"Normalizm", zdjęcie dzięki uprzejmości Jana Rogalo
"Piktogram"...
"Piktogram", materiały prasowe
… czyli Pismo Obrazkowe właściwie nie wymaga reklamy. Utworzone przez Michała Wolińskiego, od 2005 roku oferuje fascynujący krytyczny ogląd polskiej sztuki współczesnej, a także jej historycznego i interdyscyplinarnego tła. "Piktogram" łączy treści wizualne z tekstami poświęconymi sztuce, architekturze, filmowi, wzornictwu, nauce i literaturze pięknej. Po polsku i po angielsku publikuje materiały w większości oryginalne – zarówno nowopowstałe dzieła sztuki, jak i te wydobyte z czeluści archiwów.
Piktogram to również galeria, która dopiero od maja 2011 roku ma stałą siedzibę, a także efemeryczna instytucja Bureau of Loose Associations, będąca platformą działań "Piktoramu" i jego współpracowników. Przed powstaniem galerii pismo określano mianem "wystawy w formie magazynu" – na kolejne wydania spojrzeć można jak na narracje zmierzające do wyczerpania określonego tematu. Przestrzeń fizyczna może już gościć szeroki wachlarz wydarzeń artystycznych – od wystaw, wykładów i warsztatów po koncerty, projekcje, imprezy taneczne i burze mózgów. Galeria użycza też przestrzeni projektom wydawniczym, co łączy dwa obszary działalności "Piktogramu".
"Piktogram", materiały prasowe
"Piktogram" jest przedsięwzięciem płynnym, ale dalekim od amatorszczyzny. Zaprasza do współpracy uznanych krytyków, twórców i ekspertów. Z polskiej strony to m.in. Stach Szabłowski, Karol Sienkiewicz, Piotr Rypson, Łukasz Gorczyca, Honza Zamojski, czy Anda Rottenberg. Wśród zagranicznych współpracowników wymienić należy takie osoby, jak David Crowley, Anselm Franke, Jan Verwoert i Alison M. Gingeras.
Do 2008 roku szatę pisma projektował Błażej Pindor, obecnie robi to studio Full Metal Jacket i Honza Zamojski. Forma graficzna przywodzi na myśl klasyczny magazyn z klarownym layoutem – zdecydowanie atrakcyjna wizualnie, śmiało eksponująca prezentowane formy.
"Maj"
Okładka "Maja", dzięki uprzejmości Edgara Bąka
Projekt zainicjowała grupa młodych artystów i teoretyków sztuki zainteresowanych pograniczem fotografii i świata mody. Maj jest publikacją jednorazową, towarzyszącą jedenastej edycji Miesiąca Fotografii w Krakowie 2013. Grupa zainspirowana lajfstajlowym magazynem z lat 60. i 70. "Ty i ja" wypatrzyła lukę na rynku prasowym i natychmiast w nią weszła. Magazyn traktuje modę jak projekt twórczy, element stylu życia i sposób rozmawiania o estetyce i kulturze. Redaktorka naczelna jedynego wydania "Maja", antropolożka i dziennikarka Karolina Sulej, pisze we wstępie:
Tym właśnie […] jest moda – marzeniem zbudowanym z rzeczy. Fantazją – jak pisze Raphaëlle Stopin, kuratorka Festiwalu Fotografii Mody w Hyers i nasza redakcyjna podpora. Spring breeeeeaaaaak – jak dodałby raper Alien z filmu Harmony Korine’a. Maj niech trwa.
Magazyn "Maj", zdjęcie dzięki uprzejmości Edgara Bąka
"Maj" jest magazynem mody, a zarazem studium własnej formy, co przejawia się w materiałach zarówno wizualnych – sesjach mody oraz eksperymentalnych esejach wizualnych, jak i w tekstach – reportażowych, krytycznych, bądź felietonistycznych. Jako przykład można podać reportaż o historii dżinsów EC1 – projektu modowego, który kosztował lata pracy projektanta obmyślającego perfekcyjny krój i materiał, a dziś w jego rodzinnej Łodzi stał się finansową bazą tworzonego właśnie miejskiego projektu. W innym tekście eksponowana jest kultura internetowa i jej wpływ na audiowizualną estetykę, jeden z ulubionych tematów młodego, twórczego pokolenia, wątek, którego próżno szukać w magazynach mody. Jest wreszcie uroczy esej o tym, jak to ważne mieć kapcie.
Witek Orski z galerii Czułość nadzorował część artystyczną, a Edgar Bąk zaprojektował layout. Dwujęzyczny magazyn przyciągnął autorów głównie z miejscowej sceny artystycznej, ale też zaproszonych specjalnie do tego projektu autorów zagranicznych. Zdjęcie na okładce jest autorstwa radykalnych ukraińskich fotografów Synchrodogs, a całość przedsięwzięcia zespołu "Maja" nadzorowała paryska kuratorka Raphaëlle Stopin.
