Bądź nowej myśli, po co być starej
A co o Lemie uważają jurorzy konkursu kompozytorskiego? Georg Friedrich Haas poznał twórczość Lema w latach 80., od tamtego czasu jest jednym z jego ulubionych autorów. Haas twierdzi, że Lem pisał o doświadczeniach, z którymi może utożsamiać się dzisiejszy człowiek. Przewidywał rzeczywistość, która nas otacza; opisywał naszą historię.
– Podobno Stanisław Lem powiedział kiedyś: bądź dobrej myśli, po co być złej – mówi nam Agata Zubel. – To pomaga żyć. Chyba jest dziś wystarczająco ciężko wokół, żeby dawać sobie prawo do bycia "złej myśli". Lem to owszem futurologia, lub też fantastyka. Refleksje, wśród których można szukać uzasadnienia dla rozmaitych reakcji: od oszołomienia po fascynację, od zgorszenia po opromienienie śmiałością wizji. Czyż to nie jest sieć rozpięta na krawędziach definicji właściwych artystom? Ja bym nawet przekłuła to w nieco przerysowaną interpretację: bądź nowej myśli, po co być starej? – dodaje Zubel.
Czy science-fiction, futurologia to ciekawe punkty odniesienia dla kompozytora? Według Agaty Zubel zrozumienie przyszłości siłą rzeczy zawiera odniesienie do materii znanej, ale dopuszcza odkrycie nieznanej.
Brak wiedzy o tym, jak było kiedyś, prowadziłby na manowce, gdyż w kółko "odkrywalibyśmy" rzeczy nienowe, nieświadomi, że wcale nie są one elementem rozwoju. Kompozytor, jeśli chce być postępowym, rzeczywistym twórcą muzyki, a nie operatorem konwencji, powinien sobie zadawać pytanie o to, co znalazł. Czy w ogóle szuka? Czy może jedynie nazywa lub obserwuje? Obie funkcje układania muzyki są potrzebne, ale mnie ciekawi jednak bardziej ta opcja rozwojowa – muzyczne science-fiction. Tylko nie na zasadzie, że wykrzykujemy mniej lub bardziej opryskliwie: "Hej, muzyczni kompani, rzućcie skrzypce, spalcie klarnety, bo wszyscy jesteście zbutwiałymi straceńcami, jeśli nie pójdziecie za mną natychmiast w technologię i komputery, dość targu staroci i bełkotu starców!". A takie głosy niekiedy słyszę w środowisku oraz wśród ślepo zapatrzonych w futurologię młodych.
Dla autorki "Fireworks" muzyka nie jest algorytmem, choć jej wewnętrzna logika jest muzyce niezbędna. To radość odkrywania nowych światów brzmień, bez negowania poprzednich. A co ze sztuczną inteligencją? – Rozumiem, jeśli dla kogoś twórczość Lema kojarzy się z rolą sztucznej inteligencji, ale sam Lem miał inteligencję zdecydowanie nie sztuczną. Niecodzienną, jednak zdecydowanie ludzką: zarówno tę emocjonalną, jak i eksplodującą na życie nie tylko istniejące wokół – mówi Zubel. – A zatem punkt odniesienia jest dla kompozytora świetny, o ile patrzymy na człowieka, a nie na któreś wybiórcze skojarzenie.