Bruno Schulz nigdy nie odwiedził Leuven i z belgijskim miastem na pozór nie łączy go nic. Jak się jednak okazuje, w prozie autora Sklepów cynamonowych możemy odnaleźć wzmiankę o Belgii, o ile oczywiście wykażemy się spostrzegawczością i niezbędną wnikliwością. Pojawia się ona bowiem w najmniej spodziewanym momencie. Przywołajmy znaczące zdanie z opowiadania Ptaki: "Z wielkim nakładem trudu i pieniędzy sprowadzał ojciec z Hamburga, z Holandii, z afrykańskich stacyj zoologicznych zapłodnione jaja ptasie, które dawał do wylęgania ogromnym kurom belgijskim."
Przy tak zawiłym i pokrętnie udowadnianym związku Schulza z Belgią trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce na organizację konferencji, w której za główny cel przyjęto zbadanie granic porównywalności dzieł Schulza. Tym samym to właśnie Leuven na dwa dni (25-26 maja 2007 roku) stało się przestrzenią rozmów slawistów z całego świata (Belgia, Dania, Hiszpania, Japonia, Niemcy, Polska, Szwajcaria, USA, Wielka Brytania) o twórczości wciąż popularnego polskiego prozaika, rysownika i grafika.
Konferencję, zatytułowaną The World of Bruno Schulz / Bruno Schulz and the World. Influences, Similarities, Reception, zorganizowało dwóch belgijskich schulzologów: Kris van Heuckelom z Katholieke Universiteit Leuven i Dieter de Bruyn z Universiteit Gent. W przygotowania włączyły się także Université Libre de Bruxelles, The Research Foundation - Flanders oraz Polska Ambasada w Brukseli. Obrady, prowadzone w języku angielskim, odbywały się w auli Justusa Lipsiusa, na ósmym piętrze budynku Wydziału Filologicznego (Erasmushuis) Katholieke Universiteit Leuven. Nie zabrakło też okazji do wymiany myśli w trakcie dyskusji kontynuowanych w kuluarach czy podczas uroczystego bankietu urządzonego w Polskiej Ambasadzie w Brukseli.
Problematyka konferencji obejmowała takie zagadnienia, jak bezpośrednie i pośrednie wpływy na twórczość literacką Schulza oraz Schulza - na współczesną literaturę, teatr, film, sztuki plastyczne itp., podobieństwa między dziełami Schulza a pisarstwem innych autorów (intertekstualność i jej granice, pochopnie stwierdzone zależności, które po dokładniejszym zbadaniu okazały się przesadzone itp.) i recepcja dzieł Schulza na świecie (miejsce Schulza w tradycji poszczególnych narodów, problemy związane z tłumaczeniem Schulza).
Kompletna lista porównywanych z Schulzem pisarzy, artystów czy przywoływanych trendów i tradycji układa się w długą i imponującą litanię. W porządku alfabetycznym prezentuje się następująco: Djuna Barnes, Miron Białoszewski, Martin Buber, Sigmund Freud, chasydyzm/judaizm, Tadeusz Kantor, Danilo Kiš, Bolesław Leśmian, realizm magiczny, Thomas Mann, Gabriel García Márquez, masochizm, modernizm/awangarda, Friedrich Nietzsche, Quay Brothers, Rainer Maria Rilke, Leopold von Sacher-Masoch, Arthur Schopenhauer, Skamander, Arnold Słucki, Jewgienij Zamiatin i Ignacio Zuloaga y Zabaleta.
Myliłby się jednak ten, kto uznałby konferencję w Leuven za kocioł z mieszaniną przypadkowo dobranych składników. Wystąpienia konferencyjne podzielono na pięć inspirująco uporządkowanych paneli: Schulz's Fellows (A. Meyer-Fraatz, L. Pánková, A. Śliwa, D. Wojda), Schulz's Fathers (T. Anessi, S. Gorin, J. Schulte, M. Suchańska), Schulz's Faces (J. Augsburger, P. Czapliński, M. Dąbrowski, J. Jarzębski), Schulz's Fetishes (A. Kato, T. Robertson, E. Sánchez-Pardo González, M. Skwara, J. Zieliński) i Schulz's Fans (A. Gall, O. Veretiuk, D. Watt, S.J. Żurek). Oprócz tego przewidziano trzy dłuższe wystąpienia, zawierające myśli przewodnie dla sąsiadujących z nimi paneli (D. Goldfarb, A. Sproede, M.P. Markowski). Co ciekawe, pierwszy, otwierający konferencję wykład Davida Goldfarba z Columbia University (USA) dziwnym zbiegiem okoliczności dotyczył niczego innego jak właśnie Schulzowskich ptaków. Czyżby belgijskie kury-olbrzymy chciały zdominować swoją obecnością również dyskurs naukowy?
Pozostaje oczywiście pytanie, co nowego, oprócz niezwykle zajmujących referatów, nieprzerwanych dyskusji, bogactwa nowych kontekstów, wniosła do schulzologii konferencja w Leuven. Dwa dni rozpoznań pozwoliły zbliżyć się do niestałej tożsamości pisarza z Drohobycza, odsłoniły jego nowe twarze: znawcy miasta, melancholika, ironisty, czy nawet - jak chciał Jerzy Jarzębski - uwodziciela. Schulz objawił się także jako mediator dla kontrowersji i napięć między modernizmem a postmodernizmem, między tradycją a awangardą. To właśnie on w swych skromnych dwóch tomikach prozy przynosi tak potrzebne obecnie narzędzia do interpretacji modernizmu, jak trafnie zauważył Krzysztof Stala. Oto odpowiedź na paradoks niesłabnącej popularności autora Sanatorium pod klepsydrą.
A swoją drogą ciekawe, skąd w wyobraźni Schulza zrodziły się "ogromne kury belgijskie". Jakoś nigdzie nie było ich widać, a te, hodowane w najstarszym w Belgii ogrodzie botanicznym Kruidtuin w Leuven, wielkością niewiele różniły się od polskich.
Anna Śliwa
© by "Twórczość" 2007