Ukraina. Trafiliśmy do filmu "Obcy"
W środę 23 lutego poszedłem z przyjaciółmi do jednego z kijowskich kin na nowy film ukraińskiego reżysera. Zjedliśmy przyjemną kolację, wypiliśmy butelkę dobrego wina, a potem położyliśmy się spać.
Zasypialiśmy jako ludzie sukcesu, przedstawiciele klasy średniej, z planami rozpisanymi z wyprzedzeniem na całe miesiące. Obywatele normalnego europejskiego kraju. W czwartek rano planowałem wstać, założyć białą koszulę, wsiąść do samolotu i polecieć do Wilna, by na targach książki zaprezentować swoją nową książkę. Krótko mówiąc – toczyłem najzwyklejsze, normalne życie, jak setki milionów innych mieszkańców Europy.
Ale w czwartek rano obudziliśmy się w piekle. Na pogrążony w ciemności Kijów spadały pociski, psy wyły z przerażenia albo szczekały jak opętane, wpatrując się w niebo. Przez moment zdawało się, że wszystko to tylko koszmarny sen. Dobiegające z oddali dźwięki wybuchów przypominały odgłosy z zaświatów. Zdarza się tak, kiedy zanurzasz się pod wodą w wannie, a w uszach słyszysz głośne łomotanie własnego serca. Mieliśmy wrażenie, że eksplozje zachodzą gdzieś głęboko wewnątrz nas. Muszę przyznać: bałem się.
Od tamtego czasu minęło sześć dni i sześć nocy, wybuchy i zgony stały się dla nas rutyną i codziennością. Z najzwyklejszych cywilów, którzy korzystają ze współczesnych nowinek technicznych i lajkują śmieszne obrazki w internecie, przeobraziliśmy się w organizmy ludzkie, które mają jeden cel: przeżyć, obronić swoich bliskich, ocalić swój dom i swoje państwo. Tydzień temu wśród moich znajomych byłem jedynym, który wierzył w początek rosyjskiej agresji, ale nawet ja nie byłem w stanie uwierzyć, że będą bombardować miasta, że w stolicy mojego kraju będą się toczyć walki uliczne. Może jestem naiwny, ale sądziłem, że po II wojnie światowej taka wojna w Europie jest już niemożliwa, że odrobiliśmy choćby jedną lekcję. Myliłem się.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
28 lutego 2022 r. podczas rosyjskiego ataku w Iwankowie pod Kijowem spłonęło muzeum z dziełami Marii Prymachenko.
Bo to nie jest zwyczajna wojna, to coś znacznie gorszego – w Ukrainie trwa dziś masowa eksterminacja ludzi. W czasie wojny na polu bitwy ścierają się dwie armie. Tutaj mamy do czynienia ze zbrodnią – wojska rosyjskie w najpodlejszy sposób atakują spokojne ukraińskie miasta. Żołnierze rosyjscy działają jak terroryści: przebierają się w ukraińskie mundury, przejmują ukraińskie pojazdy wojskowe, wozy strażackie i karetki pogotowia. Rosyjscy dywersanci w cywilnych ubraniach przedostają się do ukraińskich miast i wszczynają terror. Nie cofają się przed zabijaniem cywilów i usiłują siać panikę. Czy to jest wojna? To terroryzm. Na tym tle nawet Taliban wydaje się wzorem moralności i godności żołnierza.
Rosjanie zjawiają się w naszych miastach w białych fartuchach lekarzy, uniformach strażaków i ratowników, umieszczają na odzieży i pojazdach ukraińskie flagi, podkładają materiały wybuchowe na osiedlach mieszkalnych, biorą cywilów jako zakładników. To nie jest wojna dwóch armii, lecz scenariusz kolejnego remake'u filmu "Obcy". Nasi wrogowie wypełzają z każdego kąta i każdej szpary w podłodze, jak zainfekowane nieznanym wirusem zombie. To więcej niż zbrodnia – to przerażająco haniebne, tchórzliwe i podłe. Zawsze myślałem, że oficerowie wojska nie są zdolni do takiego draństwa – okazuje się jednak, że w armii rosyjskiej zniknęło pojęcie honoru żołnierza. Podobnie jak u Rosjan, którzy nadal milczą i nie protestują przeciwko ohydnej "wojnie".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Maria Pryimachenko "Wojna atomowa niech będzie przeklęta!", 1978
W całym tym okropieństwie istnieje jeszcze jedna równoległa rzeczywistość. To świat Ukraińców, którzy usiłują ocalić swą ludzką godność i udzielać pomocy. Setki tysięcy ludzi uciekają spod bombardowań, a miliony Ukraińców w innych miastach jednoczą się, żeby ich przyjąć, nakarmić, ogrzać i zapewnić dach nad głową. Ludzie otwierają swoje domy dla innych, których nigdy wcześniej nie widzieli. Ludzie od rana do nocy zajmują się pracą wolontariacką, przygotowują sale gimnastyczne na pobyt uchodźców, wysyłają medykamenty do miast frontowych, wyplatają siatki maskujące dla żołnierzy.
