W "Prof. Misi" Janion wspomina, że traktowała swoją pracę naukową nieco obsesyjnie, zajmując się nią od świtu do północy i dopiero w ostatnich latach nieco rozluźniła ten reżim. Praca to czytanie i pisanie, rodzina to studenci. Pisała ręcznie i oddawała wydawcom rękopisy. Żyła ascetycznie. Wśród studentów, którzy zapraszani byli do domu profesor, krążą legendy na temat liczby zgromadzonych tam książek. Sama Janion mówi, że czasem łatwiej jej było pożyczyć książkę z biblioteki niż dokopać się do niej we własnym domu. Podobno w przedpokoju zgrupowana jest krytyka literacka i historia malarstwa, mniejszy pokój to romantyzm, gdzie zgromadzona jest również literatura ezoteryczna. Kuchnia to rejon Wielkiej Rewolucji Francuskiej, łazienka - beletrystyka, socjologia i filozofia.
Mistrzyni - tak mówią o prof. Marii Janion jej studenci. Jest ich już kilka pokoleń - uczestników głośnych seminariów na Uniwersytecie Gdańskim i Warszawskim oraz w Instytucie Badań Literackich. Na 80-lecie Janion jej dawni uczniowie przygotowali specjalną księgę ze szczególnym "drzewem genealogicznym". Z grubego pnia (symbolizującego samą panią profesor) wyrasta czterdzieści gałęzi, nazwanych nazwiskami jej doktorantów, wśród których są: Kazimiera Szczuka, Marek Bieńczyk, Stanisław Rosiek. Z gałęzi rozwijają się listki, oznaczające jej czterystu magistrantów, i kolejne odgałęzienia zbierające doktorantów, których dochowali się jej dawni studenci. Koronę wielkiego drzewa tworzy w sumie tysiąc osób.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej.
źródło: PAP, opracowanie: TK, grudzień 2014