Zrealizowany w technice klasycznej animacji poklatkowej obraz stanowi adaptację baśni muzycznej Siergieja Prokofjewa pod takim samym tytułem z 1936 roku. Spośród licznych filmowych adaptacji historii z baletu rosyjskiego kompozytora dzieło Templeton wyróżnia się kunsztowną scenografią i pięknymi, doskonale ożywionymi lalkami. Również subtelnym oddaniem za pomocą obrazu odczuć bohaterów, udramatyzowaniem skomplikowanej relacji głównych postaci oraz głębi ich przeżyć, prowadzących do przemiany wewnętrznej.
Zdjęcia do "Piotrusia i Wilka" powstały w Se-ma-forze, podobnie jak znacząca większość prac związanych z cyfrową postprodukcją, oraz w halach Łódzkiego Centrum Filmowego, gdzie przygotowano dekoracje. Z budżetem opiewającym na pięć milionów dolarów film stanowił największą od lat koprodukcję w polskiej animacji. Suzie Templeton zdecydowała się na współpracę z Se-ma-forem po obejrzeniu wyprodukowanego w nim filmu Marka Skrobeckiego "Ichthys", który zachwycił brytyjską reżyserkę. Przy tworzeniu oscarowej produkcji pracowało około 150 osób, zdjęcia trwały osiem miesięcy - poprzedzały je trzyletnie prace przygotowawcze, obejmujące m.in. tworzenie kunsztownych, niezwykle pracochłonnych lalek oraz inscenizacji - a kolejny rok zajęły prace postprodukcyjne. Przygotowany z rozmachem plan zdjęciowy składał się z dopracowanych w każdym szczególe dekoracji, z których jedna liczyła aż 170 metrów kwadratowych. Scenografowie - Marek Skrobecki i Jane Morton - stworzyli m.in. las liczący tysiące drzew, krzewów, traw i kamieni, wykonany z naturalnych materiałów; zajmował obszar o długości 22 i szerokości 16 metrów. Majstersztykiem były też same lalki pomniejszone w skali 1:5, z dłońmi i twarzami z silikonu, który pozwala na uzyskanie efektu naturalnej skóry oraz nakładanymi pojedynczo, przy pomocy pęsety, włosami. Dla grających mimiką lalek najważniejszych postaci skonstruowano po kilka główek z różnym wyrazem twarzy. Wszystko to pozwoliło na uzyskanie niezwykle realistycznych obrazów w filmie, przypominających raczej te z filmów fabularnych niż animacji.
Pierwsze kadry "Piotrusia i Wilka" stanowią uwerturę wprowadzającą widza w klimat i tematykę filmu. Widzimy w nich położony nieopodal lasu niewielki, drewniany dom, otoczony podwyższonym parkanem i tonący w śnieżnej zamieci. W tle słychać wycie wilków, których siwy mężczyzna wypatruje ze strzelbą, uszczelniając jednocześnie płot. Przez szybę jego ruchy śledzi Piotruś, chłopiec o smutnym wyrazie twarzy i takim samym spojrzeniu. W tych pierwszych kadrach poznajemy też drugiego tytułowego bohatera. W odróżnieniu od zamkniętego za ogrodzeniem i strzeżonego pilnie przez dziadka Piotrusia, wilk swobodnie przemierza leśne ostępy, ciesząc się wolnością. Niebezpieczeństwo w postaci złych ludzi czyha na chłopca również w znajdującym się nieopodal mieście. Osamotniony Piotruś zaprzyjaźnia się jedynie z gęsią i ptakiem o zranionym skrzydle. Jego pragnieniem jest odkrycie intrygującego świata za wysokim ogrodzeniem, któremu przygląda się przez niewielkie wyrwy w parkanie. Pewnego dnia wykrada klucz od furtki i wraz ze swymi przyjaciółmi wymyka się na drugą stronę, gdzie z radością ślizgają się po zamarzniętym jeziorze. Zdenerwowany dziadek zabiera do domu Piotrusia, który pozostawia na jeziorze swoich przyjaciół, by zza zamkniętej furtki przyglądać się im z tęsknotą. Wkrótce dostrzega wilka, nie zdoła jednak pomóc gęsi wyrwać się z jego szponów. Ogarnięty bólem i wściekłością chłopiec decyduje się stawić czoła groźnemu przeciwnikowi - po wielu próbach udaje mu się schwytać wilka w sieć. Po tej konfrontacji na twarzy Piotrusia pozostają krwawe ślady pazurów drapieżnika. Nie pozwala jednak dziadkowi zastrzelić zwierzęcia, które postanawia sprzedać. Gdy jednak nie uda się dobić targu z właścicielem cyrku, a przy klatce pojawiają się myśliwi, od których kiedyś chłopiec doznał krzywdy, dojrzewa do podjęcia niespodziewanej dla wszystkich decyzji. W niczym nie przypomina już nieśmiałego, przestraszonego chłopca - z uznaniem patrzą na niego rówieśnicy, dla których kiedyś był obiektem kpin. Otwiera drzwi klatki, przez chwilę mierzy się z wilkiem wzrokiem, by wreszcie wraz z nim przejść wśród zgromadzonej gawiedzi, a następnie pozwolić zwierzęciu wrócić do lasu.
