Historia dotyczy powojennego dzieciństwa zadziornego bohatera pochodzącego z rodziny wiejskich "biedniaków" i złodziei. Niepiśmienny ojciec za eksces z nauczycielem oraz kradzież i zniszczenie tablicy szkolnej zostaje - jako wróg ludu - zamknięty do stalinowskiego więzienia. Chłopiec i jego matka dochodzą sprawiedliwości. Nieoczekiwanie pisanie podań w tej sprawie powoduje, że bohater zaczyna otaczać akt pisania czcią, pisanie staje się nagle centrum jego życia i w symboliczny sposób go przemienia. Dar od ojca - kradzione pióro ze złotą stalówką - przesądza o jego dalszych losach.
''Ojciec był rozdarty, najdosłowniej rozszarpany. Ze skóry odarty i jakby tego nie dość było, zakneblowany'' - to zdanie z brawurowej powieści Mariana Pilota kumuluje wszystkie cechy jego pisarstwa: surrealistyczną wrażliwość, wyczucie groteski, malowniczą sugestywność. Kto da się ponieść melodii języka o charakternej, wywrotowej składni, ten szybko przyjmie ją jako swoją i będzie się cieszyć historią niepiśmiennego ojca i jego dzielnej rodziny.
Marian Pilot (ur. 1936) - powieściopisarz i nowelista, autor słuchowisk, dziennikarz i scenarzysta filmowy, działacz ludowy. Autor powieści i zbiorów opowiadań, m.in.: "Sień" (1965), "Opowieści świętojańskie" (1966), "Majdan" (1969), "Pantałyk" (1970), "Zakaz zwałki" (1974), "Karzeł Pierwszy", "Król tutejszy..." (1976), "Jednorożec" (1978), "Wykidajło" (1980), "Ciżba" (1980), "Matecznik" (1988), "Bitnik Gorgolewski" (1989), "Na odchodnym" (2002), "Cierpki. Oboki. Nice" (2003). Laureat prestiżowych nagród literackich.
Źródło: www.wydawnictwoliterackie.pl, wyborcza.pl
- Marian Pilot
"Pióropusz"
Wydawnictwo Literackie, Kraków, marzec 2010
123 x 197, 320 ss., miękka oprawa
ISBN: 978-83-08-04421-6
Marian Pilot: "Piszę dla Szelów i Drzymałów"
"Gazeta Wyborcza" prezentuje książki nominowane do nagrody Nike 2011. Wszystkim autorom redakcja zadaje te same pytania:
Redakcja: O czym jest pana książka?
Marian Pilot: - "Pióropusz" - to przepojona sowizdrzalskim humorem, przejmująco smutna, optymistyczna i głęboko tragiczna, pełna namiętności, przemocy i pasji, z brawurą opowiedziana bujną, podszytą wielkopolską gwarą polszczyzną, doprawioną niemczyzną i ruszczyzną, opowieść o krzyżowej drodze przez życie dwu ostatnich przedstawicieli złodziejskiej dynastii z wielkopolskiej wsi Siedlików. Niepiśmienni ci, ciemni, w swoim fachu arcydzielni złodzieje, ojciec i syn, dufni we własne siły i umiejętności - wykradną tablicę ze szkoły, ogołocą w ciągu jednej nocy urząd gminny, ba, porwą cały wielki wiatrak - urażeni głęboko w swej złodziejskiej dumie, bez wahania rzucą wyzwanie totalitarnemu państwu, by przez lata zmagać się z jego potęgami, doznając krzywd i upokorzeń, znosząc poniewierki, ciężkie więzienia, pogromy. Triumfatorem w tej wojnie będzie ojciec, ale jego pióropusz dumnego i niezłomnego wojownika sygnować będzie brudnym piórem syn, który poniży się w imię ojcowego zwycięstwa.
Jak pan sobie wyobraża swojego czytelnika?
