Sztuka na martwej planecie. "Kula daje fula" w galerii Kiedyś to Będzie
"Na martwej planecie nie będzie sztuki". Czarny baner z tym hasłem powiewa nad bramą Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Wygląda na oficjalny komunikat władz uczelni, faktycznie jednak to między innymi do nich jest skierowany.
Żałobny transparent to dzieło studentek i studentów działających w KN Tęcza – międzywydziałowym kole naukowym o aktywistycznym zacięciu. Jesienią jego członkinie powołały do życia nową galerię w budynku macierzystej uczelni, o dość ironicznej w tym kontekście nazwie Kiedyś to Będzie. To druga w tej chwili przestrzeń wystawiennicza stołecznej akademii, obok bardziej oficjalnego, kierowanego profesorską ręką Salonu Akademii. Samo miejsce ma już swoje tradycje, choć w ostatnich latach pozostawało praktycznie martwe. Kiedyś mieściła się tu studencka galeria Turbo, a następnie Kaplica, której nazwa dobrze oddawała jej raczej schyłkowy charakter.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Najnowsza wystawa w Kiedyś to Będzie – zatytułowana za kultowym w polskim internecie utworem młodocianego rapera Kuli, określanego jako król gimnazjalnego podziemia, "Kula daje fula" – to kolejna odsłona cyklu poświęconego klimatowi. Wcześniej w jego ramach galeria prezentowała m.in. ślady aktywności rozmaitych grup działających na rzecz środowiska, od największych, jak Strajk dla Ziemi, po artystyczne efemerydy pokroju Spółdzielni "Krzak". Tamten pokaz udowadniał, że temat katastrofy klimatycznej skutecznie przebił się do społecznej świadomości. Obecna, zorganizowana za pomocą open calla wystawa sprawdza, czy równie mocno wbił się on do głów studenckiej braci.
Wnioskując po samych wystawach końcoworocznych, na to pytanie można by odpowiedzieć bez zająknięcia – nie. Na ostatnich Coming Outach – wystawie najlepszych dyplomów warszawskiej ASP – tylko projekt Oliwii Thomas, opowiadającej o rosnącej w Polsce konsumpcji wody butelkowanej i jej środowiskowych kosztach, podejmował ten wątek.
Inaczej wygląda sprawa na wydziałach projektowych, które jednak tworzą osobny obieg. "Zielonymi" dyplomami jednego rocznika absolwentów wzornictwa można by wypełnić całą ofertę Ikei, faktycznie jednak ich lwia część pozostaje eko-gadżetami istniejącymi na papierze. Kuratorzy wystawy "Kula daje fula" wszelkie nadzieje na ratujące świat technologie nazywają bez ogródek infantylnymi.
Jedyna na wystawie praca bliska świata designu to plakat projektu Krzysztofa Oleksiaka, który jednak nie bawi się w projektowanie subtelnych znaków graficznych, dobieranie wyrafinowanych krojów pisma i układanie erudycyjnych haseł. Jego plakat przypomina raczej dziecięcą wydzierankę z prostym hasłem na jaskrawoczerwonym tle: "Ej dobra serio ogar". To także jedyne na wystawie wezwanie do działania – reszta artystów zajmuje się raczej wyobrażaniem sobie świata po katastrofie niż główkowaniem nad tym, jak ją wyhamować.
Wystawiennicza ofensywa klimatyczna zaczęła się przed niespełna dwoma laty. Muzeum Sztuki w Łodzi pokazało wówczas "Superorganizm. Awangardę i doświadczenie przyrody", a bytomska Kronika zsynchronizowaną czasowo ze szczytem klimatycznym w pobliskich Katowicach "Najpiękniejszą katastrofę". W kolejnym roku przyszedł szereg wystaw w Opolu, Warszawie, Poznaniu, Lublinie czy ponownie w Łodzi i Bytomiu. Naświetlały one problem z najróżniejszych stron, najczęściej jednak kierując wzrok wstecz i podobnie jak wystawy zapowiadane na ten rok, z "Wiekiem półcienia" w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie na czele, poszukiwały korzeni zaangażowanej ekologicznie sztuki. W końcu zainteresowanie degradacją środowiska nie zaczęło się wczoraj.
Artystki takie jak Diana Lelonek, Adelina Cimochowicz czy Justyna Górowska dla odmiany pozostają bliskie teraźniejszości i odmalowują pejzaż wydarzającej się katastrofy. Reprezentowane przez studentów na wystawie "Kula daje fula" najmłodsze pokolenie myślami jest jeszcze gdzie indziej – nie próbuje oferować ani tanich rozwiązań przynoszących nadzieję, ani dystopijnych wizji apogeum katastrofy, wybiega raczej ku czasom, które przyjdą po niej.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Kula daje fula", widok wystawy, fot. materiały organizatorów
Zgodnie ze słynnym zdaniem Žižka potrafimy wyobrazić sobie koniec świata, ale nie umiemy sobie wyobrazić końca kapitalizmu; duet Marta Wieczorek i Maciej Czuchryta wyobraża więc sobie kapitalizm na sterydach, już po częściowym końcu świata – w wirtualnej scenografii i towarzyszącym jej opowiadaniu budują zrujnowany świat zaludniony przez monstrualne, zjadające się nawzajem stworzenia nazywane Kappami. Rozmach ma też wrocławska GrupaPiąta, złożona wyjątkowo ze studentów nie uczelni artystycznej, a tamtejszej politechniki. Ich "Natural Heritage Index" to wirtualne muzeum świata sprzed katastrofy, zresztą także nie stroniące od rynkowych zagrywek – na stronie muzeum przyszłości jest też miejsce dla sklepu z pamiątkami, w którym nabyć można słoik z czystym powietrzem, wodą lub garścią ziaren kawy.
Pozostałe dwie prace na skromnej wystawie to rodzaj powrotu do korzeni. Małe, delikatne rysunki Weroniki Guenther przypominają skrzyżowanie postapokaliptycznych grafik węgierskiego artysty Tamása Kaszása z dziecięcymi obrazkami. Minimalistyczne obiekty Oktawii Winiarskiej z kolei operują w rejestrze estetycznym postminimalistycznej rzeźby w stylu Gizeli Mickiewicz, ale nie znajdziemy tu szlachetnych, ani tym bardziej high-tech materiałów, a plastikowe odpadki, serpentyny zaschniętego kleju i ukwiały z nadciętych kabli.
Stosunkowo niewielu upartych neguje dziś sam fakt klimatycznej katastrofy, całkiem spora rzesza ludzi przekonana jest za to, że ludzkość jest wytrzymała jak karaluchy i przetrwa niemal wszystko. Być może właśnie prace Guenther czy Winiarskiej są najtrafniejszą prognozą na przyszłość – na martwej planecie może jednak będzie sztuka, tyle że już nie przekonana o swojej społecznej skuteczności, a jedynie dekorująca smętny krajobraz.
"Kula daje fula"
Kiedyś to Będzie, Warszawa
10-15 stycznia 2020
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]