Działający od czerwca 2009 roku portal internetowy Wirtualny Sztetl to dziś największa baza wiedzy o kulturze polskich Żydów - wirtualne muzeum, encyklopedia i społeczność skupiającą tysiące aktywnych użytkowników.
Spis treści:
Czym jest Sztetl?
Problemy z pamięcią
Wirtualny Sztetl na Białorusi
Historia mówiona
Odkrycia
"Pamięć w kamieniu"
Wirtualny Sztetl w telefonie
Przyszłość
Nowe otwarcie
Wirtualny Sztetl to przykład sukcesu portalu, który zaczynał niemal od zera. W czerwcu 2009 startował jako portal internetowy Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny i Muzeum Historii Żydów Polskich. Jego podstawą stały się między innymi materiały z prywatnej strony Izrael Badacz, której właściciele zgodzili się przekazać Wirtualnemu Sztetlowi część dotyczącą historii i dziedzictwa Żydów w Polsce, związanych z żydowską kulturą; czy słownik terminów i pojęć ze strony Diapozytyw, prowadzonej przez Instytutu Adama Mickiewicza. Swoje zasoby otworzyły również Żydowski Instytut Historyczny i Narodowe Archiwum Cyfrowe. Takie były początki.
Dziś Wirtualny Sztetl to przede wszystkim portal, na którym spotykają się internauci, lokalni działacze oraz specjaliści: zawodowi historycy i redaktorzy. To oni tworzą zawartość portalu: użytkownicy dzielą się informacjami, na przykład o lokalizacji nieistniejącej dziś synagogi czy mykwy (żydowskiej łaźni rytualnej), przesyłają przedwojenne zdjęcia, relacje zebrane od najstarszych mieszkańców, którzy pamiętają jeszcze wielokulturowe, przedwojenne miasteczka. Te informacje weryfikuje zespół Sztetla - redaktorzy edytują teksty źródłowe i dokonują redakcji merytorycznej artykułów przesyłanych przez użytkowników.
Portal potrafił połączyć wielki potencjał użytkowników internetu, ich zainteresowanie historią lokalną, z poczuciem misji i odpowiedzialności za ślady żydowskiej przeszłości wokół nas - tworząc portal-encyklopedię, który cały czas jest rozwijany. Dziś Wirtualny Sztetl to ponad 30 tys. stron informacji, 70 tys. zdjęć, 901 nagrań wideo i 115 audio - w kilku wersjach językowych, ok 4,5 tys. wejść na stronę dziennie. Do dziś portal odwiedziły ponad 2 mln użytkowników.
Czym jest Sztetl?
- W niemal każdej większej miejscowości na terenie Polski, za wyjątkiem dawnych ziem niemieckich - na Mazowszu, Podlasiu, Lubelszczyźnie, w Świętokrzyskim - Żydzi stanowili większość. Często było to około 60% mieszkańców, ale na przykład w Kołbieli czy Izbicy około 90%. Również w różnych małych miastach czy wsiach mieszkały rodziny żydowskie. Wiele osób o tym nie wie - mówi koordynator Wirtualnego Sztetla Krzysztof Bielawski
Sztetl w języku jidysz znaczy "miasteczko". W szerszym znaczniu terminu tego używa się na określenie miejsca, w którym Żydzi tworzyli wspólnotę. I taki jest też sens nazwy portalu.
- Sztetl to tak naprawdę społeczność żyjąca w danym miejscu, a Wirtualny Sztetl to właśnie taka społeczność ludzi skupionych wokół misji zachowania pamięci - wyjaśnia Albert Stankowski, pomysłodawca nazwy i twórca portalu.
Problemy z pamięcią
Troska o wiedzę dotyczącą tej bardzo konkretnej - a nie fantazmatycznej - obecności Żydów na ziemiach polskich była od początku przedmiotem internetowych i terenowych działań Sztetla.
O problemach z pamięcią mówi twórca portalu Albert Stankowski:
- Przed 1989 roku zajmowało się tym bardzo niewielu historyków. Po 60 latach od końca wojny miałem większe trudności z odnalezieniem śladów po polskich Żydach niż archeolodzy w Meksyku czy w Peru penetrujący amazońską dżunglę w poszukiwaniu grobowców Azteków czy Inków. W Polsce, w ponad pół wieku po wojnie, odchodzą ostatni ludzie, którzy widzieli świat polskich Żydów na własne oczy. (za PAP)
O tym, że archeologiczne porównanie wcale nie jest na wyrost, świadczą organizowane przez portal wyjazdy terenowe. Przypominają one właśnie pracę archeologów poszukujących śladów żydowskiej przeszłości pod warstwami narosłego nowego życia a także zapomnienia i obojętności - przy czym ich uczestnicy muszą jednocześnie wykazać się kompetencjami socjologa czy etnografa.
