Pezet/Noon – Muzyka klasyczna (2002)
Bardziej hołubiona dziś jest kolejna płyta najbardziej rozpoznawalnego duetu producent-MC (oprócz może tylko Łony i Webbera) dojrzalsza i bardziej emocjonalna "Muzyka poważna". Tak, z pewnością ta druga jest bardziej udana, szczególnie od strony lirycznej, ale nie była takim przełomem i doceniono ją z czasem. To po "Muzyce klasycznej" połowa młodych raperów w Polsce chciała imitować flow Pezeta i jego gęsty od porównań, techniczny styl składania rymów. To przy "Re-fleksjach" odkrywał swoją wrażliwość niejeden małolat i to "Seniorita" leciała na ripicie na niejednej domówce. Wreszcie, to wcale nie tak częsty w polskim rapie przypadek, gdy sukces artystyczny szedł w parze z komercyjnym.
Na pewno też "Muzyka klasyczna" w porównaniu ze swoją następczynią jest mniej spójna: dziś to refleksyjne numery wypadają o wiele lepiej niż imprezowe (choć pewnie bez tych drugich płyta nie osiągnęłaby takiego sukcesu). Gęsto jest od samego początku – otwierające album "To tylko ja" to definitywnie jedno z najlepszych wejść w historii rodzimej rapgry. Pezet ma tu wielkie momenty, choćby "Ukryty w mieście krzyk" czy "Te same dni, te same sny". Kogo za młodu nie przeszły ciarki przy tych numerach, ten na starość... nie wiem kim będzie. Czasem jednak niestety Paweł z Ursynowa nawija, żeby nawijać, czy żeby skleić podwójne rymy: wersów takich jak "rozgrzewasz mnie jak Coldrex" czy "jesteś mokra jak Bonaqua" trudno dziś słuchać bez zażenowania. Zresztą i wtedy już wywoływały drwiny: przecież z radosnej paplaniny "Slangu" naśmiewało się WWO w "Halabardach".
Pierwszoplanową postacią wydaje się tu być jednak Noon. Jego przygoda z rapem trwała zaledwie pięć lat, a i tak te parę płyt do których przyłożył rękę postawiło poprzeczkę tak wysoko, że do dziś wielu producentów nie dosięgnie do niej na szczudłach. W książce Jacka Balińskiego "To nie jest hip-hop. Rozmowy" mówił, że podczas pracy nad tą płytą stoczył walkę o brzmienie. Walkę wygrał, bo jak często się zdarza, że słuchanie samych instrumentali bywa bardziej zajmujące niż regularnych utworów?
(Patryk Zakrzewski)
Dizkret / Praktik – IQ (2002)
Dizkret, raper związany z formacją Stare Miasto i producent Praktik w 2002 roku stanęli w obronie pierwotnych hip-hopowych wartości i skleili ikoniczne jazzowo-basowe bragga (braggadacio – rapowa konwencja wychwalania swoich umiejętności, pochodzi od angielskiego słowa brag, chełpić, przechwalać się – przyp. red), sprzeciwiające się szeroko pojętej miernocie i monetyzacji kultury hip-hopowej. To był głośny zryw, chociaż parę lat później chłopaki odeszli z hip-hopowej sceny.
"Celebrujmy to, że mamy kilka piw, celebrujmy to, że mamy kilka sztuk" – dzisiaj, w obliczu niepewnej przyszłości, to proste rapowe carpe diem brzmi idealnie. "IQ" uchwyciło brak zgody na zmiany, jakie niosły za sobą podziały i szufladkowanie artystów w zależności od ich "wartości rynkowej". Eklektyczne i miękkie bity Praktika podbijają funky marzycielski klimat. Myślę, że "IQ" pomogło nie zwariować wielu ziomalom i ziomalkom.
(Magda Staniszewska)
Firma – Z dedykacją dla ulicy (2002)
Na pierwszy rzut oka jest to płyta jakich wiele. Wulgarna, uliczna, antypolicyjna, wymierzona przeciwko konfidentom, chwaląca zalety marihuany i kolegów.
"Z dedykacją dla ulicy i dla ludzi nam podobnych, dla wszystkich tych, których nie ma z nami. To rozdział naszego życia, które nie zawsze obchodzi się z nami należycie. To historie oparte na faktach, które oddajemy w wasze ręce. Z fartem".
Dlaczego o niej piszemy? Przede wszystkim dlatego, że jest to jedna z najciekawiej wyprodukowanych ulicznych płyt w Polsce. Już intro ciekawi, zapraszając przeszywającym dźwiękiem organów, przerwanym monumentalnym samplem sekcji dętej orkiestry symfonicznej; po kilkukrotnym powtórzeniu orkiestrowej fanfary wchodzi surowy dźwięk maszyny perkusyjnej i imponujące skrecze. "Rozejrzyj się" opiera się na minimalistycznym dźwięku klawisza syntezatora, towarzyszy temu feria skreczy. "Siemasz" zbudowane jest na pogodnym break beacie. "Być w porządku" to zwolniony, dość posępny drum and bass z orientalnymi samplami. "Palę" używa dźwięków syntezatora Roland 303, który stworzył brzmienie klubowego gatunku acid house. "Bazyle" to agresywny dancehall.
