Polska kontrastów
Dla fotografa takie zdjęcie jest jak wygrana na loterii. Kompozycyjnie fotografia jest bez zastrzeżeń – pęknięcie odczuwalne jest w warstwie emocjonalnej. Schmidt zrobił je w 1977 r., gdy zwiedzał muzeum w miejscu byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Oddalając się od miejsca pamięci, usłyszał zastanawiający dźwięk. Zatrzymał się i po chwili ujrzał rozbawione dzieci biegnące wzdłuż ogrodzenia z drutu kolczastego. Jeden kadr, dwa światy. W "Inside Poland" takich sprzeczności jest więcej.
Album, wydany przy okazji wystawy zdjęć Schmidta w warszawskim Domu Spotkań z Historią, to opowieść o Polsce napisana językiem emocji. Radość przeplata się z oburzeniem, skupienie z irytacją, beztroska sąsiaduje z bezradnością. O tej ambiwalencji mówi sam artysta, gdy wspomina swój przyjazd do kraju w latach 70.: "Z jednej strony to wszystko było dziwne, a z drugiej swojskie". Schmidt znał ojczyznę tylko z opowieści rodziców – ocaleni z Holocaustu wyjechali z synem niedługo po zakończeniu wojny. Chłopiec z Żyrardowa dorastał w Wenezueli, w Stanach Zjednoczonych ukończył studia matematyczne i uzyskał tytuł doktora. Logika podpowiadała karierę naukową, on posłuchał intuicji.
Już jako nastolatek, zainspirowany twórczością Ingmara Bergmana, chciał zostać reżyserem. Podczas krótkiej wizyty w Polsce w 1974 r. mógł podpatrywać mistrzów w akcji, robiąc zdjęcia na planie filmowym "Bilansu kwartalnego" oraz "Ziemi obiecanej". Zamieszczone w albumie ujęcia sugerują odmienną naturę i warsztat pracy reżyserów: Krzysztof Zanussi ukazany jest jako wymagający nauczyciel, wchodzący w bliską interakcję z aktorem, natomiast Andrzej Wajda sprawia wrażenie bijącego się z myślami introwertyka. Uwydatnia to fotografia wykonana w surowej, industrialnej przestrzeni. Twórca pochyla się nad scenariuszem, jednak odwraca wzrok, jakby szukał odpowiedzi gdzie indziej. Dzięki przypadkowej podwójnej ekspozycji zdjęcie uzyskało surrealny wymiar.
Rok później Schmidt wrócił na dłużej i przemierzał kraj z Leicą w dłoni oraz legitymacją prasową American Society of Magazine Photographers w kieszeni. Dokument otworzył mu wiele drzwi zamkniętych dla fotografów z Polski. Przez obiektyw aparatu obserwował pracę górników, niezadowolenie stoczniowców, entuzjazm polityków podczas dożynek, zakłopotanie uczestników pochodu pierwszomajowego i propagandowe hasła na murze, które nijak się miały do rzeczywistości. Fotografował podwórka, zaglądał do domów, przyłapał premiera Piotra Jaroszewicza na drzemce w trakcie obrad sejmu. Niemal niezauważenie wkraczał w pełen anegdot świat realny i utrwalał metaforyczny świat sztuki: filmu, teatru, muzyki. Jednak nawet w tych typowo reporterskich ujęciach jest więcej liryzmu niż prozy.
Zdjęcia Polski lat 70. były przepustką do dwóch agencji fotograficznych: Black Star w Nowym Jorku oraz Rapho w Paryżu. Schmidt przyjechał do stolicy Francji w 1980 r., tu poznał artystów reprezentujących nurt humanistyczny w fotografii, którym sam podąża. W pracach Willy'ego Ronisa i Roberta Doisneau – niegdyś wiernego kompana popołudniowych pogawędek przy herbacie – ceni wyczuwalną bliskość z człowiekiem, z kolei u Edouarda Boubata dostrzega poezję. Podobnie jak oni Schmidt stara się uchwycić w kadrze emocje i tworzy coś w rodzaju dokumentu intymnego.