Wirtualny Sztetl na Białorusi
- Przez ostatnie dwa lata kilkakrotnie wyjeżdżaliśmy na Białoruś.. Podczas naszych podróży odwiedziliśmy około stu miejscowości - podsumowuje te ekspedycje badawcze Krzysztof Bielawski.
Dzięki wyjazdom na Białoruś udało się zbadać teren, który do tej pory był na Wirtualnym Sztetlu rodzajem terra incognita:
- Na Białorusi jest wciąż mało użytkowników internetu, więc siłą rzeczy mieliśmy na portalu bardzo mało materiałów stamtąd. Z drugiej strony tam tak naprawdę nikt tej dokumentacji nie robi. Na Białorusi nawet gminy żydowskie nie wiedzą dokładnie, ile cmentarzy mają na swoim terenie.
Wyjazdy pozwoliły pracownikom Sztetla opisać obiekty i miejsca, zrobić zdjęcia, nagrać wywiady z mieszkańcami, które potem pojawiły się na Sztetlu.
Jednocześnie cały czas pozostaje masa nie odkrytych albo mało znanych tematów, jak np. fascynujący wątek dawnych kolonii zakładanych przez żydowskich rolników. - Żyd nie kojarzy nam się z rolnikiem, ale Żydzi-rolnicy istnieli i zakładali kolonie, takie jak Kolonia Izaaka czy Palestyna koło Sokółki - wyjaśnia Bielawski.
Historia mówiona
Wywiady z mieszkańcami publikowane są w dziale "Relacje, wspomnienia" - czasem w formie transkrypcji, czasem jako wywiady wideo:
- Historycy z konieczności piszą opracowania w sposób bardzo konkretny. Operują suchymi datami, liczbami etc. Natomiast wywiady ze starszymi ludźmi pokazują obraz normalnego życia, codziennych stosunków międzyludzkich. W tych rozmowach pojawiają się emocje.
Wywiad w formie wideorozmowy może być świetnym nośnikiem takich relacji - wyjaśnia Bielawski, który sam bardzo często takie wywiady przeprowadza.
Jak dużo pozawerbalnych, emocjonalnych - nie dających się "transkrybować" - treści może nieść taki wywiad, pokazuje zapis rozmowy z mówiącym po białorusku mężczyzną z Chomska, którego Niemcy zmusili do zasypywania grobów Żydów.
To już ostatnie lata, kiedy można jeszcze spotkać ludzi, którzy znają tamtą rzeczywistość z pierwszej ręki. Ten fascynujący obszar historii mówionej pokazuje też naocznie, jak inne są spojrzenia na te same wydarzenia Polaków, Żydów, Białorusinów jak różne mogły być opinie o tej samej rzeczywistości.
Odkrycia
Badawczym ekspedycjom Sztetla towarzyszą często fascynujące odkrycia. Krzysztof Bielawski wspomina jedno z nich: - Wiedzieliśmy z materiałów archiwalnych, że przed wojną na cmentarzach żydowskich było dużo drewnianych macew. Były one jednak bardzo nietrwałe i uległy zniszczeniu. Liczyłem, że taką macewę uda mi się gdzieś kiedyś odnaleźć. Może nie na cmentarzu, raczej u kogoś wmontowaną na strychu.
Nie jedną, ale kilkadziesiąt drewnianych macew udało się mu odnaleźć w 2010 roku na cmentarzu w Leninie na Białorusi, na południe od Mińska. To unikatowe znalezisko, możliwe że jedyne w Europie. Dzięki tej wyprawie udało się nie tylko odnaleźć zabytkowy kirkut i udokumentować drewniane macewy, ale też nakłonić Społecznego Stowarzyszenie Ochrony Zabytków z Mińska do ich zabezpieczenia.
Staraniem Stowarzyszenia nad macewami stanęły daszki ochronne. Podczas tej samej wyprawy Bielawskiemu udało się też odkryć macewę przodka jego przyjaciela. - To jest bardzo ważne dla wszystkich odwiedzających te ziemie. I ja też często patrzę na te miejsca nie tylko jako na obiekty zabytkowe, ale miejsca, gdzie są pochowani ludzie i gdzie żyjący cały czas poszukują grobów swoich przodków. [...] Takie doświadczenia są bardzo budujące, w nich widzę często sens swojej pracy - mówi Bielawski.
