Mowa o Goshce Macudze i jej wystawie "Bez tytułu" w warszawskiej Zachęcie, która stała się artystycznym wydarzeniem końca 2011 i początku 2012 roku. To z tej okazji powstał foto-gobelin "List".
Macuga, urodzona w Warszawie i wykształcona w Wielkiej Brytanii, swą pierwszą indywidualną wystawę w Polsce postanowiła poświęcić problemowi cenzury oraz przypadkom wzniecania medialnych skandali wokół sztuki, atakom na artystów i ich dzieła.
Dzisiaj może się wydawać, że takie przypadki odeszły do lamusa, ale wcale nie tak dawno, bo około 2000 roku były na porządku dziennym, zwłaszcza w Zachęcie. To wtedy Daniel Olbrychski zaatakował przemyconą pod płaszczem szablą "Nazistów" Piotra Uklańskiego (artysta użył fotosów przedstawiających słynnych aktorów w nazistowskich mundurach). To wtedy skrajnie prawicowy poseł Witold Tomczak postanowił ulżyć papieżowi przygniecionemu meteorytem, niszcząc rzeźbę Maurizia Cattellana "La nona ora". (Fotografia przedstawiająca posła ściganego przez ochronę Zachęty wygrała konkurs prasowy na "Zdjęcie miesiąca"). Skandal potrafiła wzbudzić nawet Julita Wójcik, spokojnie obierając ziemniaki. Bo na co też Zachęta wydaje pieniądze podatników! Ale częstszym argumentem niż finanse państwa była obrona wartości narodowo-katolickich. (Skrajnym przypadkiem takiej obrony kilka lat później stanie się proces Doroty Nieznalskiej.) W wyniku tych wszystkich wydarzeń posadę straciła dyrektorka Zachęty Anda Rottenberg.
Co ma do tego wszystkiego foto-gobelin Macugi? Dzieło przedstawia siedmiu listonoszy niosących ogromny list. To właściwie atrapa listu - długa koperta wykonana została z tkaniny, a mężczyźni niosą ją jak feretrony w procesji - zaczepioną na długich prętach, trzymanych przez nich w dłoniach. Koperta zaadresowana jest do Zachęty: "Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, plac Małachowskiego 3, Warszawa". Na trzech znaczkach pocztowych widnieje podobizna Lecha Wałęsy i biało-czerwone logo Solidarności, na którym z litery "N" wyrasta polska flaga. Poczta Polska wydała takie znaczki z okazji 25-lecia powstania NSZZ Solidarność.
Macuga zaaranżowała tę sytuację jesienią 2011 roku. Wtedy wykonano fotografię, na podstawie której belgijska fabryka wyprodukowała gobelin. Ale dla osób zainteresowanych nawet pobieżnie polską historią sztuki, scena wydaje się znajoma. Zaraz, zaraz, przecież dobrze znamy ten widok. Różni się jedynie szczegółami od dokumentacji happeningu Tadeusza Kantora "List" z 1967 roku. Tyle że wtedy koperta zaadresowana była do Galerii Foksal, na znaczkach widniały główki psów, a listonosze byli prawdziwi, a nie przebrani. List przenieśli z poczty przy Ordynackiej do galerii, gdzie kopertę wciśnięto do niewielkiego pomieszczenia i zniszczono. Tak całe wydarzenie wspominał współzałożyciel Galerii Foksal, Mariusz Tchorek:
"Dopiero kiedy list został wprowadzony do galerii, publiczność rzuciła się i podarła go, czyli wchłonęła tę rzecz."
Jak niedawno zauważyła Luiza Nader, w relacji Tchorka "List" Kantora "jawi się jako zagrożenie, jako próba zawłaszczenia tożsamości galerii". Oczywiście przez Kantora.
Tadeusz Kantor w Galerii Foksal to osobna historia. Ale foto-gobelin Macugi również niesie zagrożenie. A przynajmniej posiada taki potencjał. Zwiedzający wystawę "Bez tytułu" mieli bowiem okazję przekonać się, co mogą zawierać listy do instytucji. Naprzeciw gobelinu artystka umieściła w gablocie korespondencję, jaką - głównie anonimowo - słano do Andy Rottenberg w czasie wspomnianych "skandali w Zachęcie". Listy po raz pierwszy pokazano publicznie.
O odejściu Rottenberg z Zachęty zwykło się mówić, że nastąpiło "w atmosferze antysemickiej nagonki". Dziesiątki listów wysyłanych do niej dobitnie o tym świadczą. Dyrektorka galerii nazywana jest w nich "krajową cudzoziemką", "geszefciarą kupczącą polską Zachętą", "zabawką syjonistów", "bękartem żydowsko-komunistyczno-rosyjskim". Ale pełno tu również inwektyw o wiele mniej wybrednych. Przesłanie tych listów sprowadza się do zdania: "Każdy Żyd jest wrogiem kultury, bo opętany jest nienawiścią do chrześcijaństwa".
Żydokomuna i rzekomy spisek żydowski zagrażający chrześcijaństwu to dobrze znane antysemickie stereotypy. Takich akcentów nie był też pozbawiony list polskich parlamentarzystów, w którym domagali się zwolnienia dyrektorki. Wtedy to Anda Rottenberg zdecydowała się w geście milczącego protestu założyć gwiazdę Dawida. Jak wspomina w autobiograficznej książce "Proszę bardzo":
"Właściwie były dwie gwiazdy, duże i złote, na czarnym tle wernisażowego stroju - jedna w klapie, druga na plecach. Otworzyłam swoją ostatnią wystawę i zasiadłam z Julitą Wójcik do obierania ziemniaków. Wokół tych ziemniaków było w gazetach dużo szumu. Na temat gwiazdy panowało milczenie."
"List" Macugi symbolizuje dialog między instytucją a publicznością, zadając pytanie o tę drugą. Kto jest po drugiej stronie? Jakie jest polskie społeczeństwo po 1989 roku? I co oznacza słowo "solidarność" umieszczone w nazwie ruchu, który doprowadził do upadku komunizmu w Polsce, a który uosabia postać Lecha Wałęsy? W latach 80. członkiem Solidarności był przecież co czwarty Polak. Sama artystka tak opisała pierwszą dekadę polskiej wolności:
"To był czas szukania tożsamości, zadawania pytań, kim jesteśmy, kim możemy być, kim chcielibyśmy się stać. Wyrwaliśmy się z ograniczeń, uzyskaliśmy wolność, to było optymistyczne, ale jak teraz mamy się zdefiniować jako naród, społeczeństwo? Natychmiast pojawił się argument religii. Powrócił antysemityzm, czyli próba określenia siebie poprzez niechęć do mniejszości żydowskiej. Czy to się skończyło? Nie wiem, wystarczyło niedawno pójść na Krakowskie Przedmieście i zobaczyć, co się tam działo wokół krzyża."
Dlaczego jednak artystka decyduje się stworzyć gobelin, dzieło trwałe, a zarazem monumentalne? Nie zagubi się w magazynach tak łatwo jak listy i karty w archiwum. Czyni to ku przestrodze?
Autor: Karol Sienkiewicz, styczeń 2012
• Goshka Macuga
"List"
2011
gobelin, wym. 11,3 x 3,7 m