Poza tym warto przyjrzeć się dalszym losom członków Firmy. Ich dalsze dzieje mówią wiele o Polsce, a nawet o świecie.
Tadek, syn poety i działacza Solidarności, później rzecznika prasowego rządu Jana Olszewskiego i członka rad nadzorczych Jana Polkowskiego, został jednym z głównych wykonawców rapu patriotycznego i popularyzatorem historii. Nagrał trzy martyrologiczne płyty, na których rapuje przede wszystkim o żołnierzach wyklętych i okresie stalinowskim, ale zdarzyło mu się cofnąć aż do czasów powstania styczniowego. Utwory z albumu "Niewygodna prawda" zostały nawet zaaranżowane na orkiestrę, Tadkowi towarzyszyli klasycznie wykształceni śpiewacy i śpiewaczki. Spytany w 2014 roku przez Tomasza Terlikowskiego na łamach książki "Pojedynki" czy wierzy, że jego działalność rzeczywiście może rozbudzić Polaków odpowiedział:
W trakcie koncertu tak im natłukłem w głowy, że w ciągu dwóch tygodni po imprezie kilku chłopaków zebrało tonę żywności dla kombatantów na Kresach Wschodnich, a potem założyli jeszcze klub historyczny i prowadzą prężną patriotyczną działalność. To pokazuje, że chcieć to móc. I że da się zrobić masę rzeczy. Także za pieniądze państwowe czy unijne.
Bosski Roman nagrał m.in. serię pięciu płyt "Krak", w których język ulicznego hip-hopu spotyka się z fascynacją grime'em, dancehallem czy drum and bassem (jedną z nich opisujemy w naszym zestawieniu). Poza tym działał społecznie, założył fundację Drużyna Mistrzów Sport Muzyka Pasja propagującą hip-hopem zdrowy tryb życia i sport. Napisał hymn Kadry Narodowej Ju Jitsu.
Kali z sukcesami kontynuuje działalność muzyczną, na jego płytach goszczą Paluch, Gedz, Żabson, Sokół, Pezet i wielu innych. Rafał Woś w felietonie dla "Tygodnika Powszechnego" nazwał go współczesnym polskim Kurtem Weillem. Prowadzi wytwórnię i marką odzieżową Ganja Mafia. Posiada nawet własną linię organicznego, uprawianego bez sztucznych nawozów suszu CBD. W wolnych chwilach propaguje przeróżne teorie spiskowe spod znaku amerykańskiego ruchu QAnon. Na swoich social mediach (jego konto na Instagramie obserwuje ponad 400 tys. użytkowników) udostępnił monstrualny diagram, który podobno pozwala przejrzeć na oczy: historia świata zaczyna się tu od mitycznej Atlantydy, żeby zaraz rozpierzchnąć się w meandrach wszelkich spisków: od "Protokołów mędrców Syjonu" przez spiskiem rządzących światem pedofilów po 5G.
Poszukiwany listem gończym w kraju Popek wyemigrował do Londynu. Tam zajmował się muzyką (na jego albumach gościło pół polskiej sceny, ale i amerykański gwiazdor The Game czy klasyk grime'u Wiley) i mieszanymi sztukami walki (po tym jak jego kibice rozpoczęli zamieszki otrzymał zakaz występowania w brytyjskiej lidze MMA). W latach 2014-2017 prowadził popularną grupę muzyczną Gang Albanii, mieli na koncie około 300 tys. sprzedanych płyt. Wcielał się tam w króla Albanii, kokainowego barona – postać rodem z orientalistycznych wyobrażeń o Bałkanach, skrzyżowanie bohatera filmów Kusturicy z szalonym raperem. Na pierwsze strony gazet trafiał dzięki swoim skaryfikacjom i niezbyt udanym powrocie do walk MMA – przegrał z Tomaszem Oświecińskim, aktorem filmów Patryka Vegi i celebryckim strongmanem oraz piosenkarzem disco polo Mariuszem Pudzianowskim.
(Filip Lech)
Emilia Stachowska – doktorantka w Zakładzie Badań nad Kulturą Filmową i Audiowizualną Instytutu Kulturoznawstwa UAM, autorka audycji "Ładne Piosenki" (Radio Kapitał) i bloga oraz fanpage’a o tej samej nazwie, redaktorka serwisu nowamuzyka.pl, współpracuje również z portalem Screenagers.pl. Publikowała m.in. w "Studiach Kulturoznawczych", "Czasie Kultury" i "Glissando". Interesuje się pop- i cyberkulturą, przede wszystkim muzyką oraz narracjami medialnymi.
Magda Staniszewska – aktywistka muzyczna, dziennikarka i didżejka, związana z wrocławskim kolektywem regime brigade. Sercem oddana rapowi i wszelkim odmianom muzyki basowej. Muzykę prezentowała na antenach Radia LUZ, Radia Wrocław Kultura i Radia Kapitał.
Patryk Zakrzewski – antropolog kulturowy, czasem didżej. Poszukiwacz niesłusznie zapomnianych zjawisk z dziejów polskiej kultury.