Imponował mu też, tak bliski jego osobistej wrażliwości, powszechny szacunek i miłość do przyrody:
Cały naród stanowi tutaj jedno z naturą. [...] Japończyk uważa za szczyt szczęścia rozkoszować się widokami gór, mórz, jezior, skał i wodospadów.
Japońskie doświadczenia dały o sobie szybko znać w akwarelach, które Fałat przestał upodabniać do malarstwa olejnego, wydobywając specyfikę medium w swobodnych, rozlanych plamach i odsłaniając biel papieru jako element kompozycyjny. Dzięki temu jeszcze za życia zyskał miano największego w rodzimej sztuce mistrza akwareli. W obrazach olejnych, zwłaszcza studiach zimowych potoków, jak "Pejzaż zimowy z rzeką i ptakiem" z 1913 roku, widać z kolei przede wszystkim inspiracje kompozycyjne – w horyzontalnym, panoramicznym układzie, krętej linii potoku i szerokich połaciach czystej bieli. Podobne ujęcia nietrudno wytropić w japońskich drzeworytach, choćby w serii "Ośmiu widoków z Kanazawa" Utagawy Hiroshige. Kolosalna różnica w podejściu do krajobrazu staje się widoczna po porównaniu tych kompozycji z wczesnymi pejzażami Fałata z początku lat 80. XIX wieku – nastrojowych, postromantycznych widoków zdradzających wpływy "monachijczyków", wypełnionych licznymi malowniczymi "rekwizytami" w rodzaju młynów, mostów czy stad krów.
Uwielbienie dla sztuki japońskiej pożenił Fałat z przepracowanymi doświadczeniami impresjonizmu i z typowymi dla epoki poszukiwaniami sztuki specyficznie polskiej, której źródła tkwiły dla niego w pejzażu przesyconym romantyczną wyobraźnią:
To raj dla duszy artysty, któremu każda mogiła, każdy krzyż przydrożny i każdy cmentarz szepcą tajemnice do ucha. — Ruiny, zamczyska, uroczyska, a nawet stare wierzby — lud, gwarząc w długich wieczorach zimowych, napełnia duchami, strachami, wilkołakami, a każdą toń wody zaludnia topielicami. Śmiało można powiedzieć, że na całym świecie — poza Japonją — niema ludu, któryby w łonie swem ukrywał takie nieprzebrane skarby dla sztuki.
Powielając ten sam motyw w kolejnych odsłonach Fałat podążał za koniunkturą i zapotrzebowaniem raczej zamożnego mieszczaństwa, choć w sztuce Japońskiej fascynowała go nie tylko warstwa formalna i głębokie przeżycie przyrody, ale i jej demokratyczność. Jak wspominał w pamiętnikach:
Japonia jest jedynym na świecie przykładem wniknięcia sztuki w najszersze, nawet najbiedniejsze warstwy narodu.
Fałat zauważał tę ponadklasową dostępność sztuki japońskiej tym łatwiej, że dla jego artystycznego uformowania spore znaczenie miało chłopskie pochodzenie – jako jeden z pierwszych malarzy chłopskiego pochodzenia bez finansowego wsparcia rodziny oraz stypendiów zdobył artystyczne wykształcenie i olbrzymią popularność. Artysta nie tylko o tych korzeniach nie zapomniał, ale i budował na nich własny mit.
Jak w przypadku mistrzów japońskiego drzeworytu, pracujących seriami nad jednym motywem, zmieniającym się w zależności od pogody, pory dnia i pór roku, Fałat stworzył w sumie wielką panoramę rodzimego zimowego pejzażu. Operował jednocześnie realistycznym detalem i szerokimi plamami bieli, wyostrzając wzrok widza. Pozornie jednolite plamy szybko okazują się pełne barwnych niuansów. Po chwili zaczynamy dostrzegać subtelne różnice między poszczególnymi ujęciami – świeżo opadły śnieg skrzy się lekkim, mroźnym puchem lub otula ziemię ciężką, mokrą pokrywą, roztapia się w pierwszych słonecznych uderzeniach przedwiośnia. Od czasu do czasu przez bezludny pejzaż przelatuje ptak lub przebiega w oddali lis, innym razem widzimy tylko świeżo odciśnięte w śniegu ślady jego łap.