Autorzy kryminałów lubią wykreować jednego lub kilku stałych bohaterów, którzy nie schodzą z pierwszego planu ich kolejnych powieści, odważnie podążając tropami coraz bardziej przebiegłych i groźnych przestępców. Joanna Jodełka nie trzyma się tej reguły. Tworzy wciąż nowe postacie, wspólne pozostawiając im tylko miejsce akcji – Poznań.
I jak na mieszkańców stolicy Wielkopolski przystało, są to na ogół ludzie podobnego pokroju. Porządni, solidni, ustabilizowani, poruszający się w świecie w miarę poukładanym, ceniący sobie ład i spokój. Względny porządek, w który jednak z nagła wkracza zbrodnia, podyktowana czyimiś fałszywie pojętymi ambicjami.
Proza Joanny Jodełki to nowa odmiana kryminału, a zarazem kobieca odpowiedź na paternalistyczny sposób widzenia świata, w którym ścierający się ze sobą samcy alfa dyktują własne warunki, stanowiąc (bądź łamiąc) prawo. Stąd też owo mniej emocjonalne, trzeźwe "babskie" spojrzenie na codzienne zmagania z losem jest w polskiej prozie zdecydowanie niezbędne. Autorka wyraźnie nie trzyma z silniejszymi – patrzy na zdarzenia od strony pokrzywdzonych, potencjalnych ofiar.
Konsekwencją takiej postawy zdaje się być ciekawy autorski chwyt. W "Kamyku" funkcjonariusze służb dochodzeniowych, jak i pozostali uczestnicy rutynowych czynności śledczych pozbawieni są personaliów. Pojawiają się na przykład jako zakatarzony policjant, jego żona w ciąży, czyli policyjna pani psycholog czy zmęczony trudami długiego życia prokurator, fanatyk jak najszybszego zamykania (nie mylić z rozwiązywaniem) kolejnych śledztw.
Tytułowy Kamyk to niespełna dwunastoletnia Kamila, nazywana tak przez kochającą matkę, Ewę Kochanowską, nieprzytomną ofiarę strzelaniny, unieruchomioną tymczasowo w szpitalnym łóżku. Pod nieobecność matki opieka nad małolatą przypadnie w udziale Danielowi Kochowi, zewnętrznemu audytorowi firmy, w której pracowała atrakcyjna Ewa. Dzień wcześniej mężczyzna zamiast do hotelu, trafił na noc do niej, co zawdzięczał wiosennej ulewie, która przemoczyła go do suchej nitki.
Następnego dnia, po zamordowaniu szefa firmy i poważnym zranieniu Ewy, nic już nie było takie samo. Bezdzietny Daniel Koch będzie nieporadnie próbował nawiązać kontakt z niewidomą nastolatką, szczególnie nieufną wobec mężczyzn po porzuceniu rodziny przez jej ojca. Daniel szybko się przekona, na ile wzrokowe kalectwo wyostrza pozostałe zmysły.
– Po co znowu przyszedłeś?! - Dziewczynka […] przerwała jeszcze bardziej wrogim tonem.
– Sam nie wiem, po co. I skąd wiesz, że… – nie zdążył dokończyć.
– Bo nie zmieniasz gaci! – krzyknęła tak głośno, że pielęgniarka z wrażenia podskoczyła na krześle, przewracając torebkę, z której wysypała się połowa truskawek.
Przełamanie lodów nastąpiło, gdy przypadkowy opiekun odgadł, że skrytym marzeniem Kamili jest jazda na rowerze. Wspólne wycieczki na nowo zakupionym tandemie pozwoliły obojgu zadzierzgnąć poprawne, a wkrótce i przyjazne więzi. Niestety, brutalne reguły świata przestępczego nie pozwolą ufać ślepemu – nomen omen – wyzwaniu, jaki dlań stanowił żywy świadek strzelaniny, bezbronny Kamyk.
Joanna Jodełka stopniuje emocje, w których sensacja miesza się z sentymentami powieści obyczajowej. Na korzyść takiego ujęcia fabuły trzeba także zapisać staranną polszczyznę – w dzisiejszej "młodej" prozie zdecydowanie zbyt rzadką – jak i ciekawą psychologiczną podbudowę postaci. Dzięki nim wiarygodne zdają się nawet narracyjne cudowne zbiegi okoliczności, w których pozbawiona wzroku nastolatka, za pomocą większej czujności pozostałych zmysłów, kilkakrotnie wychodzi cało z opresji przerastających umiejętności całkiem bystrych widzących.
"Kamyk" świetnie wpisuje się w topografię Poznania. Dobre wrażenie robią sceny opisowe, zarówno te podwiązane pod fabułę, jak i całkiem "bezinteresowne", budujące klimat. Bywa, że melancholiczny, jak w przypadku pracowników zakładu pogrzebowego, którzy stojąc w progu, zwyczajowo nagabują przechodzących:
– Mogę w czymś panu pomóc?
– Pewnie tak, ale jeszcze nie teraz – odparł Daniel, starając się zachować należytą powagę.
Najciekawsza w tej powieści pozostaje przemiana głównych bohaterów: Daniel Koch z egoisty, traktującego innych dość instrumentalnie, stanie się człowiekiem gotowym do daleko idących poświęceń, z ryzykiem utraty własnego życia włącznie. Kamila "Kamyk", przywykła dotąd do manipulowania otoczeniem, wyjdzie zwycięsko z wyzwań dalece przerastających nie tylko dziecięce doświadczenia. Na pytanie, kto z tych dwojga okazał się lepszym przewodnikiem dla drugiego, każdy czytelników tej elektryzującej historii powinien odpowiedzieć sobie sam.
Joanna Jodełka, urodzona w 1973 roku, ukończyła historię sztuki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zadebiutowała powieścią "Polichromia", za którą otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszego kryminału 2009 roku książka jest obecnie tłumaczona na język angielski. W 2011 roku została wydana jej kolejna powieść "Grzechotka". Pisarka uzyskała stypendium literackie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także stypendium Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej. Aktualnie pisze kolejne powieści – kryminalną i fantasy o smokach oraz scenariusz filmu o napadzie na carski wagon pocztowy, którego Józef Piłsudski dokonał z kilkoma późniejszymi premierami Polski.