"Normalizm"
"Normalizm", zdjęcie dzięki uprzejmości Jana Rogalo
"Normalizm" z założenia nie jest ani głęboko filozoficzny, ani też nie ma na celu stwarzenia teorii wokół określonego ruchu fotograficznego. Ma on być próbą rozszyfrowania form i struktur, które wynikają z procesu robienia zdjęć – tak czystą i nietkniętą jak to tylko możliwe. W tym sensie Normalizm jest przestarzały, banalny i przepracowany – tak prezentuje swoją publikację założyciel i wydawca Normalizmu, Jan Rogalo.
"Normalizm" uchodzi za publikację książkową, jednak jest zarazem wydawnictwem periodycznym. Prezentuje fotografie członków i współpracowników kolektywu Nudna Fotografia: Macieja Bohdanowicza, Martina Gorczakowskiego, Harry’ego Jones’a, Artura Kuliga, Jana Rogalo, Toma Shipmana, Pawła Starca, Jana Uranta, Alfreda Wiltosa, Łukasza Biedermana, Renke Brandta, Krzysztofa Eberle, Barta Filipiaka, Kasi Gumpert, Michała Lichtańskiego, Pawła Lisiaka i Krzysztofa Pacholaka. Jak dotąd ukazały się dwa wydania "Normalizmu", oba w prostej acz eleganckiej kartonowej obwolucie. Rogalo zaplanował w sumie 10 numerów składających się na encyklopedyczną kolekcję. Kolejne wydania mają współtworzyć nowy ruch, którego Rogalo, dopytywany, woli nie precyzować.
Co znajdziemy w środku? Niektórym niepodpisane wizerunki przypomną cykl "Boring Postcards" Martina Parra – nudne, wyblakłe krajobrazy, przedmioty których nie zauważamy, a które są obrazem naszej codzienności i naszego jej postrzegania. Autorzy "Normalizmu" nie formułują nowej koncepcji fotograficznej estetyki – chcą raczej wyrażać krytyczny sposób myślenia o tym medium. Rogalo tłumaczy:
Wyrażenie Normalizm pochodzi od czasownika "normalizować". Określa on powrót do stanu normalnego, po dziwnym i niespotykanym doświadczeniu. Moim zdaniem, ten proces jest kluczowym czynnikiem przy próbach postrzegania fotografii jako procesu intelektualnego i pomijania jej technicznej natury.
"TO! Periodyk Najgorszy"
Sześć pierwszych numerów "TO! Periodyku Najgorszego", źródło: www.najgorszy.com
Już sama nazwa świetnie charakteryzuje pismo – trochę mroczne, zabawne, absurdalne. Magazyn kierowany przez Marynę Tomaszewską ukazuje się dwa razy w roku, tworzy go zmieniający się, szeroki krąg artystów i autorów.
Od 2009 roku ukazało się sześć numerów pisma. Pierwszy był pracą zaliczeniową Tomaszewskiej w Akademii Sztuk Pięknych. Magazyn w formie dużego plakatu składanego do kieszonkowego formatu po każdym rozłożeniu ukazywał czytelnikowi nową treść. Jak autoironicznie stwierdza redakcja, w pierwszym wydaniu jest wszystko, czego trzeba w porządnym piśmie – wywiad, recenzja, sztuka, dział kulinarny.
Drugi numer poświęcony czasowi ukazał się jako kalendarz z wyrywanymi kartkami na rok 2010. Autorzy dostarczyli rysunki i teksty luźno powiązane z tematem, konkretną datą lub zgoła z niczym.
Numer trzeci zatytułowany "Wakacje" ukazał się w formie zestawu pocztówek. Pocztówka, jako przedmiot wyposażony w treść kulturową, otwiera drogę do wszelkiego rodzaju ironicznego przekazu, także takiego, o który chodziło "Periodykowi Najgorszemu". Z tej perspektywy ukazują autorzy ekonomię turystyki, czar wsi i jej mieszkańców, wspólne wakacyjne zdjęcia, rozwiązywanie krzyżówek i nagłą wizytę u lekarza (częste wakacyjne wspomnienie).
Czwarty numer ukazał się w formie zwykłej gazety, a poświęcony był jedzeniu w kontekście sztuki, kultury i życia codziennego. Było to pierwsze w całości dwujęzyczne, polsko-angielskie wydanie.
Kolejne wydanie, stworzone we współpracy z galerią Witryna (przy wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza) miało postać kieszonkowego przewodnika po Polsce dla anglojęzycznych czytelników: najpierw podstawowe informacje o kraju, potem osobiste, krytyczne studium polskiej współczesności, ze wszystkimi jej bolączkami i cudami, a na koniec studium patriotycznych zapędów Polaków.
