Przy nakrytym białym obrusem stole skupili się zapewne wszyscy domownicy. Kobiety płaczą, zasłaniając chusteczkami twarze. Stojący pomiędzy nimi chłopiec obejmuje ramieniem jedną z nich, spoglądając w stronę posłańca. Prawa ręka mężczyzny wisi na temblaku, a więc powstaniec przybył prawdopodobnie prosto z pola bitwy, by jak najszybciej przynieść rodzinie wieści o poległym (lub poległych). Zastygł w drzwiach, a jego poza – odwrócona głowa, spuszczone oczy, ściśnięta w dłoni czapka – wyraża szacunek czy zmieszanie mężczyzny wobec trudnych chwil rodziny.
Podobnie jak w przypadku pozostałych rysunków składających się na cykl, Grottger ukazał tutaj specyficzny moment, pozwalający odbiorcy zrekonstruować tok wydarzeń i dopowiedzieć to, czego na samym dziele nie widać. Podpowiada mu nie tylko tytuł dzieła, lecz także czytelna kompozycja i detale, takie jak list ściskany w dłoni jednej z kobiet, leżąca na stole otwarta koperta czy ukazana obok gazeta (wydawany w tym czasie w Krakowie dziennik „Czas”).
Zwłaszcza postać dziecka w szczególny sposób odnosi się do przyszłości sugerowanej nam przez artystę. Chłopiec jest paradoksalnie najbardziej aktywnym bohaterem sceny. Nie tylko znajduje się niemal w samym centrum kompozycji, lecz także jako jedyny z domowników ma widoczną twarz – wszystkie kobiety je zasłaniają, ukrywając rozpacz czy ocierając łzy. Co więcej, to jedyny bohater, którego oczy widzimy, gdyż obecny jeszcze w pokoju posłaniec odwrócił głowę i spuścił wzrok. Chłopiec skupił natomiast wytężone spojrzenie na powstańcu, przez co – mimo że znajduje się pośród kobiet – jego poza i wzrok wiążą go z postacią mężczyzny. Możemy to odczytać jako przesłanie bądź zapowiedź. Oto młode pokolenie spogląda z uwagą i szacunkiem na powstańców styczniowych, a więc w przyszłości będzie mogło przejąć ich ideały oraz patriotyczne obowiązki. Grottger pozostawiałby więc widzowi cień nadziei, sugerując, że kontynuacja walki jest możliwa.