Jako juror uczestniczył Pan w pracach Komisji Kwalifikacyjnej. Od 13 kwietnia rozpoczynają się Eliminacje do XVII Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Czym różnią się prace Komisji Kwalifikacyjnej od pracy Jury podczas Eliminacji?
Stanisław Leszczyński: Komisja Kwalifikacyjna, która zakończyła swoją pracę, oceniała przesłane przez pianistów z całego świata nagrania DVD, zapoznając się także z ich biografiami artystycznymi; musiała przejrzeć, przesłuchać, ocenić ogromny materiał bez żywego, bezpośredniego kontaktu z muzykiem. Wymagało to ogromnej koncentracji uwagi. Niekiedy po kilku frazach wiadomo było, że pianista jeszcze musi pracować nad swoim warsztatem, a niekiedy członkowie komisji wysłuchiwali do końca nagrania urzeczeni jego pięknem. W tym roku do konkursu zgłosiło się 450 osób. Do przesłuchań eliminacyjnych zakwalifikowało się 160, z których na konkurs w październiku przyjedzie połowa.
Eliminacje zaczynają się już 13 kwietnia.
Dla jurorów to ważny, oczekiwany moment, bo poznają pianistów "na żywo", będą ich słuchać w Filharmonii Narodowej, z udziałem publiczności, a więc w "normalnych" warunkach koncertowych. To pozwala nie tylko poznać ich pianistykę, ale i sposób bycia, osobowość.
Jak ocenić pianistę utalentowanego, dobrego, który niekoniecznie musi być dobrym chopinistą?
Na ten temat jest tyle zdań, ilu jest członków jury. Osobiście jestem bliższy przekonaniu, że naprawdę dobry pianista jest w stanie dobrze zagrać zarówno Mozarta, Beethovena jak i Chopina.
Ale jest przecież kanon, esencja estetyki chopinowskiej. Co się na to składa?
To kwestia otwarcia się na szerokie spektrum estetyki, którą niesie w sobie twórczość Chopina. Muzykę jego można interpretować bardzo różnie i odkrywać wciąż na nowo, zarówno z perspektywy europejskiej kultury, jak i odległych kulturowo zakątków świata. Paradoksalnie, można zauważyć wśród pianistów z Azji, tak licznie reprezentowanych także w obecnej edycji Konkursu, że jeśli są wykształceni u siebie, jeśli nie wyrzekają się swoich korzeni, dają niezwykle interesujące propozycje interpretacji muzyki Chopina. Natomiast ci, którzy za wszelką cenę chcą się zeuropeizować, szukają pomocy w szlifowaniu swoich wykonań chopinowskich wśród europejskich sław pedagogicznych, tracą bardzo często indywidualność.
A więc powiew świeżości z Azji?
Kanon estetyki chopinowskiej nie polega na tym, tak jak kiedyś – co było właściwie motywem powołania do życia Konkursów Chopinowskich - żeby stać na straży stylu Chopina. Ten styl może w tej chwili być moderowany wielorako, ma charakter formy otwartej.
Ale w jakim kierunku to zmierza?
Trudno wytyczać kierunki. W sztuce liczy się przede wszystkim wielka osobowość, indywidualność, nieprzewidywalność. Jeśli wsłuchamy się w jakikolwiek mazurek w wykonaniu np. wielkiego Artura Michaelangelego, zadziwi nas, jak odległa jest to interpretacja od tej proponowanej przez Halinę Czerny-Stefańską czy Artura Rubinsteina. Juror, nawet przywiązany do pewnej stylistyki, właśnie np. w mazurkach, gdzie jest najsilniejsza manifestacja "polskości" Chopina, powinien być uważny ale i otwarty, gotowy do wyzbycia się własnych preferencji; powinien wznieść się ponad własne doświadczenie, słuchając skrajnie czasem różnych wykonań, z jakimi mamy zwykle do czynienia podczas konkursu.
Podobno mazurek jest jedną z najtrudniejszych form, jeśli chodzi o interpretację w "duchu Chopina"?
Mówi się, mazurki są najtrudniejsze właśnie dla pianistów z Azji, Ameryki czy Australii, ale bardzo często ich propozycje są niezwykłe, ciekawe, świeże. Wystarczy wspomnieć wielkiego chińskiego pianistę Fou Ts'onga, który zachwycił nas swoimi mazurkami i zdobył za nie specjalną nagrodę w 1955 roku – przybysz z dalekich Chin uczył Polaków interpretacji chopinowskiego mazurka!
Pianiści z Azji to narastająca fala. Skąd bierze się to zainteresowanie czy urzeczenie urodą muzyki Chopina?
Może to akademicka odpowiedź i nazbyt prosta, ale wynika to z nieprawdopodobnej uniwersalności muzyki Chopina. Trafiła ona od razu zarówno do mentalności Europejczyka w XIX wieku, jak i w XX i XXI wieku– w równym stopniu, choć zapewne w zupełnie inny sposób – porusza także wrażliwość muzyków z Azji.
A dlaczego Czesi, nasi sąsiedzi, nie są czuli na ten uniwersalny charakter muzyki Chopina – ich nie ma w konkursie i nie było.
Pojawiło się kilku utalentowanych Czechów jak np. Ivan Klnskě. Problem nie leży jednak, jak się wydaje, w narodowości. Bardziej jeszcze przecież zaskakuje nieobecność Austriaków, kraju wielu genialnych kompozytorów, chociaż i tutaj znajdziemy kilku wybitnych pianistów, którzy Chopina grali znakomicie, ale nie uczestniczyli w konkursie.
Jest pan chyba surowym jurorem.
Mamy jednego Chopina, który był genialnym twórcą, potrafiącym wielkie emocje połączyć z niesamowitą dyscypliną formy. Przed pianistą stawia wielkie wymagania. Juror musi je wyegzekwować.
Organizatorzy XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina przestrzegają przed wszelkimi formami rankingów. Co jednak po wstępnych kwalifikacjach można powiedzieć o poziomie konkursu?
Poziom jest wysoki. Pośród uczestników jest wielu interesujących pianistów, pojawiły się wyraźne indywidualności. Konkurs zapowiada się ciekawie, może nawet zaskakująco.
Źódło: PAP, rozmawiała Anna Bernat