"Praca mięśni przypomina dobry wiersz". Poezja Małgorzaty Lebdy
Rozpisała królową polskich rzek na dwadzieścia osiem wrześniowych dni 2021 roku, pokonując codziennie dystans mniej więcej biegu maratońskiego. Czytała ją tak, jak powinno się chłonąć poezję: w skupieniu, przenikliwie, wsłuchując się w jej rytm, pozwalając jej przeniknąć przez skórę.
Zabrała ze sobą stos lektur i bagaż doświadczeń, którymi od kilkunastu lat stopniowo dzieli się z czytelnikami swoich wierszy. Mówiła, że przygotowanie ciała do biegu od źródła do ujścia Wisły zajęło jej dwadzieścia miesięcy. A umysłu? Bezpośrednim impulsem do "Czytania wody: Wisła" – jak nazwała przedsięwzięcie – były plany budowy drogi wodnej E40 łączącej Morze Czarne z Bałtykiem, a zagrażającej środowisku.
Pomyślałam, że biegnąc wzdłuż Wisły, intensywnie obcując z żyłą rzeki, spróbuję się czegoś więcej o niej dowiedzieć i zamienić to doświadczenie w opowieść. [...] rozpoczynam ten bieg nie jako ultramaratonka, nie jako wojująca aktywistka, chcę pobiec jako poetka, jako kobieta, jako człowiek głęboko zaniepokojony rzeczywistością
– przekonywała na łamach "Pisma. Magazynu Opinii", w którym relacjonowała wyprawę. Przyglądając się jednak twórczości Małgorzaty Lebdy, można odnieść wrażenie, że ta opowieść zaczęła się dużo wcześniej.
Źródło
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wisła z lotu, fot. Kacper Kowalski/Forum
rozmawiamy o wsiach zalanych przez wodę o zbiornikach
akwenach które kryją w sobie atlantydy gdzie przelewa się ciszę
w ciszę [...]
[fragment wiersza "skrzela" z tomu "Tropy"]
Ku wodzie Lebda zwraca się już w "Tropach", drugim tomiku wierszy wydanym w 2009 roku. Krytycy zgodnie wskazują na ten zbiór jako wykładnik poetyckiej drogi autorki; ona sama swój debiut "Otwarta na 77 stronie" z 2006 roku uznała za niedojrzały. "Tropy" to już nie tylko zapowiedź, ale jeszcze nie całkiem kompletna realizacja ekopoetyki rozumianej jako postawa, sposób postrzegania rzeczywistości i budowania narracji dotykających współzależności człowieka i natury. Ta wyraźniej wybrzmi już w kolejnych trzech książkach – "Granica lasu" (2013), "Matecznik" (2016), "Sny uckermärkerów" (2018) – zebranych w jednym tomie "Sprawy ziemi" (2020), a szczytowy punkt osiągnie w wyróżnionym Nagrodą im. Wisławy Szymborskiej "Mer de Glace" (2021). Póki co Lebda ostrożnie bada relacje dwóch światów, ustawia się bardziej w pozycji obserwatorki niż uczestniczki, ale uwydatnia już symbiozę przyrody i ludzi, zaciera granice między nimi. Widać to nie tylko w sugestywnych obrazach, lecz także w warstwie językowej – natura zostaje ożywiona, a nawet upersonifikowana, cała zaś fraza uzyskuje płynną formę niezanieczyszczoną interpunkcją: "las wydaje / szemrane odgłosy skrada się świerszczami pod nasze stopy" ("medalik"), "miasto kładzie swoje / osmolone ciało na chropowate klony na ostrokrzewy" ("bracia karamazow petera zelenki").
Uważna obserwacja zamienia się w kontemplację nasączoną niepokojem stanowiącym preludium zagrożenia. Ingerencja człowieka w ekosystem momentami wydaje się jeszcze niewinna i niezamierzona, ale z czasem uwydatniają się jej zgubne skutki: "niektórzy / podchodzili do buków scyzorykami wycinali głębokie znaki / kruchą modlitwę o przyszłość" ("żar"). Doświadczenie natury ma w "Tropach" wymiar nieco metafizyczny. Próba uchwycenia i opisania tajemnicy skłania autorkę do sięgnięcia po język biblijny: "z burzy powstałeś / w burzę się obrócisz" ("gromnica"). Jednak religia jest tylko narzędziem poznania, to nie w niej Lebda szuka źródła współistnienia i nierozerwalności istoty ludzkiej i nie-ludzkiej natury. Znajduje je w żywiołach ziemi i wody: "a my / rozgryzamy ziarna pszenicy zapuszczamy / żyły w ziemi" ("żniwa"), "w potoku znajdujemy nieistotne artefakty czasu" ("echo"). Dla poetki mają one konkretne współrzędne geograficzne: "ziemia", o której pisze i do której wraca to Żeleźnikowa Wielka, wieś w Beskidzie Sądeckim, gdzie Lebda się wychowała; obok jej domu zaś przepływał potok. Zapytana przez Paulinę Małochleb o to, skąd się bierze siła, Lebda odpowiedziała:
Ja biorę ją z natury i tego, co organiczne. To mocno związane z moim dzieciństwem, w którym ziemia rozumiana bardzo fizycznie była głównym punktem odniesienia. Pochodzę z rolniczej rodziny, ziemia nas definiowała, ziemia uczyła nas życia, ziemia pozwalała żyć. Stąd też wypływa źródło mojej siły.
