Władimir Aszkenazy podczas Konkursu Chopinowskiego w 1955 roku
Lista zwycięzców Konkursu Chopinowskiego obfituje w wielkie nazwiska, od Lwa Oborina, który wygrał pierwszy turniej w 1927 roku, przez Maurizio Polliniego (1960), Marthę Argerich (1965) i Krystiana Zimermana (1975), aż po niedawnych zwycięzców: Yundi Li (2000) i Rafała Blechacza (2005). Jednak, co dotyczy wszelkich konkursów, wielka kariera nie jest zarezerwowana jedynie dla zdobywców pierwszej nagrody.
Z pewnością przyznanie drugiej nagrody Władimirowi Aszkenaziemu (za
Adamem Harasiewiczem w 1955 roku) nie wyrządziło mu wielkiej krzywdy. Pomimo tego, że ten 17-letni wówczas student Konserwatorium Moskiewskiego był faworytem ekipy ZSRR i tym samym dźwigał najcięższe brzemię - miał nie tylko wykazać się jako pianista, ale również podsycać dumę narodową i rozsławić radziecką kulturę. Owego roku pianiści radzieccy sięgnęli po cztery nagrody: Naum Sztarkman zajął piąte miejsce, Ukrainiec Dmitrij Papierno - szóste, a dziewiątą nagrodę zdobył Dmitrij Sacharow. W eliminacjach przedkonkursowych Aszkenazi był poza konkurencją, choć nie myślał wówczas o sobie jako o chopiniście; niemniej - jak opowiedział potem Jasperowi Parrottowi, który pisał biografię artysty (Beyond Frontiers, 1984) - "w ostatnim etapie grałem jako pierwszy, co było dosyć niewdzięcznym zadaniem, na dodatek na sali była Królowa Belgów, więc wieczór był bardziej uroczysty niż zwykle. W rezultacie nie zagrałem dobrze… Przynajmniej zdobyłem drugą nagrodę; myślę, że wszystko mogło się skończyć dużo gorzej".
W 1956 roku Aszkenazi zdobył pierwszą nagrodę na Konkursie Królowej Elżbiety w Brukseli, a potem odniósł słynny triumf na Konkursie Czajkowskiego w Moskwie (1962, ex aequo z Johnem Ogdonem). Kariera Aszkenaziego była już w rozkwicie, a nabrała jeszcze większego rozpędu, gdy w 1963 roku uciekł na Zachód. W owych czasach mieszkał z żoną w Londynie, niedaleko domu moich rodziców. Uwielbiałem Aszkenaziego i często przyjeżdżałem pod jego dom na rowerze, by móc z ukrycia słuchać, jak ćwiczy.
"Och, czemuś nie zapukał i nie wszedł" – powiedział, gdy wiele lat potem opisałem mu historię mojego zauroczenia. Cóż, nieśmiały nastolatek nie mógł wpaść na ten pomysł, a przecież sympatyczne usposobienie Aszkenaziego pozostaje mniej ważną jego cechą, co fenomenalna muzykalnością. W latach 70. zajął się dyrygenturą i odniósł nie mniejszy sukces, niż grając na fortepianie; jego dyskografia w jednej i drugiej roli jest imponująca. Wciąż nagrywa płyty jako pianista i dyryguje orkiestrami na wszystkich kontynentach, będąc także szefem Orkiestry Symfonicznej w Sydney. W wieku 73 lat zachował młodzieńczy wigor - doprawdy, siedemnastolatek z Konkursu Chopinowskiego w Warszawie nie ma wielu powodów do narzekań, że nie zdobył wówczas najwyższej nagrody.
Takich powodów nie ma także Ingrid Fliter, argentyńska pianistka, która na ostatniej prostej Konkursu Chopinowskiego w 2000 roku spadła na drugie miejsce, zdeklasowana przez młodziutkiego Chińczyka, Yundi Li. Kilka lat potem jej talent dostrzegło i doceniło grono przyznające słynną (i bardzo atrakcyjną finansowo) Gilmore Artist Award w Kalamazoo; od 2007 do 2009 roku była też jedną z artystek, której karierę rozgłośnia BBC wspierała w ramach programu New Generations Artist. Konkursy, niezależnie od tego, czy się je wygra czy nie, i czy w ogóle lubi się współzawodnictwo, są istotne w zdobywaniu doświadczenia i promocji swojej osoby. Światowa kariera Fliter z pewnością nabrała tempa od czasu wystepu pianistki na Konkursie Chopinowskim. Pierwszy usłyszałem Argentynkę na Międzynarodowym Festiwalu Pianistycznym w Miami w 2006 roku, mniej więcej wtedy, gdy przyznano jej Gilmore Award. Zachwyciła mnie oryginalnością wyobraźni, pomysłowością i znakomitą techniką pianistyczną. Wprawdzie jej repertuar jest duży, ale to
Chopin stał się jej wizytówką, i na płytach, i na estradzie. Fliter zdaje się oddychać muzyką, przesycając ją lirycznym uczuciem i, jak napisałem kiedyś w recenzji dla "Daily Telegraph", jej gra jest "pełna siły, a zarazem delikatności oraz bogata w barwy, co wyróżniają ją jako jedną z najbardziej naturalnych i przekonujących chopinistek naszych czasów".
W Warszawie nie popełniono błędu, umieszczając Ingrid Fliter na liście laureatów Konkursu, podobnie jak w przypadku
Ryszarda Baksta w roku 1949, który otrzymał wówczas szóstą nagrodę. W panteonie światowej pianistyki nie zapisał się w równym stopniu co inni, niemniej posiadał wyjątkowy talent pedagogiczny. Opuścił Polskę w 1968 roku, prześladowany przez komunistów, po czym osiadł w Wielkiej Brytanii. Działał w Manchesterze, ucząc w słynnej szkole muzycznej Chetham oraz w Royal Northern College of Music, gdzie zyskał wielki autorytet. Wspomniany College w uznaniu zasług Baksta, przyznaje Nagrodę Chopinowską jego imienia. Jednym z jego uczniów w Chetham był Paul Lewis, który zajął drugie miejsce na Światowym Konkursie Pianistycznym w Londynie w roku 1994. Także w jego przypadku nic nie wskazuje, by drugie konkursowe miejsce przeszkadzało robić wielką karierę.
Autor: Geoffrey Norris
Tekst pochodzi z 15. numeru gazety
"Chopin Express", wydawanej z okazji
16. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
Czytaj także w "Chopin Express" 15:
"Jest coraz lepiej" - rozmowa z Dang Thai Sonem