Jak na poetę przystało, Wierzyński dbał o język używany przez dziennikarzy, język żywy, literacki, angażujący, nie jak wcześniej – suchy, sprawozdawczy, techniczny. Jak wspominał: "Dziennikarzy sportowych wówczas właściwie nie było. Ze starej redakcji przeszedł tylko Marian Strzelecki. Resztę tak zdolnych i barwnych piór wychowałem sobie sam". Zapraszał do współpracy zresztą nie tylko dziennikarzy czy sporadycznie kolegów pisarzy, lecz także tych, którzy opisywane tematy znali z pierwszej ręki – samych sportowców. Wśród nich była również druga złota medalistka z Amsterdamu, Halina Konopacka, co ogłaszając jej triumf z dumą odnotowywał w korespondencji z Amsterdamu Jerzy Grabowski. Wizualnie zmianę komunikowała odświeżona, lżejsza i zdecydowanie nowocześniejsza szata graficzna.
W czasie olimpiady "Przegląd" – co prawda nie na żywo, na tyle jednak skrupulatnie, na ile pozwalało tempo wydawnicze, na czas igrzysk dwukrotnie podkręcone – relacjonował piórami siedmiu korespondentów najmniejsze szczegóły wyjazdu olimpijskiej kadry na igrzyska. Nie były to doniesienia tak prozaiczne, jak słynne "piłkarze zjedli śniadanie", korespondenci chętnie jednak zaglądali za kulisy przygotowań i odmalowywali atmosferę. Włącznie z informacją o sprowadzaniu dla zawodników dwóch hektolitrów miodu "najlepszego gatunku", o tym, że w miasteczku olimpijskim "oczko w głowie ekspedycji", Halina Konopacka, "zachowuje się raczej poważnie", za to "Trojanowski wiecznie roześmiany, rozdokazywany wodzi rej", a kwatery naszej kadry urządzono na tyle starannie, że "znajdują się tam obrazy mistrzów polskich i biust Marszałka Piłsudskiego".