- Pro captu lectoris habent sua fata libelli (Los książek zależy od pojętności czytelnika) - pisał w swoim traktacie "De litteris" rzymski gramatyk z II wieku naszej ery Terentianus Maurus z Mauretanii. Wieść gminna niesie, że na pytanie, dla kogo właściwie pisze w języku jidysz, Isaac Bashevis Singer zwykł był odpowiadać: dla duchów. Toutes proportions gardées: jako pisarz nurtu chłopskiego w polskiej literaturze znalazłem się po latach w sytuacji podobnej - jako że za mojego życia, na moich oczach dosłownie, nastąpił proces sarmatyzacji klasy chłopskiej. Sarmatyzacja jest zdumiewającym, niemającym odpowiednika bodaj nigdzie na świecie fenomenem godnym najpoważniejszych i najwnikliwszych studiów. Jak to bowiem możliwe, że potomkowie Szelów i Drzymałów w ciągu zaledwie pokolenia czy dwu znaleźli sobie herbowych antenatów, pozmieniali swoje z chamska brzmiące nazwiska, powżeniali się przemyślnie i znaleźli w sobie pogardę dla wszystkiego, co wsiowe i chłopskie... Strach pomyśleć, co by na to rzekł Walerian Nekanda Trepka! [barokowy pisarz, który zasłynął opracowaniem "Liber chamorum", czyli rejestru osób uzurpujących sobie szlacheckie pochodzenie]. W zaludnionych przez neosarmatów metropoliach do swojego chłopskiego rodowodu przyzna się dziś czasem jakiś ekscentryk, bywa, że intelektualista... Mnie towarzyszą stale cienie zapomnianych przodków, że posłużę się tytułem filmu Siergieja Paradżanowa. Z ich łaski - jeśli wolno tak przełożyć Terencjanowe pro captu - piszę. Jest to wysoka łaska.
Jaka jest najważniejsza książka w pana życiu?
- Gogol. Gogol od A do Z. Od "Wieczorów na futorze niedaleko Dikanki" po "Tarasa Bulbę". "Wieczory..." - bo przeczytałem je, dwunastoletni, tuż po "Ogniem i mieczem", Sienkiewiczem olśniony, i już tym zmyślającym bajdy o szlachetnych i dzielnych rycerzach Sienkiewiczem zbrzydzony: Gogol, widziałem, pisze prawdę, jest to prawda także o moim własnym, pastusim życiu. Tknęło mnie wtedy, że może i ja mógłbym dopowiedzieć do jego opowieści jakieś moje własne słówko... "Taras Bulba" - bo tę nad Wisłą obłożoną anatemą, uznaną za antypolską powieść (nawiasem mówiąc, "Ogniem i mieczem" jest Sienkiewicza na "Bulbę" odpowiedzią) zdecydowałem się w przekładzie Aleksandra Ziemnego opublikować po raz pierwszy - po 150 latach z okładem od ukazania się oryginału - na łamach redagowanego przeze mnie kwartalnika "Regiony" w 2001 roku. Tak to więc Gogol towarzyszy mi przez całe życie, raczej jednak nie jako autor "Wieczorów..." i "Tarasa Bulby", ale genialny twórca niesamowitych, tragicznych i wisielczo wesołych opowieści petersburskich, szalonych, posępnych "Martwych dusz", zabawnego i tak strasznego "Rewizora".
Za żadną cenę nie chciałbym pisać jak...
- ...
Co jest ważniejsze - literatura czy polityka?
- Literatura i polityka, wbrew temu, co odrobinę obłudnie skłonni są twierdzić zwolennicy autonomiczności królestwa literatury, są ze sobą ściśle powiązane. Powiedziałbym nawet - zapętlone, od siebie nawzajem uzależnione. Potrzebują siebie zarówno w trybie doraźnym, jak i, by tak rzec, epokowym. Najjaskrawiej więzi te i zależności widoczne były w "epoce minionej", kiedy za słowo zabijano - dlatego że ono samo miało moc burzenia i unicestwiania. Stalin bodaj uważniej czytał Bułhakowa czy Płatonowa niż policyjne raporty. I wiedział, co robi. Z drugiej strony jednym z głównych filarów jego gosudarstwa - jak każdego rosyjskiego państwa zresztą - była wielka literatura rosyjska. Dostojewscy, Tołstojowie, Gogole, Turgieniewowie samym swoim istnieniem budowali prestiż imperium zła: taka jest dialektyka związków polityki i literatury.
Ale w sumie to temat na dłuższe opowiadanie...
Jeśli nie pan, to kto z dwudziestu nominowanych powinien dostać w tym roku nagrodę Nike?
- Bogiem a prawdą, w takim przypadku głosowałbym na "Toksymię" Małgorzaty Rejmer. Tylko że nie ma jej na liście nominowanych.
Źródło: wyborcza.pl - 16 czerwca 2011