"Są filmy ważniejsze niż ekonomia" – mówił podczas spotkania z widzami producent Dariusz Jabłoński, zapewniając, że film Władysława Pasikowskiego powstał z potrzeby serca. Opowiadając mordowaniu Żydów przez Polaków podczas II wojny światowej, reżyserowi udało się znaleźć złoty środek między atrakcyjną filmową formą i wiernością historycznym faktom. Choć "Pokłosie" ma swoje słabości, jest to obraz ważny, który ma szansę trafić do szerokiej publiczności i zmienić jej sposób patrzenia na polską historię.
Po dwudziestu latach od wyjazdu z kraju Franciszek (Ireneusz Czop), robotnik z Chicago, po raz pierwszy przylatuje do Polski. Niepokoi się o brata (Maciej Stuhr). Józef, rolnik z mazurskiej wioski został wypchnięty poza nawias społeczności. Żona z dziećmi wyjechała do rodziny do Ameryki. Kiedy Franciszek przyjeżdża do gospodarstwa brata, dowiaduje się, że kością niezgody są macewy przez lata wykorzystywane do utwardzania polnych dróg, które Józef ustawił na swym polu rekonstruując w ten sposób żydowski cmentarz. Zrozumienie korzeni konfliktu prowadzi dwójkę bohaterów do poznania rodzinnej przeszłości.
Sumienie narodu
Pasikowski brutalnie przecina wrzód wypieranej narodowej pamięci. Choć ta nazwa ani razu nie pada w filmie, "Pokłosie" opowiada głośną historię z Jedwabnego, podlaskiego miasteczka, gdzie w 1941 roku polscy mieszkańcy zamordowali kilkuset żydowskich sąsiadów. Nie jest to jednak rekonstrukcja przeszłości, ale opowieść o współczesnej Polsce. Pasikowski świadomie rezygnuje z retrospektyw, by opowiedzieć o "tu i teraz", naszej narodowej świadomości.
W wywiadzie udzielonym Donacie Subbotko w "Gazecie Wyborczej" mówił: "Nie ma w Polsce (…) antysemityzmu na skalę ustaw norymberskich i pogróżek irańskich kierowanych w stronę Izraela. Ale jest powszechny, mały, podły, bezmyślny antysemityzm wyrażający się słowem 'żydki'. Prawdziwy problem polega na tym, czego Niemcy lat 30. dowodzą, że ten drugi, 'nieszkodliwy', może się łatwo przerodzić w ten pierwszy, ludobójczy".
Pasikowski nie jest jednak lekarzem sumień, ale przede wszystkim reżyserem, którego zadaniem jest sprawne opowiadanie historii. Po raz kolejny w swej karierze łączy popularną formę z niepopularnymi tematami. W sensacyjnych "Psach" u progu lat 90. jako pierwszy sportretował ponurą stronę polskiej transformacji ustrojowej, a w niezbyt udanych "Demonach wojny wg Goi" z 1998 roku odzierał postać polskiego żołnierza z poczciwego stereotypu, pokazując okrucieństwo bałkańskiej wojny z lat 90-tych. "Pokłosie" to kolejna próba dotknięcia narodowego tabu.
"Gdy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz, byłem pod ogromnym wrażeniem tego, jak bardzo te wszystkie sytuacje są trafne. Te postacie i sytuacje mają swoje pierwowzory w rzeczywistości" – mówił podczas spotkania z publicznością historyk, Krzysztof Persak, konsultant merytoryczny filmu Pasikowskiego. Reżyser "Psów" swój scenariusz konsultował z wybitnymi ekspertami – Krzysztofem Persakiem i Barbarą Engelking, kierowniczką Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN i autorką znakomitej pracy "Jest taki piękny słoneczny dzień".
Merytoryczna rzetelność, z jaką Pasikowski traktuje historyczny kontekst, jest zarazem siłą i słabością jego filmu. Z jednej strony mamy prawdę ludzkich doświadczeń i przypadki udokumentowane przez historyków, z drugiej –przewidywalną fabułę. Towarzysząca filmowi legenda opowieści utrzymanej w oskarżycielskim duchu książek "Sąsiedzi" oraz "Złote żniwa" Jana Tomasza Grossa, nie pomaga Pasikowskiemu. "Pokłosie" jest bowiem filmem, w którym znajomość historycznych realiów raczej przeszkadza w uczestniczeniu w filmowej historii.
W mroku
Jeśli je odrzeć z historycznych kontekstów, „Pokłosie” broni się jako thriller. Pasikowski potrafi opowiadać, dba o właściwy rytm, stopniuje napięcie, dobrze rozkłada akcenty, panując nad długością kolejnych sekwencji. Garściami czerpie z tradycji amerykańskiego kina gatunków. Wie, jak wykorzystywać bliskie plany, by tworzyć na ekranie atmosferę niepokoju. Miesza ze sobą estetyczne kody thrillera, horroru i kryminału. Korzysta z popularnych fabularnych schematów: jest tutaj opowieść o braterskim konflikcie, rozdrapanych ranach, prywatnym śledztwie i niemal westernowa historia dwóch sprawiedliwych mierzących się ze złem tego świata.
Reżyser "Krolla" ma oparcie w znakomitych współpracownikach. Allan Starski, laureat Oscara za scenografię do "Listy Schindlera", w "Pokłosiu" komponuje przestrzeń, która łączy różne historyczne epoki i staje się symbolem przeszłości pełnej niezabliźnionych ran i przemilczanych tragedii.