Na tę książkę składają się listy, zapiski intymne, szkice i wypowiedzi Czesława Miłosza i Jarosława Iwaszkiewicza. Korespondencja obu pisarzy z lat 1945-1951 znana jest już z tomu "Zaraz po wojnie".
Szczególne miejsce zajmują w tej publikacji przedwojenne listy Miłosza, do tej pory zastrzeżone, pełne młodzieńczej namiętności. Książka przedstawia historię burzliwej przyjaźni poetów, obfitującej w chwile uwielbienia, podziwu, ale także pełnej wzajemnych zastrzeżeń, pretensji i urazów. A wszystko to na tle historii Polski widzianej z osobistej perspektywy. To niezwykły, często bardzo trudny dialog ponad żelazną kurtyną. Istotna rozmowa o polskich wyborach, o losie poety, gospodarstwie polskiej literatury - przez pięćdziesiąt lat.
Z recenzji zatytułowanej "Z historią w tle", opublikowanej na łamach "Tygodnika Powszechnego", wyłania się taki obraz korespondencji obu pisarzy:
Amplituda uczuć, jakie towarzyszyły trwającej pół wieku znajomości obu pisarzy, była znaczna.
Sporo listów, zwłaszcza Iwaszkiewicza, niestety się nie zachowało - książka zawiera za to ważne uzupełnienia. Listy wspólnych znajomych, fragmenty dziennika Iwaszkiewicza, inne wypowiedzi jego i Miłosza, niekiedy po raz pierwszy publikowane, a także wiersze, no i przypisy, pozwalają wypełnić luki. Powstaje spójna opowieść, dramat psychologiczny mocno osadzony w najnowszej historii, świadectwo dylematów, przed jakimi stawali ludzie tworzący polską kulturę, wyborów, jakich dokonywali, i uzasadnień, jakimi te wybory wspierali.
Opowieść zaczyna się w listopadzie 1930 roku, gdy student uniwersytetu wileńskiego i początkujący poeta zwraca się z hołdowniczym listem i prośbą o ocenę swoich wierszy do starszego o siedemnaście lat Iwaszkiewicza:
"Uwielbiam Pana. Każdy wiersz Pana jest dla mnie objawieniem. Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o ocenę moich utworów. Nic nie wiem. Czy są to rzeczy dobre, czy tylko dowodzą pewnej kultury literackiej - nie wiem. [...] Pan jest dla mnie najdroższym przyjacielem i mistrzem."
Kończy się w początku 1980 roku: stary mistrz umiera po powrocie z podróży do Paryża, wkrótce po 86. urodzinach, nie doczekawszy literackiej Nagrody Nobla dla ucznia. Nagrody, o której sam marzył. Urodzinowy telegram wysłał Miłosz do Iwaszkiewicza na dziesięć dni przed śmiercią adresata: "Birthday greetings love".
Potem są jeszcze wspomnienia Miłosza i kolejne jego wiersze Iwaszkiewiczowi poświęcone.
Relacja mistrz-uczeń dotyczy tylko początku ich znajomości, a i wtedy szybko pojawia się element partnerstwa, gdy na przykład Miłosz recenzuje w 1935 roku Iwaszkiewiczowe "Czerwone tarcze", dopatrując się w księciu Henryku Sandomierskim podobieństwa do Piłsudskiego. Lata wojny, podczas których Iwaszkiewicz mieszka nadal w swoim domu na Stawisku, dając schronienie całej rzeszy potrzebujących, dla Miłosza są najpierw czasem wędrówek; po jego powrocie do Warszawy kontakty się zacieśniają.
Powojenne pięciolecie to znów okres bardzo istotnej wymiany listów, zwłaszcza w latach 1947-50.
"Jak tak napiszesz tylko z potrzeby serca [...], widać wtedy, jak stara przyjaźń nie rdzewieje i jak zawsze, mimo że nas dzielą oceany, jednak to i owo wspólnie się i jednakowo odczuwa." (Jarosław Iwaszkiewicz do Czesława Miłosza, 1948)
Miłosz decyduje się na pracę w dyplomacji komunistycznej Polski, a Iwaszkiewicz redaguje "Nowiny Literackie", zamknięte pod koniec 1948 roku, i angażuje się w rozmaite oficjalne przedsięwzięcia, choć jako pisarz zupełnie się nie mieści w narzucanej odgórnie socrealistycznej poetyce. Obaj starają się lawirować, świadomi, że obręcz się zacieśnia: "Mój list zniszcz" - pisze w listopadzie 1948 Miłosz.
Gdy Miłosz wybiera emigrację, Iwaszkiewicz szczerze się nań oburza:
"Nasze przewidywania co do Czesia sprawdziły się [...]! Uważam to za najwyższe świństwo, [...] wymigać się od tego, co winno być nas wszystkich udziałem, w sposób tchórzowski i małoduszny." (Jarosław Iwaszkiewicz do Anny Iwaszkiewicz, 1951)
Sławna kwestia "Z Tobą, złotko, nie mogę się przywitać" wygłoszona w czerwcu 1955, gdy przypadkowo natknęli się na siebie podczas festiwalu teatralnego w Paryżu, była już raczej wyrazem lęku przed szpiclami niż trwającego nadal oburzenia. Miłosz jednak dobrze ją zapamiętał. I zrewanżował się ostentacyjnym chłodem podczas spotkania cztery lata później - choć Iwaszkiewicz przywiózł mu wtedy ze Stawiska przechowywane tam od wojny rękopisy...
A potem jeszcze dwie dekady sporadycznych kontaktów, kiedy chwilami - zwłaszcza w latach 70. - wraca dawna bliskość.
"Chciałem Ci powiedzieć, jak wzruszyły mnie 'Panny z Wilka' w paryskim kinie widziane - także z powodu zdjęć Twojej osoby jako bardzo starego człowieka. [...] Niektóre moje nowe wiersze [...] mogłyby być mówione przez bohaterki tego filmu." (Czesław Miłosz do Jarosława Iwaszkiewicza, 1979)
Ze strony Iwaszkiewicza sporo było zawiedzionej miłości (widać to zwłaszcza w zapiskach z lektury "Rodzinnej Europy"!), ale i podziw dla przyjaciela-poety; ze strony Miłosza - trochę poczucia niespłaconego długu i, co za tym idzie, winy, trochę braku przekonania do powojennej twórczości Iwaszkiewicza.
Łatwo wyciągać pojedyncze cytaty i atakować z ich pomocą jednego z bohaterów, lepiej jednak czytać tę książkę, tak jak proponuje tytuł: jako nieretuszowany podwójny portret świetnych pisarzy.
"Literatura opiera się na hierarchii i miejsce Iwaszkiewicza poety jest w niej wysokie. [...] Być może okaże się kiedyś, że pomógł większej ilości ludzi i uratował więcej spraw niż niejeden niezłomny." (Czesław Miłosz do Jerzego Giedroycia, 1970)
Źródło: www.zeszytyliterackie.com, tygodnik.onet.pl
- Czesław Miłosz, Jarosław Iwaszkiewicz
"Portret podwójny"
wybór tekstów, ich układ i redakcja: Barbara Toruńczyk
opracowanie i przypisy: Robert Papieski
Wydawca: Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2011 - premiera 27 października 2011
135 x 210, 484 ss., miękka oprawa
ISBN 978-83-60046-28-9