Suma wspólnych strachów
Rozpoczęty 19 października toruński festiwal Toffifest uzmysławia paradoksy współczesnego świata i pokazuje, że tylko artystyczna niezależność może dziś być gwarancją społecznego zaangażowania.
Zorganizowany pod przewrotnym hasłem "Miasto. Masa. Maszyna" 17. MFF w Toruniu staje się okazją do celebrowania kina nieunikającego trudnych tematów i bolesnych konfrontacji. Przede wszystkim zaś – będącego sejsmografem wyczuwającym i nazywającym nasze zbiorowe lęki.
Miasto. Masa. Maszyna
Organizatorzy Tofifestu stawiają na kino zaangażowane, ale robią to w nieoczywisty sposób. Przyświecające festiwalowi hasło jawi się dziś jako intelektualna prowokacja. Słowa, które przed stu laty u Tadeusza Peipera i jego przyjaciół-awangardzistów wyrażały nadzieję i zaciekawienie przyszłością, dziś brzmią jak ostrzeżenie przed postępującymi procesami cywilizacyjnymi, a dla współczesnego widza są raczej ostrzeżeniem niż znakiem nadziei.
Bo też współczesne kino coraz częściej nazywa nasze zbiorowe lęki i ostrzega przed tym, co czeka nas w przyszłości. Mówi o klimatycznych przemianach, politycznych manipulacjach, kryzysie dotychczasowych modeli ekonomii i społecznych reguł.
"Przestałam rozumieć świat. Jeszcze kilka lat temu (…) całowałam dzieci na dobranoc i cieszyłam się na następny dzień. Teraz się go boję" – takimi słowami zaczyna się jeden z najwybitniejszych seriali ostatnich miesięcy – "Rok za rokiem", obyczajowa dystopia, której twórcy pokazują widzowi ponurą wizję nieodległej przyszłości.
Panująca od lat moda na antyutopie i dystopie pokazuje, że popkultura nie tylko potrafi nazywać zbiorowe obawy, ale też że publiczność w serialu i kinie szuka ukojenia swych lęków. Społecznie zaangażowane kino niepostrzeżenie porzuciło polityczne barwy. Czasy Olivera Stone’a czy Michaela Moore’a wygłaszających z ekranów polityczne filipiki, choć nieodległe, dziś wydają się pieśnią przeszłości.
Podjęcie rękawicy
Tofifest nie jest jedynym festiwalem, który pokazuje, jak ważne jest dziś zaangażowanie filmowców w sprawy społeczne. W programach większości festiwali kina dokumentalnego znajdziemy całe sekcje prezentujące obrazy poświęcone najgorętszym problemom współczesnego świata: demograficznym, klimatycznym, politycznym czy ekonomicznym.
Tymczasem polskie kino dopiero uczy się angażować. Przez lata uciekało bowiem od spraw społecznych, obawiając się zarzutów o publicystykę i upolitycznienie. Podczas gdy na przełomie wieków takie filmy jak "Arizona" Ewy Borzęckiej uruchamiały wielkie społeczne dyskusje, ostatnia dekada była w dokumencie czasem małego realizmu i intymności. Nie inaczej było w kinie fabularnym, gdzie filmy w rodzaju "Długu" Krzysztofa Krauzego – komentujące społeczne przemiany i stawiające widzom trudne pytania – pojawiały się z rzadka.
Ostatnie lata przynoszą na tym polu pewną odmianę. Dość powiedzieć, że podczas tegorocznej edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego nagrodę dla najlepszego polskiego dokumentu otrzymał "Mój kraj taki piękny" Grzegorza Paprzyckiego opowiadający o radykalizacji polskich środowisk nacjonalistycznych, a kilka miesięcy wcześniej przez kinowe ekrany przeszedł tematycznie mu bliski film Andrzeja Jakimowskiego "Pewnego razu w listopadzie".
Lustro na dziedzińcu
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu 'Obywatel Jones' w reżyserii Agnieszki Holland, na zdjęciu James Norton, fot. Robert Pałka/Film Produkcja, mat. prasowe
Liderką polskiego kina zaangażowanego od dekad pozostaje Agnieszka Holland. Reżyserka, która w latach 80. w "Kobiecie samotnej" krytykowała polityczny system, a w "Gorączce" stawiała niewygodne wówczas pytania o naturę buntu i potrzebę ideologii, dziś znów jawi się jako kronikarka współczesności.
To właśnie ona jest autorką "Pokotu" – najgłośniejszego ekologicznego filmu w polskim kinie ostatnich lat, a także "Obywatela Jonesa" – historycznej opowieści, w której odbijają się problemy współczesnej polityki i świata mediów. Opowiadając o ukraińskim Wielkim Głodzie reżyserka włączała się jednocześnie do dyskusji o postpolityce oraz o kryzysie dziennikarstwa. Filmowy portret Garretha Jonesa stawał się u niej nawoływaniem do walki o niezależność i przypomnieniem o misji dziennikarstwa oraz sztuki, których powinnością jest podążanie za prawdą.
