ostatniego na krakowskiej stolicy biskupiej - Jan Konarski. Relikwiarz wykonany w złocie wysokiej próby w technice odlewu, trybowania, grawerowania i cyzelowania, ma formę ośmiobocznej puszki o wysokości nieco ponad 24 i średnicy 31 cm. Jego cokół oraz pokrywę w formie spłaszczonej kopułki (z wziernikiem po środku) zdobi obfitość pereł i szafirów, często okazałych, nadto diamenty - w tym jeden czarny.
Jednak głównym środkiem wyrazu jest dekoracja figuralna - cztery pełnoplastyczne posążki aniołków trzymające tarcze z herbami fundatorów, wspierające relikwiarz, a zwłaszcza sceny poświęcone św. Stanisławowi, rozpostarte na kwaterach boków puszki: "Kupno wsi", "Wskrzeszenie rycerza Piotra", "Świadczenie przed królem", "Zabójstwo świętego", "Rozsiekanie zwłok męczennika", "Strzeżenie ciała przez orły", "Pogrzeb" i "Kanonizacja w Asyżu". Sceny te, o ograniczonej do minimum scenerii i liczbie postaci, wykonane niekiedy w technice głębokiego reliefu, wieńczą okazałe i plastyczne ażurowe maswerki. Całość sprawia niezwykle efektowne wrażenie, nie tylko dzięki cenności kruszcu i drogich kamieni, ale także dzięki wyjątkowej plastyczności umiejętnie wprowadzonej dekoracji oraz wyważonym proporcjom.
Relikwiarz zwraca także uwagę swą formą. Kształt puszki jest wprawdzie znany wśród przedmiotów o tej funkcji od późnego antyku, ale u końca średniowiecza był już archaizmem. Natomiast dość mocno zadomowił się w polskiej tradycji fundowania relikwiarzy - ten sam kształt co Stanisławowy miał wykonany w 1494 roku relikwiarz na głowę św. Wojciecha w skarbcu katedry w Gnieźnie (niestety stamtąd skradziony). Niewykluczone, iż krakowski sporządzony został właśnie na wzór gnieźnieńskiego, ten zaś powielał kształt swego romańskiego poprzednika. Każdy z nich natomiast zapoczątkował lokalną - wielkopolską i małopolską tradycję puszkowych relikwiarzy, która wydawszy świetne późnogotyckie i barokowe przykłady, przetrwała do XIX stulecia.
Na dnie wnętrza złotego relikwiarza św. Stanisława odkryto w końcu XIX wieku inskrypcję: "MARTINVS MARCZINECZ AUTHOR HVIVS OPERIS", która, będąc jedyną znaną sygnaturą złotnika krakowskiego późnego średniowiecza, jednoznacznie wskazała autora tego niewątpliwego arcydzieła małopolskiego złotnictwa. Marcin, zwany Marcinkiem młodszym, syn złotnika o tym samym imieniu, prowadził swój własny warsztat w Krakowie co najmniej od 1486 roku, z czasem coraz lepiej prosperujący i rozbudowywany. Cztery lata później został starszym cechu złotników krakowskich, którą to funkcję sprawował jeszcze dwukrotnie do 1507 roku. Następnie w 1509 roku został rajcą krakowskim, będąc nim do końca swego życia (zm. 1518). Od 1502 roku pracował na zlecenie królewicza Zygmunta Jagiellończyka, a od 1510 już jako króla. Były to głównie dzieła świeckiego przeznaczenia, przepadły one jednak w ciągu dziejów, natomiast religijny charakter i zapewne wspaniałą prezencję miały odlane ze srebra i złocone w 1512 roku, również nieistniejące, "obrazy" przeznaczone dla ołtarza św. Stanisława w krakowskiej katedrze.
Spośród zachowanych dzieł złotnictwa krakowskiego przypisuje się Marcinowi Marcinkowi młodszemu te najwybitniejsze, zwłaszcza fundacji kardynała Fryderyka Jagiellończyka - berło dla Akademii Krakowskiej (Kraków, Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego) i tzw. Krzyż Większy dla katedry gnieźnieńskiej (Gniezno, Muzeum Archidiecezjalne), powstałe w latach między 1493 a 1503, oraz pochodzący z tego samego czasu kielich w kościele parafialnym w Wieliczce (wszystkie są ze srebra). Choć te znakomite dzieła wiązane są z Marcinkiem młodszym tylko hipotetycznie, to jednak sam złoty relikwiarz św. Stanisława czyni zeń jednego z najwybitniejszych złotników późnego średniowiecza nie tylko w Krakowie, lecz także w Europie Środkowej. Przekonać się o tym można naocznie, uczestnicząc w rokrocznej procesji w święto św. Stanisława biskupa-męczennika 8 kwietnia, gdy złoty relikwiarz jego głowy przenoszony jest uroczyście ulicami Krakowa z katedry do kościoła na Skałce.
Autor: Paweł Freus, październik 2010.
- Relikwiarz na głowę św. Stanisława
Marcin Marcinek, 1504
złoto zdobione perłami, szafirami i diamentami, średnica 31 cm
wł. skarbiec katedry na Wawelu w Krakowie