W tym strasznym czasie opiekunowie i psycholodzy próbują bawić się z dziećmi uchodźców, a ludzie przynoszą im zabawki. Wszyscy ci wspaniali ludzie starają się udawać, że nie chcą płakać, niosą pomoc humanitarną i szybko wracają do swoich samochodów, by tam dać upust emocjom. Nie pozwalamy sobie na łzy, bo musimy się trzymać i dodawać sobie wzajemnie otuchy. A przecież płakać – z czułości i gniewu – chcą wszyscy. Płakać za minionym życiem, które zaledwie sześć dni temu było normalne, ale już nigdy nie będzie takie jak dawniej.
W tych chwilach, kiedy Rosjanie ostrzeliwują dziesiątki małych i dużych miast ukraińskich, prezydent mojego kraju zwraca się do UE z prośbą o uznanie perspektywy członkostwa Ukrainy. Nie głosowałem na Zełeńskiego. Muszę to podkreślić, bo to, o co walczymy nie jest zwykłą walką o Ukrainę. To walka o Europę. Walczymy o demokrację, o prawo wyboru dla człowieka i samookreślenia dla państwa, o prawa człowieka i godność ludzką. Mamy odmienne poglądy polityczne, mówimy w różnych językach, modlimy się lub uważamy za agnostyków, czytamy różne książki i słuchamy różnej muzyki, ale dziś jesteśmy zjednoczeni i gotowi umrzeć za prawo do różnorodności. Bo właśnie ono jest podstawą Europy, fundamentem szacunku dla wszystkich – tak bardzo się różniących, lecz równie wspaniałych – ludzi. Rosja chce zniszczyć Ukrainę jedynie za to, że nie jesteśmy tacy, jak oni, że mamy własną wizję naszej przyszłości.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Maria Pryimachenko "Och, chodźmy na zaręczyny", 1968
Dlatego ile sił wspieram prezydenta Zełeńskiego i apeluję do wszystkich ludzi dobrej woli w Europie: uznajcie nasze prawo do przyszłego członkostwa w UE, wyślijcie nam znak poparcia. Później – po wojnie – umówimy się co do warunków i procedur, a teraz potrzebujemy tylko jednego: żeby w tej straszliwej ciemności wasza latarnia rozbłysła promykiem światła, który stanie się dla mnie drogowskazem. Bo dziś najbardziej deficytowa stała się nadzieja. Właśnie ona daje nam siłę i odwagę. Dajcie nam tę nadzieję, pokażcie, że nie jesteśmy sami.
Pisałem ten tekst przez godzinę – to była cudowna godzina, bo nie czytałem wiadomości o bombardowaniach i ofiarach śmiertelnych. Tyle mogę dziś zrobić – pisać. Jestem pisarzem, taką mam pracę, choć wstyd o tym mówić w takich warunkach. Próbują nas zagonić z powrotem do jaskini, zepchnąć w epokę kamienia łupanego. Tam nie potrzeba żadnej literatury i pisania. To walka między nowoczesnością a mroczną przeszłością, wojna 2022 roku i zombie, które bez powodu postanowiły zrujnować nam życie.
Szósty dzień wojny. Szósty dzień wydaje mi się, że wszyscy zanurzyliśmy się w wodzie i słuchamy bicia naszych serc. W rzeczywistości to grzmot eksplozji w naszych spokojnych do niedawna miastach. Pomóżcie nam wynurzyć się z tej piekielnej wody. Nie pozwólcie nam utonąć.
Andrij Lubka, 1 marca 2022, tłumaczenie: Marcin Gaczkowski
Andrij Lubka – ukraiński poeta, powieściopisarz i tłumacz, laureat nagród literackich. Tłumaczy poezję i prozę z języka polskiego, angielskiego, serbskiego i chorwackiego.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]