Zaangażowane kino Agnieszki Holland jest w Polsce ewenementem. Wyłamuje się bowiem z tradycji politycznego eskapizmu, która brała swój początek z PRL-u, gdzie wszystko, co polityczne, naznaczone albo było propagandowością, albo padało ofiarą komunistycznej cenzury.
Luksus niezależności
Przypadek Holland pokazuje coś jeszcze – że na prawdziwe zaangażowanie w polskim kinie pozwolić sobie mogą jedynie twórcy niezależni. Autorka "Pokotu", która tworzy filmy i seriale zarówno w Polsce jak i w USA, Czechach i Francji, ma w rodzimym kinie niezwykłą pozycję. To nie przypadek, że w polskim kinie ostatnich kilkunastu lat na podobną artystyczną niepodległość mogą sobie pozwolić jedynie ci twórcy, którzy – jak Patryk Vega – podbijali rodzimy box office, lub też łączyli kasowe sukcesy z tymi artystycznymi. Najgłośniejsze i najbardziej dyskutowane polskie filmy ostatnich lat tworzyli bowiem Wojciech Smarzowski, reżyser, który jako jeden z nielicznych wychował sobie własną publiczność, a także Władysław Pasikowski ("Pokłosie") od lat pielęgnujący swoją środowiskową odrębność i Paweł Pawlikowski, twórca z europejskim doświadczeniem i renomą gwarantującą mu artystyczną niepodległość. Tylko oni mogli sobie pozwolić na – często brutalne – komentowanie narodowych przywar, rozdrapywanie niezabliźnionych ran i przypominanie o bolesnych kartach z polskiej historii.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Kino zaangażowane ma bowiem swoją cenę. Pociąga za sobą ryzyko odrzucenia przez część publiczności i wpisania twórcy w logikę plemiennych sporów, do których sprowadza się dziś publiczna debata. Włączanie się do niej na własnych zasadach okazuje się ryzykowną strategią.
Nie jest dziełem przypadku, że podczas tegorocznej edycji toruńskiego festiwalu nagrody za niepokorność twórczą otrzyma właśnie (obok Mai Ostaszewskiej) Agnieszka Holland. Oprócz nich toruńskie laury odbiorą także Paweł Pawlikowski oraz Oleg Sencow, ukraiński reżyser, który po pięciu latach spędzonych w rosyjskim łagrze przed kilkoma tygodniami wreszcie odzyskał wolność.
Aresztowany przez rosyjskie władze Sencow w ostatnich latach stał się symbolem filmowej niezależności. O jego uwolnienie walczyli filmowcy z całej Europy manifestujący solidarność z Sencowem m.in. podczas corocznych gal Europejskich Nagród Filmowych. Dla twórców ze Starego Kontynentu przypadek Sencowa stawał się ostrzeżeniem przed biernością i dowodem na to, że kino wciąż może i musi stawać po stronie prawdy i wartości.
Polityka lub finanse
W Rosji na filmy rozliczające się z przekłamywaną historią pozwolić sobie mogą młodzi ryzykanci w rodzaju Kantemira Bałagowa (autora świetnej "Wysokiej dziewczyny"), a żeby opowiedzieć o patologiach współczesnego systemu politycznego trzeba samego Andrieja Zwiagincewa, w Turcji na niezależność pozwolić sobie może Nuri Bilge Ceylan ("Pewnego razu w Anatolii"), a w Iranie - Asghar Farhadi ("Rozstanie") i Dżafar Panahi ("Taxi Teheran").
Także w krajach znacznie bardziej liberalnych zaangażowanie w społeczne sprawy wymaga niezależności. W trakcie przedoskarowej batalii minionego roku Pawlikowski z nutą zazdrości mówił o sytuacji twórczej Alfonso Cuaróna, który podczas prac nad "Romą" otrzymał od Netliksa wysoki budżet i … całkowitą swobodę. Tylko dzięki temu mógł stworzyć film zupełnie osobisty, odważny i artystycznie bezkompromisowy.
Przypadek Cuaróna jest znamienny. Pokazuje bowiem, że w skomercjalizowanej amerykańskiej popkulturze miejscem wolności stały się nowe platformy streamingowe (obok Netfliksa także Amazon czy Hulu), które dążąc do zapewnienia sobie wysokiej jakości produkcji, chętniej stawiają na odważne projekty i niezależnych reżyserów. To właśnie Netfliks zainwestował 10 milionów dolarów w "Mudbound" fenomenalnie zdolnej Dee Rees, a także w wybitny miniserial "Jak nas widzą" Avy DuVernay. W ten sposób platforma włączała się w amerykańską dyskusję spod znaku "Black Lives Matter", która od kilku lat toczy się za oceanem z nową siłą.
Społecznie zaangażowane kino staje się dziś bowiem towarem luksusowym. Wymaga niezależności od politycznych status quo i rynkowych uwarunkowań. Tylko wtedy może wybrzmiewać bez fałszywych tonów i pokazywać świat bez nadmiernych uproszczeń. I choć coraz rzadziej ma ono siłę zmieniania świata, warto, by przynajmniej oddawało jego proporcje.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]