"Pamięć w kamieniu"
Działalność Sztetla z reguły jednak przybiera bardziej zdalną postać, a pracownicy większość czasu stacjonują przy komputerach w całkiem realnej redakcji Sztetla. Tak jest np. z projektem "Pamięć w kamieniu", w ramach którego Sztetl zachęca wszystkich użytkowników do fotografowania zapomnianych żydowskich macew i cmentarzy i wysyłania zdjęć do portalu. Tu napisy zostają przetłumaczone na angielski. W ten sposób na Sztetlu powstaje wielka baza danych, która może być też dostępnym dla każdego - bez koniecznej znajomości hebrajskiego - narzędziem w badaniach genealogicznych.
Dzięki projektowi "Pamięć w kamieniu" możemy nie tylko oglądać i czytać żydowskie macewy znajdujące się tysiące kilometrów stąd, ale - co ważniejsze - także sami udokumentować macewy, które znajdują się w naszej okolicy i sprawić, że zobaczą je inni.
Cmentarze żydowskie - ich stan zachowania - to newralgiczna kwestia i poniekąd symboliczny wątek w historii losów i stosunku miejscowych społeczności do całej materialnej i niematerialnej kultury Żydów:
- Na cmentarzu, który istniał około stu lat w średniej wielkości miejscowości, powinno być kilka tysięcy macew. Dziś jest ich z reguły kilkadziesiąt - mówi Bielawski.
Wiele cmentarzy w ogóle zniknęło z powierzchni ziemi. Ale to samo dotyczy synagog, domów modlitw, mykw i innych obiektów, które albo zostały zrównane z ziemią albo przejęte (i służą obecnie innym celom) albo nieużywane i nieremontowane niszczeją.
Wirtualny Sztetl w telefonie
Z myślą o nowoczesnych formach korzystania z internetu, Wirtualny Sztetl stworzył aplikację na smartphony, która odnosząc się do punktów GPS pokazuje dokładną lokalizację miejsca lub obiektu związanego z żydowską kulturą. Co ważne, często chodzi tu o obiekty, które przestały istnieć lub zmieniły funkcjonalność. Takie wirtualne uobecnienie miejsc i obiektów to często - wobec braku tablic informacyjnych - jedyny rodzaj upamiętnienia. Aplikacja wytycza marszrutę, pokazuje informacje o miejscu i zdjęcia z przeszłości. W jakimś sensie jest to też rodzaj rekonstrukcji tego życia - choćby tylko wirtualnej. Jak mówi Albert Stankowski, dzięki badaniom, dociekliwości i internetowi udało się ostatnio ustalić dokładną lokalizację synagogi w Kołobrzegu - już teraz można ją znaleźć w aplikacji. Takich miejsc jest znacznie więcej
Stankowski przywołuje artykuł opublikowany na stronie BBC w 2012 roku, w którym dziennikarz David Shukman opisuje swoje poszukiwania śladów przodków w małym polskim miasteczku. Artykuł unaocznia, jak mało zostało po kilkusetletniej obecności polskich Żydów w polskich miasteczkach. Nie ma tych miejsc, nie ma obiektów, ale nie ma też upamiętnień.
Shukman dostrzega, jak wiele od upadku komunizmu zmieniło się w polskim podejściu do Holokaustu jako kluczowego wydarzenia historii XX wieku na tym obszarze, jednocześnie zastanawia się co z tego dociera do świadomości mieszkańców małych, lokalnych społeczności. Przy rynku Shukman znajduje plan miasta, na którym są gospodarstwa, kościoły, ale żadnego śladu opuszczonego żydowskiego cmentarza. Nie ma też nic o tym, że dzisiejszy bank stoi na miejscu synagogi.
Wirtualny Sztetl - teraz także przy pomocy aplikacji - pomaga odtworzyć i uobecnić tę wymazaną rzeczywistość.
Przyszłość
W 2013 roku Sztetl kończy pewien etap. Przez ponad trzy lata portal budował swoje zbiory i w pełnił rolę wirtualnego muzeum kultury polskich Żydów. W tym roku na warszawskim Muranowie swoje podwoje otworzy największe i najnowocześniejsze w Europie muzeum historii Żydów. Oficjalna inauguracja budynku i programu edukacyjnego Muzeum Historii Żydów Polskich nastąpi w kwietniu 2013 roku, w 70. rocznicę obchodów powstania w getcie warszawskim. Na przełom 2013 i 2014 r. Muzeum zapowiada otwarcie części wystawowej. Oznacza to też zmiany dla Sztetla.
