kadr z filmu "Las" Piotra Dumały
Piotr Dumała należy do czołówki polskich realizatorów filmów animowanych, a jego filmy - Łagodna (1985), Ściany (1987), Franz Kafka (1991) czy Zbrodnia i kara (2000), wykorzystujące animację gipsorytów - obecne są we wszystkich liczących się leksykonach animacji. Ostatni projekt filmowy Dumały owszem, wykorzystuje animację, ale poza sześciominutową sekwencją wstępną jest filmem aktorskim, choć zachowującym poetykę filmu animowanego, charakterystyczną dla Piotra Dumały: filozoficzny namysł, czarno-białe ujęcia, dążenie do metafory.
Las jest opisem relacji między ojcem i synem, rozgrywającym się w dwu płaszczyznach czasowych, mającym - jak można się domyślić - silne podłoże autobiograficzne (aktor grający syna jest fizycznie podobny do reżysera). Takiej interpretacji reżyser jednak zaprzecza:
"Nie wiem, czy chciałem się 'Lasem' rozliczyć z czegokolwiek - twierdzi w wywiadzie udzielonym portalowi www.wp.pl. - Raczej podzielić doświadczeniem na temat bliskości śmierci. Przekraczania granicy. Bycia blisko kogoś, kto umiera i opowiedzenia własnych odczuć. Ale nie jest to film autobiograficzny. Raczej ogólniejsza refleksja na temat śmierci, poprzez sytuację, której doświadczyłem osobiście, poznałem i poczułem jej dotknięcie. Chciałem się tym podzielić, a nie ukazywać, kim był mój ojciec, kim byłem ja, co nas łączyło. Ta strefa jest w filmie całkowicie fikcyjna."
Sekwencja pierwsza to relacja z wyprawy ojca i syna do lasu. Dojrzały mężczyzna idzie przodem, podpierając się kosturem. Co jakiś czas zatrzymuje się, uważnie rozgląda wokół, jakby chciał zwrócić na coś uwagę synowi. Syn - dorosły już człowiek - zachowuje się w lesie jak nastoletni wyrostek: skrada się za ojcem, to zostaje w tyle, to znów podbiega. Wyraźnie rysuje się podział ról: ojciec jest przewodnikiem, syn zaś trochę niesfornym uczniem w szkole życia, w pewnej chwili skarconym celnie wymierzonym policzkiem, choć z drugiej strony, gdy się skaleczy, zostanie troskliwie opatrzony. Zdjęcia z wyprawy do lasu przerywane są scenami, rozgrywającymi się we wnętrzu: oto dorosły, w pełni dojrzały, syn opiekuje się przykutym do łóżka, zniedołężniałym starcem: myje go, karmi, wysłuchuje jego próśb. Czy jednak poświęcenie syna, oddającego swój czas ojcu, wynika z uczucia? Więcej w nim raczej poczucia obowiązku: kiedy syn mówi do ojca "obejmij mnie!", uścisk nie wyraża uczuć, ale wynika z praktycznej potrzeby oparcia się w chwili przenoszenia z krzesła do łóżka.
Powrót kamery do leśnej wyprawy zdaje się wyjaśniać przyczynę oschłych relacji: pewny siebie ojciec zdaje się nie dopuszczać syna do podjęcia samodzielnych kroków, nie tyle chroni go, ile wymusza posłuszeństwo, nie tyle karmi, ile zmusza do jedzenia, a wreszcie zabija i pali jego ciało na stosie. Z drugiej wszak strony - we wnętrzu - mimo coraz słabszej kondycji, ojciec na każdym kroku zaznacza swą niezależność... Gdy go zabraknie, syn położy się w jego łóżku, zajmie jego miejsce. W wizyjnej scenie finałowej, łodzią płynącą przez pustkowia sterować będzie ojciec - miejsca dla syna już nie ma.
Trudno w kinie polskim o bardziej dosadną krytykę procesu wychowawczego. Wędrujący przez las dominujący ojciec z każdym krokiem odziera swego syna z niezależności, kształtuje na swoje podobieństwo, wreszcie - zabija i pali na stosie resztki odmienności. W finale okaże się, że mimo wielkiego synowskiego poświęcenia ojciec pozostaje głuchy na synowskie oczekiwania: nawet w momencie ostatecznym zaznaczy swą dominację.
Film Dumały zwraca uwagę precyzją wykonania - wysmakowane zdjęcia Adama Sikory zacierają granicę między rzeczywistością i światem wykreowanym na ekranie, między kinem aktorskim i animowanym. Do tego dochodzą wyraziste kreacje Stanisława Brudnego jako ojca i Mariusza Bonaszewskiego w roli syna, a także przenikliwa muzyka Pawła Szymańskiego. Ale wartością samą w sobie jest wielość interpretacji filmu. Recenzujący dzieło Piotra Dumały na łamach miesięcznika "Kino" (nr 2/2010) ks. Andrzej Luter napisał:
"Dumała zmusza nas, byśmy nie uciekali przed tematami najtrudniejszymi, bo one nas i tak - wcześniej czy później - dogonią, tylko że wtedy, nieprzygotowani duchowo, w swojej bezradności możemy popaść w rozpacz. Nasi bliscy nie powinni umierać samotni. Oto każdy z nas stanie wobec wyzwania, jakim jest zniedołężnienie i choroba najbliższych. To jest perspektywa nieunikniona. Mogło być między nami w życiu różnie, może byli dla nas źli i dobrzy jednocześnie, może nas kiedyś skrzywdzili, może mieliśmy ich dosyć i uciekaliśmy od nich, ale teraz jesteśmy z nimi, bo umierają ci, którzy dali nam życie. My też kiedyś staniemy 'twarzą w twarz' wobec ostateczności. (...) Wraz ze śmiercią fragment naszego świata, ze wszystkimi jego wstydliwymi epizodami, odchodzi, przestaje istnieć. W finale filmu widzimy przód łodzi, na niej sylwetkę zmarłego ojca. Łódź płynie czystym, żywym, rwącym nurtem wśród drzew lasu też jakby odrodzonych. Śmierć zmienia nas. Dojrzewamy, stajemy się bardziej czyści."
Jednocześnie ksiądz Luter zastrzega:
"To moja interpretacja 'Lasu', choć film ten - pozbawiony dialogów, na ekranie pada tylko kilka zdań - uruchamia wyobraźnię. Jestem pewien, że inni wyczytają z niego takie znaczenia, o których nie myślał nawet sam reżyser, chyba że podświadomie. Ale to jest miara wielkości dzieła, które żyje własnym życiem, niezależnie od twórcy."
Film Piotra Dumały został wyróżniony Nagrodą Specjalną Jury na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni oraz nagrodą za zdjęcia na MFF w Cuenca.
- Las. Polska 2009. Scenariusz, reżyseria, animacja, scenografia: Piotr Dumała; zdjęcia: Adam Sikora; zdjęcia animowane: Jan Ptasiński; muzyka: Paweł Szymański; kostiumy: Dorota Kołodyńska; montaż: Katarzyna Maciejko-Kowalczyk, Beata Liszewska; dźwięk: Jacek Hamela. Występują: Stanisław Brudny (ojciec), Mariusz Bonaszewski (syn). Produkcja: Eureka Media, Andersa Street Art And Media. Współfinansowanie: Polski Instytut Sztuki Filmowej, The Chimney Pot, Instytucja Filmowa Silesia-Film. Dystrybucja: Gutek Film. Czas trwania: 75 min. W kinach od 26 lutego 2010 roku.
Autor: Konrad J. Zarębski, marzec 2010.