Lipska - jak zawsze uważna, czuła i "bezlitosna" obserwatorka rzeczywistości - pisze tu mniej lub bardziej otwarcie o naszych złudzeniach i nadziejach, o ludzkiej samotności w "eleganckim" świecie wspólnej Europy, o miłości, której należy zawsze i wbrew wszystkiemu poszukiwać, o przeszłości, która niepokoi i przyszłości, która ciągle potrafi zaskakiwać.
Te wiersze jednej z najoryginalniejszych i najbardziej popularnych poetek współczesności są rzeczywiście jak "drzazga", której obecność boli, ponieważ uzmysławia prawdę o nas, o fałszu zachowań i rozpaczliwej nieraz potrzebie czułości.
Źródło: www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka
Książka nominowana do Nagrody "Nike 2007".
"DRZAZGA" EWY LIPSKIEJ
Świat jest w wierszach Lipskiej mały i zwykle pozorny. Sami go tak ułożyliśmy: "Świat skrojony na naszą miarę / pod krótkotrwałą tkaniną nieba / ma za wąskie rękawy i jarmarczną czapkę" - czytamy w wierszu "Na Mariahilferstrasse".
Lipska nie ucieka w swoich wierszach przed współczesnym, niepoetyckim rekwizytem. Może nawet celowo wciąga do wiersza świat niski, zbyt nowoczesny i - zdawałoby się - wiersza niegodny. Są tu takie obrazy jak: logowanie się, cyfrowy aparat, tanie bilety easyJet, Airbus A380.
Ta potrzeba użycia w wierszu słów-cywili, pozbawionych sakralnej, poetyckiej aury, ale niepozbawionych silnych, codziennych znaczeń, ta ucieczka przed natchnionym opisem w opis oszczędny i niepoetycki z pewnością nie jest w twórczości Lipskiej ani nowa, ani przypadkowa. Tak było m.in. w tomie "Ja", gdzie pojawiały się obrazy surowe i raczej mroczne: ponumerowane miasta, zadłużone ulice, maszynka do małżeństwa, która zacięła się nagle, blok startowy, gazeta bankowa, termin ważności, prawa autorskie. Takie też techniczne były tytuły niektórych tamtych wierszy: "Karta gwarancyjna", "Telefoniczna sekretarka", "Nasz komputer", "Sokowirówka". Podobne rekwizyty znajdowaliśmy także w "Gdzie indziej", poprzednim tomie poetki: kosiarkę do trawy, żelazo kół, ryczące silniki stadionów, SMS, podnośnik, nakrętkę i klucz.
W "Drzazdze" chyba silniej niż wcześniej ujawnia się jednak także znużenie, rozczarowanie, może nawet niechęć, chociaż pozbawiona wyższości, wobec rozmaitych przejawów świata. Ten świat wyszedł z formy, rozmienił się i w swoim codziennym, jednorazowym, bezmyślnym wydaniu trochę uwiera. Tak jest w wierszu "Miasteczko": "Lato z polskiego grilla. / Zgryźliwy upał. / Na rynku metaboliczny McDonald's. / Despotyczny zapach spalin. / (...) Na alergicznym murze napis: Żydzi do gazu". W wierszu "Noe" Lipska pisze także o "ludzkości na zakupach w Metro", w innym miejscu czytamy o "liturgii zakupów".
Gdzie zaś Lipska widzi samą siebie, gdzie w tej zdeformowanej egzystencji znajduje dla siebie miejsce? Chyba na poboczach, poza głównym biegiem, bo ten główny bieg, to tzw. normalne życie, jest przecież tylko pozłotkiem. W przejmującym wierszu "Ja - oni" Lipska pisze spokojnie: "Podziwiam was / kiedy przekraczacie szybkość / i mkniecie jak depesza / (...) A ja / holowana przez zdyszaną ciężarówkę / macham do was testamentem (...) A wy / wypełnieni po brzegi młodością wyprzedzacie mnie na cały głos / zagłuszając arytmię silnika / i zużyty puls opon".
Z pewnością jednak, i to chyba najważniejsza cecha jej poezji, Ewa Lipska przyjmuje porządek rzeczy takim, jakim on jest. Kto wie, może nawet w "Drzazdze" dałoby się dostrzec coś więcej - nutkę zazdrości wobec tej nierozumnej egzystencji, może poetka chciałaby w niej uczestniczyć, nie tylko obserwować, chociaż świat, w który nas wrzucono, zwykle ją drażni i uwiera? Taki ciepły ton odnajdziemy w wierszu "Lekcja poezji". Jest w nim kilka ważnych myśli autotematycznych, o uprawianiu poezji, ale jest też przyznanie racji nierozumnej młodości i nadzieja na ponowne z nią spotkanie: "Czytam wiersze w sali gimnastycznej. / Nieprzychylny zapach potu. / Łuszczy się wiejskie popołudnie. / Dziwactwo z tą poezją. (...) A oni pytają czy znam / Poker Texas i czy zaloguję się z nimi / na następne spotkanie."
Marek Radziwon, wiadomosci.gazeta.pl