Narracja prowadzona jest jedynie za pomocą muzyki i obrazu, które okazują się niezwykle skutecznymi środkami dramaturgicznymi, wciągającymi widza w bajkowy świat chłopca, dojrzewającego pod wpływem przyjaźni i dramatycznych dla niego zdarzeń. Doskonale zsynchronizowane z poszczególnymi scenami dźwięki z baletu Prokofiewa, w barwnej interpretacji Philharmonia Orchestra pod dyrekcją Marka Stephensona, wraz z warstwą wizualną, budują baśniowy klimat filmu. Muzyka jest tu jednak dawkowana z umiarem, nie wypełnia całego filmu, w którym cisza, przerywana szmerami czy odgłosami zwierząt, również tworzy momenty napięcia, niepokoju lub neutralne tło. Tym piękniej później wybrzmiewają fragmenty muzycznej opowieści rosyjskiego kompozytora, z wyraźnie zaznaczonymi partiami solowymi, odpowiadającymi postaciom w filmie. W warstwie plastycznej doskonale widoczny jest odręczny charakter scenografii, czy wręcz pewna chropowatość niewygładzonego komputerowo obrazu. Doskonale ożywione przez animatorów lalki - głównym animatorem był Adam Wyrwas - "grają" gestem, ruchami, a także mimiką twarzy. W szczególności postać i twarz Piotrusia przykuwa uwagę. Obdarzony pięknymi, błękitnymi oczami lalkowy chłopiec, z wyrazistym, momentami przeszklonym od łez spojrzeniem, na twarzy którego odbija się cała gama uczuć - od strachu, przez smutek, złość, dumę, niepokój i radość - jest urzekającym bohaterem.
Ujmująca baśniowym klimatem animacja niesie także bogate możliwości interpretacyjne. To jednocześnie opowieść o dojrzewaniu i przemianie bohatera, sile przyjaźni, szacunku do świata natury, a także psychoanalityczna, jungowska z ducha przypowieść o różnorodnych pierwiastkach ludzkiej osobowości, m.in. pierwotnej i dzikiej sile, oraz drodze prowadzącej do jej odkrycia i akceptacji. Taką siłę w finale filmu odnajduje w sobie Piotruś, nim to jednak nastąpi musi przemierzyć ścieżkę, pełną bólu i rozczarowań. Zafascynowany światem po drugiej stronie solidnego ogrodzenia, mimo zakazu pragnie poznać smak upragnionej wolności. Wkrótce przekona się, iż jest on słodko-gorzki. Jednak dzięki bolesnym przeżyciom, które wyzwalają w nim złość i chęć działania, nieśmiały i zagubiony Piotruś przeżywa metamorfozę. Gdy po raz kolejny pojawia się w powiatowym miasteczku nie jest już pośmiewiskiem dla dzieci i ofiarą złych ludzi - tym razem, stąpając pewnym krokiem, spotyka się z uznaniem rówieśników. Ujarzmiona bestia, którą w finałowej scenie chłopiec uwalnia, wraca do lasu. Dla Piotrusia jednak relacja nawiązana z wilkiem - czy też dziką częścią swojej natury - pozostanie jednym z najbardziej znaczących życiowych doświadczeń.
Zarówno siła przesłania, wyrazista muzyka oraz realistyczne, choć jednocześnie poetycko odrealnione inscenizacje i kunsztowne marionetki, współtworzą magiczny klimat opowieści ze współczesnej, choć dalekiej Rosji. Jest to nastrój prawdziwej baśni, gdzie piękno samej opowieści harmonizuje z jej szlachetnym przesłaniem i która zachwycić może nie tylko małych widzów.
- "Piotruś i Wilk", Polska, Wielka Brytania 2006. Adaptacja i reżyseria: Suzie Templeton; zdjęcia: Hugh Gordon, Mikołaj Jaroszewicz; scenografia: Marek Skrobecki, Jane Morton; główny animator: Adam Wyrwas; scenariusz: Suzie Templeto, Marianela Maldonado; muzyka: Sergiusz Prokofiew, wykonanie: Philharmonia Orchestra pod dyrekcją Marka Stephensona; produkcja: Breakthtru Films, Se-ma-for Produkcja Filmowa; współpraca produkcyjna: Channel Four Television, Storm Sudios. Czas trwania: 32 minuty.
Nagrody:
- Kryształ Annecy, Nagroda Główna, Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych, Annecy 2007;
- Nagroda Publiczności, Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych, Nagroda Publiczności, Annecy 2007;
- Srebrna Kreska dla najlepszego filmu dla dzieci, Ogólnopolski Festiwal Autorskich Filmów Animowanych OFAFA w Krakowie, 2007;
- Oscar - Nagroda Amerykańskiej Akademii Sztuki Filmowej za najlepszy krótki film animowany w roku 2007, Los Angeles.
Autor: Iwona Hałgas, czerwiec 2011 r.