Portal, który przez kilka lat tworzony był w bardzo dynamicznym tempie przez historyków, ale też badaczy amatorów, jest obecnie przedmiotem prac zespołu redaktorów i historyków, którzy mają zweryfikować i zredagować całą zawartość. Profesjonalizacja portalu to jedno z głównych zadań stojących przed Wirtualnym Sztetlem. Zadanie to trudne, bo jak mówi Krzysztof Bielawski, mamy tu do czynienia "po pierwsze z historią, która z zasady jest grząskim gruntem, a po drugie z historią żydowską, która jest trudna, wymaga ogromnej wiedzy i wyczucia".
Po paru latach eksplorowania terenów Białorusi, choć temat jest daleki od wyczerpania, kolejnym kierunkiem badań terenowych Sztetla ma być Ukraina. To wciąż obszar słabo przebadany, a nawet dziewiczy - mówi Bielawski. Przy czym od razu zauważa, że także na obszarze dzisiejszej Polski istnieje wciąż wiele miejsc, które wciąż wymagają dokumentacji.
Jak zauważa Bielawski, życie żydowskie w przedwojennej Polsce to nie tylko sztetle i wielkie miasta. Nawet bardzo blisko Warszawy są miejscowości takie, jak Raszyn, Brwinów czy Osieck, które może nie kojarzą się w pierwszej chwili z Żydami, ale w których mieszkały małe społeczności żydowskie. Te mikrospołeczności wymagają udokumentowania i upamiętnienia .
- Podobnie rzecz ma się z wieloma wsiami - tam często mieszkały pojedyncze rodziny. O nich w ogóle się nie pamięta. Mamy kilka, kilkanaście lat, żeby do tych wsi dotrzeć, aby porozmawiać z mieszkańcami, bo często tylko oni mają tę wiedzę. Przed nami jest ogromna praca.
Nowe otwarcie
W Sztetlu powstaje obecnie specjalna komórka zajmująca się dokumentowaniem historii mówionej.
- Kiedy do Muzeum zaczną przyjeżdżać pierwsi goście, to będzie dla nas ogromne źródło informacji - mówi Albert Stankowski. - Będą to imigranci, potomkowie Żydów polskich, Żydzi przed- i powojenni, bo przecież ta historia nie skończyła się na 1945 roku.
Pracownicy działu historii mówionej chcą na miejscu w Muzeum przeprowadzać wywiady z ludźmi, którzy mogą mieć unikatową wiedzę.
Wkrótce Muzeum i Wirtualny Sztetl rozpoczną też współpracę z Fundacją Shoah Stevena Spielberga, która od wielu lat na całym świecie przeprowadza wywiady z osobami ocalonymi z Holocaustu. Fragmenty, które tematycznie łączą się z materiałami Sztetlowymi, mają być tłumaczone i umieszczane na portalu - na Sztetlu byłaby też informacje, w jakich wywiadach Fundacji Shoah mowa jest o danym wątku.
Albert Stankowski chce też rozwijać dział z relacjami polskich sąsiadów - takich wywiadów jest wciąż bardzo mało. W tym celu Sztetl chce dalej współpracować z Fundacją Shalom. Fundacja w ramach swojego projektu "Na wspólnej ziemi" organizuje konkursy dla młodzieży, w których gimnazjaliści przeprowadzają wywiady ze swoimi dziadkami i pradziadkami. To też ważny i niekonwencjonalny model kultywowania pamięci.
- Pokazywanie historii przez losy jednostki to nowy trend w historiografii - coś co do nas przemawia i dopiero pozwala postawić się w danej sytuacji.
Albert Stankowski marzy, żeby przykład Sztetla posłużył innym europejskim krajom do tworzenia portali wiedzy o kulturze miejscowych Żydów.
- Schemat jest uniwersalny, bo wychodzimy od czegoś podstawowego - a więc od miasta, historii miejsca i tego co było jej odrębną, ale integralną częścią, np. synagog - przez te obiekty i artefakty dochodzimy do historii ludzi tam mieszkających.
Coś takiego już się udało na Litwie, która od 2012 roku ma swoją wzorowaną na polskiej wersję Sztetla.
Muzeum Historii Żydów Polskich
Projekt Wirtualny Sztetl
ul. Warecka 4/6, 00-040 Warszawa
Tel 48 22 471 03 83
Fax 48 22 832 20 43
Autor: Mikołaj Gliński, 23.02.2013