Zawodowo szło świetnie. Nieskromnie stwierdzę, że napisałem swoją najlepszą książkę. Wyzwoliłem się z ciemności, towarzyszącej mojemu pisaniu od samego początku. ”Kult” odniósł też duży sukces komercyjny. Książka podobała się i sprzedała. Ilu pisarzy może tak powiedzieć?
Zamknąłem jeden program telewizyjny i stworzyłem drugi. ”One: kobiety kultury” (program w TVP Kultura – przyp.red.) mają lepszą oglądalność niż ”Dezerterzy”, poziom rozmów też jest wyższy. Robienie telewizji ciągle mnie bawi, odpoczywam przy tym. Nie zatraciłem tej głupiej, dziecięcej radości, która towarzyszy mi podczas tej roboty od samego początku.
Minęło półtora roku, odkąd mieszkamy we czworo: ja, Klaudia i nasze dzieci (każde w ten burdel przyniosło swoje). Bywały trudne chwile, ale przez ostatni rok udało się nam dotrzeć. Staliśmy się sobie bliscy nawzajem, bo blisko razem żyjemy. Jesteśmy dziwną, poszatkowaną, momentami wariacką, z pewnością aspołeczną – ale jednak rodziną.
Prywatnie i zawodowo idzie tak dobrze, więc czemu dobrze nie jest? Coś pękło, coś się zmieniło. Wiosną tego roku zmarł Maciek Parowski (przez ponad dekadę redaktor naczelny miesięcznika „Fantastyka”/„Nowa Fantastyka” – przyp.red.), człowiek, któremu zawdzięczam bardzo wiele i którego, tak po ludzku, lubiłem. Pochowaliśmy też naszą przyjaciółkę, moją fantastyczną ciotkę i babcię jednego z chłopców. Patrzę, jak bliskim sypie się zdrowie. Mój przyjaciel jest ciężko chory i w gruncie rzeczy, myśląc o przyszłości, zastanawiam się, kogo jeszcze będę odwiedzał w szpitalu.
Mam poczucie rosnącej rozłączności pomiędzy osobistym powodzeniem i szczęściem, a nieszczęściem reszty świata. Jakbym, cudownym sposobem, zdołał zakląć przestrzeń wokół siebie. Żyję w krainie Oz, w dolinie Muminków, której nie zniszczy żadna kometa. Dlaczego ja? Co sprawiło, że zostałem oszczędzony? Jak mam uporać się z poczuciem winy z tego powodu? Co zrobić ze swoim szczęściem tak, aby udzieliło się też innym? Odpowiedź przynosi oczekiwane nieszczęście, pewność jego nadejścia.
Wiem, że życie się o mnie upomni. To tylko kwestia czasu.