Nienawistny napis na ścianie budynku w Cardiff zainspirował fotografa do pieszej wędrówki z Walii do Polski. Napotykanych ludzi pytał: czym jest dom?
W ciągu 105 dni fotograf przeszedł ponad 1900 kilometrów. W czasie trzymiesięcznej podróży spotkał tylko jedną negatywnie nastawioną do niego osobę. Cała reszta wyrażała zaciekawienie i była gotowa do rozmowy. Początkowo Iwanowski próbował zadawać przygotowane wcześniej pytania, jednak z czasem zmienił podejście i zdecydowanie częściej improwizował.
Ludzie pytani o definicję domu najczęściej najpierw wskazywali ręką przestrzeń między piersiami, po czym dzielili się swoją historią. We wszystkich ośmiu krajach, które odwiedził Iwanowski, ta definicja była podobna – ludzie postrzegali dom jako część ludzkiego doświadczenia. Niewiele osób wspomniało o narodowości, rzadko padały zdania o polityce.
Zainspirowany powyższą fotografią Iwanowski stworzył projekt składający się z krajobrazów i autoportretów. Autor uznał, że forma klasycznego dokumentu opartego na portretach innych osób jest nadmiernie wykorzystywana i już nie działa. Zamiast fotografować innych ludzi, spisywał ich historie.
Do jakich wniosków doprowadziła Iwanowskiego ta medytacyjna podróż? W wywiadzie stwierdził:
Text
Wystarczy wejść na drabinę, albo popatrzeć na niebo w nocy, żeby zmienić perspektywę. I ja na to niebo patrzyłem. Okazało się, że tym wspólnym domem jest ziemia. Jedziemy w tym samym kierunku.
Więcej o projekcie Michała Iwanowskiego dowiesz się w wywiadzie.
Tytuł (nagłówek do zdjęcia)