Jak pan wspomina pierwszą wizytę w Polsce?
Bardzo dobrze ją pamiętam. W zimie 1994 roku z grupą charkowskich studentów jechaliśmy przez Polskę do Norymbergi, która jest miastem partnerskim Charkowa. W Warszawie mieliśmy przesiadkę, Polska była więc moją pierwszą "zagranicą", Warszawa - pierwszym "zagranicznym miastem", które zobaczyłem.
Pamiętam że było ciemno, chłodno i brudno. Napisałam wtedy wiersz "Warszawa", dość depresyjny. Potem miałem okazję być w Polsce jeszcze dziesiątki razy i napisać o tych wizytach kolejne teksty, już nie takie depresyjne. Warszawa się zmieniła i my też zmieniliśmy się przez dwadzieścia lat. Nie mogło być inaczej.
Ten pesymistyczny wiersz "Warszawa" był opublikowany w tomiku "Cytatnik" (1995). Czy istnieje jego polskie tłumaczenie?
Chyba nie. Ten wiersz to taka refleksja nastolatka nad "rozpadem zachodniej cywilizacji", dość naiwna zresztą, jak ją teraz czytam.
Czy może pan wymienić polskich twórców, którzy wpłynęli na pana jako pisarza?
Marcin Świetlicki i Kazik Staszewski, oczywiście, a także dziesiątki innych polskich poetów, pisarzy i muzyków. Ale tych wspomnianych wciąż chcę się czytać, słuchać i tłumaczyć.
Akurat teraz czytam "Wschód" Andrzeja Stasiuka w tłumaczeniu pisarza Tarasa Prochaski. Stasiuk od zawsze był jednym z najważniejszych dla mnie głosów w polskiej literaturze.
Zainteresowanie kulturą jakiegoś kraju zawsze wynika z fascynacji konkretnymi postaciami lub dziełami tej kultury. Trudno lubić literaturę ogólnie, o wiele przyjemniej jest mieć ulubionych pisarzy.
Uważa pan, że kultura polska była dla Ukrainy rozsadnikiem idei wolności?
Kultura polska była i jest mostem między nami i Europą Zachodnią. Jak by to banalnie nie zabrzmiało – nawet geograficznie tak jest.
Kto pierwszy tłumaczył pana twórczość na język polski?
Pierwsza moja książka po polsku "Historia kultury początku stulecia" była opublikowana we Wrocławiu w 2005 roku w tłumaczeniu Bohdana Zadury. Potem wyszły inne książki w tłumaczeniu Michała Petryka w wydawnictwie "Czarne".
Widzi pan przeszkody na drodze rozwoju współczesnej literatury ukraińskiej? Młodym autorom brakuje motywacji, warsztatu, dobrych pomysłów? Społeczeństwo za mało czyta, kupuje za mało książek?
Zawsze mogłoby być lepiej, czemu nie, ale ukraińska literatura i tak jest ciekawa. Nie uważam, że młodym autorom czegoś brakuje. Co jest ciekawe i co odniosło sukces – to dwie różne kategorie, które nie zawsze są ze sobą związane.
Opisywał pan głównie wschód Ukrainy. Jakie tematy są dla pana ważne w tej chwili?
Trwogę budzi fakt, że w moim kraju trwa wojna, której końca nie widać. Nie sposób tego ominąć.
Jest pan laureatem wielu ważnych i prestiżowych europejskich nagród literackich w Niemczech, Szwajcarii i Austrii. Czy polski "Angelus" jest dla pana szczególny?
"Angelus" jest dla mnie ważny właśnie dlatego, że jest nagrodą dla pisarzy z Europy Centralnej. Szczególnie cieszy grono pisarzy nominowanych w tegorocznej edycji, wśród których poszczęściło mi się być. Wśród poprzednich laureatów było wielu pisarzy, którzy są dla mnie autorytetami.
Rozmawiała: Iryna Kolodiychyk