Przedostatni numer (z lata 2012), zatytułowany "Złoto", analizuje kulturową funkcję pieniądza i gospodarki, dopuszczając do głosu zarówno artystów, jak przedstawicieli finansjery. Błyszczący papier przywodzi na myśl ilustrowane magazyny, które dostajemy w samolotach i hotelach. "Złoto" wydano w polsko-rosyjskiej wersji, z deklarowanym zamiarem rozkolportowania na terenach syberyjskich kopalni tego kruszcu.
Właśnie ukazał się siódmy numer poświęcony sportowi, wydany w formie wzorzystego szalika.
"Zwykłe Życie"...
Okładka "Zwykłego Życia", zdjęcie dzięki uprzejmości wydawcy
… to najnowszy magazyn lajfstajlowy. Jak informuje redakcja:
"Zwykłe Życie" to magazyn o prostym życiu wśród ludzi, miejsc i rzeczy. Piszemy o rzemieślnikach: tych starych reprezentujących solidny fach rodem z cechów poparty wieloletnią tradycją oraz ich młodszych kontynuatorach-samoukach, którzy również stawiają na jakość swoich produktów. Prezentujemy prace polskich ilustratorów, fotografów i pisarzy. Skupiamy się na prostych przyjemnościach i codziennych domowych czynnościach: gotowaniu, pieczeniu, czytaniu, spędzaniu czasu z przyjaciółmi i rodziną. Wierzymy, że podróże kształcą, a sport to zdrowie.
Pismo promuje wytwórców, twórców i przedsiębiorców działających na polu sztuki i kultury (często oferując im pierwszą szansę medialnego zaistnienia). Etosem pisma jest bliskość środowiska pracy i prostych celów "zwykłego życia".
"Zwykłe Życie", zdjęcie dzięki uprzejmości wydawcy
Redaktorki naczelne Marta Mach i Agata Napiórska publikują w każdym wydaniu angielskie tłumaczenia bądź streszczenia najważniejszych artykułów. Zwykłe Życie zdobyło już pozapolskie rynki – można je kupić w londyńskiej Tate Modern i w berlińskiej księgarni do you read me?! – miejmy nadzieję, że angielskie tłumaczenie obejmie w przyszłości całość publikacji. Pismo ukazuje się kilka razy w roku, jednak zespół prowadzi na swojej stronie blog, komentując na bieżąco związane z linią pisma tematy i wydarzenia.
Na pochwałę zasługuje szata graficzna autorstwa Aleksandra Modzelewskiego. Włączył on do projektu dużo pustych obszarów – biel oczyszcza przestrzeń pisma, przydając mu elegancji wyróżniającej je na gęsto zapełnionych półkach księgarń i kiosków z prasą.
"DIK Fagazine"
Okładka 8. numeru "DIK Fagazine", zdjęcie dzięki uprzejmości Karola Radziszewskiego
…to ukazujący się nieregularnie od 2004 roku magazyn/projekt artysty multidyscyplinarnego Karola Radziszewskiego. Jego tematem są homoseksualizm i męskość w środkowoeuropejskim kontekście kulturowym. Jak wyjaśnia Radziszewski:
Pisma gejowskie na polskim rynku ograniczały się do pornografii i prywatnych reklam albo publikacji politycznie zaangażowanych, promujących działaczy rozwijającego się ruchu LGBT. Wyobraziłem sobie pismo, które nie byłoby ani o jednym, ani o drugim. Pismo, które mówiłoby o sztuce równie dużo, co o męskości i homoseksualizmie. Pismo zainteresowane polskim "tu i teraz", sprawami, które liczą się dla mnie. Pismo, które woli słowo "pedał" od słowa "gej".
Radziszewski założył "DIK" razem z Pawłem Kubarą, Stefanem Ingvarssonem i Michałem Zygmuntem. Monika Zawadzki odpowiada za stronę graficzną zinu.
Jaki jest "DIK"? Według jego twórców to pismo dla "każdego zainteresowanego sztuką i mężczyznami". Jakub Banasiak, kurator wystawy "Archiwum DIK" w Galerii Kolonie (2012) pisze, czym "DIK" nie jest: "ani tradycyjnym magazynem sztuki, ani, co ostatnio modne, art-zinem". Jego zdaniem "DIK" unika zarówno glamourowej stylizacji promowanej przez piszące o homoseksualizmie i świecie mężczyzn zachodnie magazyny, jak i powtarzalnej estetyki pism niezależnych.
