Jeśli ulegać jakkolwiek magii liczb, najnowszą książkę Marcina Świetlickiego można by określić mianem "książki podwójnej", złożyło się na nią osiemdziesiąt osiem tekstów poetyckich – co przy podkreślanej kilkukrotnie przez krytykę symbolicznej liczbie czterdziestu czterech wierszy, z których autor skomponował chociażby tomy "Czynny do odwołania" (2001), "Nieczynny" (2003) czy "Muzyka środka" (2006) – zapewne nie pozostaje bez znaczenia. Chociaż z samego faktu wyliczenia wierszy niewiele tu wynika.
Wspomniałem, że "Jeden" jest niejednoznacznie oczywistym tytułem. Wskazywano na pokrewieństwo z tytułami powieści kryminalnych Marcina Świetlickiego, chociaż te porównania wydają się mniej zasadne. Obok już wymienionych interpretacji – pierwsza książka; jeden rok z życia – można odwołać się tu również do systemu binarnego, języka elektroniki cyfrowej, wyrażającego się za pomocą dwóch liczb – 0 i 1 – które oznaczają sygnał lub jego brak – włączony/wyłączony. Ten precyzyjny język okaże się jednak kaleki, niepozwalający określić stanów pośrednich – "Już nie jestem, ale uparcie się trzymam życia. […] I nie mieszkam, a bywam” ("Zero jeden"). Być może mowa tu również o twórczej mocy poezji i piszącego – "Jestem i mam wiele imion./ Lecz jeden jestem" – jak możemy przeczytać w "Piosence Boga". Czy wreszcie o zaburzonej jedności, rozstaniu, podzielonym życiu dwojga ludzi, jednoosobowym trwaniu…
"Jeden" jest książką wieloznaczną, umiejętnie i precyzyjnie zaplanowaną, spiętą klamrową konstrukcją. Rozpisaną w rytmie zmieniających się pór roku opowieścią o miłości i śmierci, o początkach i końcach. Rozpoczyna ją wiersz "Przedwiośnie", tylko na pozór łagodny, że zima już w odwrocie, że mamy do czynienia z początkiem nowego życia, kończy go jednak wers: "Przed wiosną idzie śmierć". (W poetyce Świetlickiego zderzenie pozornej łagodności z jakimś stanem zagrożenia, zarówno tego zewnętrznego jak i wewnętrznego, jest częstym sposobem budowania napięcia w wierszu). Zmiany w przyrodzie są tu zwiastunem zmian w życiu bohatera – czasem ujawniania się tajemnic. "To, co skryte dotąd było,/ ujawione wnet zostanie./ Wiosna przyjdzie. O jak miło./ Trup w bałwanie!" ("Niespodzianka"). "Ukrywanie się we wnętrzu bałwana", powracające w jednym z ostatnich wierszy tomu "I Marcinowi dobranoc", jest jednocześnie zamknięciem i ponownym otwarciem opowiadanych historii…
Swoją najnowszą książkę autor określił mianem najbardziej osobistej i intymnej od czasów debiutu. Oczywiście nie we wszystkim musimy być tu zgodni, myślę, że równie prywatną, ważną i sugestywną była także "Muzyka środka" (2006), niemniej ostatnie teksty mają wiele cech wczesnych wierszy Świetlickiego, energię nowego początku. W tytule jednego z nich możemy przeczytać – "Chyba tak to należy rozumieć":
Piszę teraz
jak chłopiec.
Wylewa się
ze mnie.
To znaczy pewnie:
idzie śmierć,
ale wybiera
dłuższą drogę.
Piszę teraz
jak chłopiec.
Chłopięcość nie jest tu jednak stanem beztroskiego bycia, jest silnie połączona z gorzką świadomością, pozbyciem się złudzeń, wymuszonym zrozumieniem, zaakceptowaniem przegranej:
Bo ona powiedziała: nie rozumiem tego,
że nie chcesz mnie rozumieć […] zechciej zrozumieć mnie wreszcie.
Tak właśnie powiedziała: kiedy byłeś chłopcem,
to rozumiałeś więcej, teraz się uparłeś
i nie wiesz, nie chcesz, to ja ci wskazałam
wszystkie wyjścia i wejścia, jestem prapoczątkiem
twojego końca.
Bohater tych wierszy, to ktoś trwający w zawieszeniu między końcem jednej historii, a początkiem drugiej; pomiędzy uporczywym wracaniem do dawnego, a logicznym wyjaśnianiem sobie znaczenia słów "nie ma, skończyło się"; między wygraną a przegraną, wypracowujący nowy porządek swojej codzienności, odczytujący znaki nowego życia.
Ta – jak nazywa ją Świetlicki – "staromodna i wyraźna historia", która posłużyła za konstrukcję tomu, nie jest oczywiście jedynym tematem tych wierszy. "Jeden" jest tylko do pewnego stopnia zbiorem osobnym. I nie chodzi tu o konieczność całościowego oglądu poezji krakowskiego poety, ale o świadomie kontynuowane przez autora "ciągi dalsze". Myślę chociażby o wierszu "Polska 5", który odsyła do zapisów z wcześniejszych tomów, czy "wierszach o mieście". Tym, co wyróżnia najnowszą książkę jest jej niemalże dziennikowy charakter, zapisy poszczególnych zdarzeń zgodne z rytmem kalendarza, gdzie tytułem wiersza staje się konkretna data. Bliska wydaje się tu być Świetlickiemu poetyka Mirona Białoszewskiego, nie tylko z jego upodobaniem do energii słów, ze zderzeniem języków – czego liczne przykłady odnajdziemy w tomie – ale także z "donosami rzeczywistości", zapisem tego, co zwykłe i codzienne.
"Jeden", to książka o nowym początku, trwaniu przy życiu, ale także o niepewności i lęku, śmierci, stosunku do poezji, przewadze rzeczywistości nad wierszem. Nie pozbawiona ironii i dystansu wobec tego, co mieszczańskie zarówno w życiu, jak i literaturze. Świetlicki jest zawsze w innym miejscu, niż chcielibyśmy go widzieć. Świetnie to potrafi…
Marcin Świetlicki, "Jeden"
Wydawnictwo EMG , 2013
ISBN: 978-83-63464-16-5
Liczba stron: 96
Wymiary: 165 x 235 mm
Autor: Jarosław Borowiec, czerwiec 2013