Film budził duże nadzieje, ponieważ autorem literackiego pierwowzoru, powieści "Następny do raju", był Marek Hłasko, młody i niepokorny pisarz, uznawany wówczas za głos pokolenia. Zdaniem części filmoznawców oraz samego Hłaski, szansa na stworzenie ważnego dzieła została zaprzepaszczona z powodu "słusznych" ideologicznie zmian, jakie wprowadził do scenariusza reżyser. Skażona propagandowymi naleciałościami "Baza ludzi umarłych" może rozczarowywać jako film społeczny, ale za to sprawdza się znakomicie jako... kino popularne, wykorzystujące zachodnie wzorce, ale mocno osadzone w polskiej rzeczywistości.
Petelski mistrzowsko łączy motywy typowych socrealistycznych "produkcyjniaków" z poetyką amerykańskiego kina gatunkowego, zwłaszcza filmu noir i westernu. Akcja nie rozgrywa się wprawdzie na Dzikim Zachodzie, ale w równie wyizolowanej i niebezpiecznej przestrzeni bieszczadzkich lasów, niedługo po zakończeniu II wojny światowej. Położona na odludziu "baza ludzi umarłych" to punkt zwózki drewna, w którym pracują ludzie nieprzystosowani do życia w społeczeństwie lub mający na bakier z prawem. Kiedy z powodu braku dostawy nowych, sprawnych samochodów, sytuacja w bazie staje się napięta, na miejsce zostaje wysłany Zabawa (Zygmunt Kęstowicz), twardy i sumienny mężczyzna, mający ostudzić wrogie emocje. Nie będzie to łatwe, zważywszy, że grupa składa się w dużej mierze z wyrzutków społecznych. "Warszawiak" (Emil Karewicz) to tajemniczy, małomówny mężczyzna, szukający w lesie kryjówki, "Apostoł" (Aleksander Fogiel) jest żarliwym katolikiem, zaglądającym do kieliszka równie często, co do Pisma Świętego, "Orsaczek" (Roman Kłosowski) – niepoprawnym wesołkiem, a "Dziewiątka" (Leon Niemczyk) – byłym lekarzem, skazanym w przeszłości za morderstwo. Do barwnej galerii postaci dołączy później także "Partyzant" (Tadeusz Łomnicki), który spędził wojnę w lesie i nie może już żyć bez dreszczyku emocji.