Zdaniem Banasiaka, "DIK" jest "rozbudowaną, samoświadomą reakcją na polski klimat polityczny. Jego wyjątkowość to nie tylko koncentracja na określonymgeograficznie i społecznie obszarze – to także znakomite teksty i obrazy, konsekwentne łączenie materii artystycznej z politycznym komentarzem i walorami czysto rozrywkowymi".
"DIK Fagazine", zdjęcie dzięki uprzejmości Karola Radziszewskiego
Do 2013 roku ukazało się osiem numerów Fagazinu. Były to: pierwsze "dziewicze" wydanie (coming-out DIK-a), "Nadzieja Polski!" (numer poświęcony odmładzaniu się kraju, ze szczególnym uwzględnieniem "pedalskiej" kultury), Cocky Coks (w duchu ludowym) Adiki na Diki (o kulturze rapu i hip hopu), "Trahnuty Golubych!" (inspiracje ukraińskie), "Arty Farty" (o wielkich nazwiskach sztuki z perspektywy etosu "DIK"-a), wreszcie, "Po rewolucji" (inspiracje rumuńskie). Najpikantniejszy okazał się najnowszy nr 8 – "Przed rokiem 1989". Został on pomyślany jako "świąteczno-paradne" uczczenie okrągłej rocznicy upadku komunizmu w Polsce. Choć ukazał się w 2011 roku, a więc z dwuletnim poślizgiem, zrealizował z nawiązką swoje ambicje, oferując gruntowne studium niezależnej kultury gejowskiej PRL-u i jej obrazoburczego potencjału. Zwracają uwagę utrudniające czytanie nieoczekiwane puste miejsca w środku tekstu, podobnie jak rewelacyjny materiał o "Filo" – zinie założonym i prowadzonym przez Ryszarda Kisiela, uznanego przez zespół "DIK"-a za "dawno utraconego protoplastę".
"Format P"...
"Format P" nr 5, zdjęcie z archiwum Fundacji Bęc Zmiana
… to "drukowane laboratorium", prezentowane od 2009 roku przez warszawską Fundację Bęc Zmiana. Instytucja ta koncentruje się na nowych zjawiskach lokalnej sceny kulturalnej, a zarazem podejmuje współpracę międzynarodową w dziedzinie sztuki, architektury, wzornictwa i muzyki. Bęc Zmiana zmniejsza dystans między sztuką i przestrzenią publiczną, między teorią i praktyką.
"Format P" kontynuuje te założenia. Każdy numer ma nie tylko odmienną tematykę, także inny zespół redakcyjny, niezmienny pozostaje tylko format 13x17 cm. Pismo projektuje od początku Jakub Jezierski. Autorzy i kuratorzy zapraszani są do udziału w eksperymencie. Tematyka pisma obraca się wokół słów zaczynających się na literę P: piekło, Phantomschmerzen, poszukiwania publicznej kolekcji sztuki.
"Format P" nr 5, zdjęcie z archiwum Fundacji Bęc Zmiana
Jak piszą Sebastian Cichocki, Izabela Jasińska i Bogna Świątkowska we wprowadzeniu do pierwszego numeru (zatytułowanego "Piekło Rzeczy"):
Za każdym razem oddajemy pismo innej (mniej lub bardziej zinstytucjonalizowanej) grupie osób, dla których może stać się ono narzędziem do diagnozowania, opisywania i podglądania zjawisk i fenomenów, wymykających się łatwej kategoryzacji. Kontrolujemy jednak zawartość takowej puli możliwości. Można powiedzieć, że pozwalamy się zabierać nieznajomym w podróż, a jednocześnie wybijamy po cichu dziurę w oknie samochodu, obserwujemy obce ulice, kradniemy mapę kierowcy.
Wydane dotąd numery "Formatu P" to: "Piekło rzeczy", "Bóle fantomowe", "Manifesty", "The Future of Art Criticism as Pure Fiction. A Set of 19 Exhibition and One Collateral Event", "Wystawy mówione. Opera instytucjonalna w trzech aktach" i "Publiczna kolekcja sztuki XXI w. m.st. Warszawy". Pod koniec października 2013 numer "Ziemia pracuje" (poświęcony Robertowi Smithsonowi, prezentuje jego tekst "A Tour of the Monuments of Passaic, New Jersey", po raz pierwszy tłumaczony na polski), oraz kolejny numer "Teoria praktyka". Pismo podejmuje tematy balansujące na granicy sztuki i problematyki społecznej, oraz wymagające nieustannej twórczej krytyki. Od trzeciego numeru "Format P" ukazuje się w dwujęzycznej (polsko-angielskiej) wersji.
Anna Micińska, wrzesień 2013, tłumaczenie: Sergiusz Kowalski, październik 2013
Specjalne podziękowania należą się Krzysztofowi Kowalskiemu z Super Salonu, który służył mi radami i opiniami.