Schmidt przeprowadził się do Polski na stałe w latach 90. Jednak fotografii z wolnego od ideologii komunistycznej kraju jest w albumie zdecydowanie mniej. O ile wiele obrazów wykonanych w latach 1974-1978 należy odczytywać w kontekście gospodarczo-politycznym, o tyle te najnowsze kadry nie mają tej konotacji. Być może dlatego, że Schmidt nie koncentruje się na historycznych wydarzeniach, przyciągają go raczej ekspresja i ulotność chwili. Migawki wychodzące poza czas i przestrzeń. O takim podejściu świadczy również pozbawiony chronologii układ zdjęć zaprezentowanych minimalistycznie: czarno-białe obrazy na czystym tle, bez podpisów, bez dat (autorski komentarz zamieszczono na początku książki). "Inside Poland" jest jednocześnie intymnym pamiętnikiem z podróży – również tej nieplanowanej, w głąb siebie – oraz portretem socjologicznym Polaków. Kilka dokumentalnych ujęć, wykonanych w domach bohaterów, mogłoby z powodzeniem stanowić preludium do "Zapisu socjologicznego" Zofii Rydet.
Harmonia
Podobnie jak Henri Cartier-Bresson Schmidt wielką wagę przywiązuje do kompozycji. Materiał światłoczuły traktuje niczym malarz płótno. Unika bałaganu, przypadkowych napięć. Doskonale pokazuje to fotografia dziecięcej zabawy na trzepaku, wykonana na warszawskim Bródnie w 1976 r. Im dłużej odbiorca wpatruje się w ten geometryczny obraz, tym więcej zauważa prawidłowości (np. układ nóg dziecka naśladujący trapezowy kształt placu). Schmidt pilnuje płynności relacji między komponentami, aby forma i treść stanowiły nierozerwalną całość. Odnajduje analogię równowagi wizualnej i kompozycji muzycznej, gdzie "dźwięki są ułożone w czasie według ich tonacji, długości, brzmienia". Wie, o czym mówi: słucha muzyki poważnej, amatorsko gra na flecie, a lekcji fenomenologii muzyki udzielał mu rumuński dyrygent i kompozytor Sergiu Celibidache, który potrafił zamienić koncert w przeżycie duchowe. W uzyskaniu podobnego stanu fotografowi pomaga medytacja.
Intensywny moment
Schmidt od Bressonowskiej koncepcji decydującego momentu woli moment intensywny, w którym kumulują się przeżycia. Dlatego też zdecydowanie odrzuca intelektualizm. "Umysł powinien być pusty, aby jasno widzieć" – powtarza za hinduskim mędrcem Jiddu Krishnamurtim. "Filozofia fotografowania polega przede wszystkim na bezpośrednim patrzeniu" – definiuje Schmidt. W "Inside Poland" wiele uwagi poświęca uroczystościom religijnym: Pierwszej Komunii, pielgrzymce Jana Pawła II do Polski, modlitwie chasydów w Leżajsku, a wśród portretowanych nie zabrakło księdza prawosławnego czy mistrza zen. Wyznanie nie ma znaczenia – liczy się transcendencja.
Jedno z najbardziej charakterystycznych zdjęć w dorobku fotografa zostało wykonane podczas mszy św. w Łowiczu w 1976 r. Jego siłę wyrazu stanowi jasna postać dziewczynki, uchwycona w dynamicznej pozie, skontrastowana ze skupionym, patrzącym w kierunku ołtarza tłumem ubranych na ciemno wiernych. Ekspresję tego momentu potęguje podmuch wiatru i pojawiająca się w oczach dziecka niepewność.
Na innej fotografii – tematycznie zbliżonej, lecz pochodzącej z lat 90. – główną rolę odgrywa ostre, sierpniowe słońce. Tej scenie towarzyszy zabawna historia: podczas pielgrzymek wiele osób bierze Schmidta za księdza. Nie inaczej było w Kalwarii Pacławskiej. Starsza kobieta poprosiła o towarzyszenie jej w drodze krzyżowej i wspólne odmawianie modlitwy. Na ostatniej stacji fotograf założył na obiektyw pomarańczowy filtr, uzyskując w ten sposób efekt dramaturgii. Dopiero na stykówce dostrzegł skulonego mężczyznę.
W "Inside Poland" dominują optymistyczne akcenty i niespodziewane sytuacje. Zdjęcia są nie tyle komentarzem do rzeczywistości (choć nie można ich tej funkcji pozbawić), co wskazówką do poszukiwania czegoś poza zwykłym przedmiotem poznania. Nade wszystko dobrze ilustrują drogę twórczą artysty i jego podejście do sztuki fotograficznej.
"Inside Poland. Marian Schmidt. Fotografie / Photographs"
Zdjęcia: Marian Schmidt 1974 – 2017
Wstęp i redakcja: Małgorzata Purzyńska
Tłumaczenie na język angielski: Marian Schmidt
Projekt graficzny: Katarzyna Brzostowska
Wyd.: Dom Spotkań z Historią, Warszawa 2017
Liczba stron: 116
ISBN: 978-83-62020-86-7