["Siła płynie z ziemi", przekrój.pl, 29.10.2019]
Brzeg
las czuje pustkę tego domu i próbuje się zbliżyć wysyła młode sarny
by obgryzały kruche gałęzie jabłoni przygląda się rozrasta i podchodzi
lisem pod stodoły ciężkich bali musisz wiedzieć że mamy z lasem
niedokończone strachy i mgliste historie należy je opowiedzieć stąd
[fragment wiersza "granica lasu" z tomu "Granica lasu"]
Przyroda zyskuje na sile w tomie "Granica lasu". Jeśli wcześniej Lebda zacierała linie podziału między światem natury a działalnością człowieka, to w kolejnym zbiorze czasem je łamie lub unieważnia. Określa tym samym organiczną jedność z otoczeniem, a nawet przynależność do niego: "ostatecznie należeli do wody" ("pochwała wody"), "postępujemy zgodnie z wolą rzeki jest panią tych południowych stron" ("woda pamięta"). Analizując "Tropy", Daria Lekowska wskazywała na "transgresyjność (...) w planie metaforycznym, w którym poetka zestawia roślinne, zwierzęce i ludzkie, podkreślając nieoczywistość podziałów". Natomiast oszczędność środków poetyckich występujących w "Granicy lasu" sprawia, że słowa mocniej wrastają w rzeczywistość, a fraza zostaje bardziej sprozaizowana, dzięki czemu precyzyjniej oddaje myśli.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Małgorzata Lebda, gala Nagrody im. Wisławy Szymborskiej, fot. Jakub Włodek/AW
W swojej poezji Lebda wychodzi poza perspektywę ludzkiego podmiotu, jednak całkiem jej nie porzuca. Anna Nasiłowska ujęła to następująco:
Odkąd wyjście poza antropocentryzm stało się warunkiem powstrzymania przynajmniej niektórych negatywnych skutków antropocenu, czyli działalności człowieka polegającej na dewastowaniu przyrody, humanistyka zrywająca z antropocentryzmem stała się właśnie głęboko humanistyczna.
Lebda zrywa więc z antropocentryzmem, z jego agresją wobec natury, by zwrócić się ku humanistyce przeprofilowanej, świadomej. Widać to wyraźnie w ostatnich tomach wierszy, a zwłaszcza w "Czytaniu wody: Wisła". Poetka – a także fotografka, ultramaratonka i taterniczka – traktuje przyrodę jako "słabszego". "Słabszym najczęściej nie oddaje się głosu" – mówiła Joannie Barańskiej, redaktorce "Onetu". "Pomyślałam, że na tyle, na ile potrafię być słyszalna, na tyle oddałam swój czas, ciało i wyobraźnię, żeby skierować ostrość na Wisłę i towarzyszące jej rzeki". Kryzys, który dosięgnął Lebdę tuż przed ujściem Wisły do Bałtyku, przezwyciężyła dzięki lekturze "Alfabetu" Inger Christensen. Siłę znalazła w kojącym rytmie wiersza duńskiej autorki:
idę w dół do cichego,
wieczornie lśniącego
błękitu Sundu, rzucam
do wody kamyk,
patrzę jak kręgi
rozchodzą się,
sięgają najdalszych brzegów.
Nurt
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Okładki książek Małgorzaty Lebdy "Granica lasu", "Sny uckermakerów", "Matecznik", fot. wydawnictwo WBPiCAK
O ile ton wypowiedzi w "Granicach lasu" był chłodny, lekko wyciszony, o tyle w "Mateczniku" uderza pewna gwałtowność. Formalnie zbiór ten jest bardziej podporządkowany rytmowi przyrody, w którego harmonię wpisują się nawet obrazy mieszającej się krwi zwierzęcej i ludzkiej. Kluczowa staje się figura ojca, pszczelarza, wyjaśniającego córce język otaczającego świata: "pomyślałem że tej z was która jako pierwsza / zapyta o sprawy lasu pokażę wszystko / dokładnie do samej krwi" ("sprawy lasu: rozpoznanie"). W wywiadach Lebda wspomina ukochanego ojca, ale "Matecznik" jest nie tyle sposobem upamiętnienia go, ile próbą przepracowania jego nagłej śmierci, ocalenia i rozmowy. Dlatego też oddaje mu głos, swobodnie wplatając jego obserwacje i ostrzeżenia (typograficznie zaznaczone kursywą) w rytm wiersza. Zgodnie z definicją słownikową tytuł tego zbioru można tłumaczyć jako "trudno dostępne miejsce w puszczy, gdzie są legowiska zwierzyny", "miejsce schronienia lub działania" czy też "komórkę na brzegu pszczelego plastra, przeznaczoną do wylęgu pszczelej matki". U Lebdy te znaczenia kumulują się, przyroda ratuje i ostrzega jednocześnie, a linie życia i śmierci wypływają z jednego źródła, symbolizując cyrkulację: "odwracałem waszą uwagę na sprawy ziemi / tak skutecznie że myśląc o mnie będziecie / mówić językiem roślin" ("ostatnie dni zimy: czucie").
Ze świata roślin i zwierząt leśnych wpadamy wprost do ubojni w "Snach uckermärkerów". W wyróżnionym Nagrodą Literacką Gdynia tomie również znajdujemy potwierdzenie synergii człowieka z planetą Ziemią:
sierpniowymi popołudniami zanurzają ciała
w zimnym potoku podczas lipcowej powodzi
z ubojni płynęła tu krew zwierząt
odnajdywały ją później w korzeniach wiązów
mówiły wtedy: cała wieś wyrasta stąd.
[wiersz "zbliżenie: nurt" z tomu "Sny uckermärkerów"]
Mimo że Lebda rezygnuje z przefiltrowanych przez lirykę drastycznych scen obecnych na przykład w tomiku Anny Augustyniak "Między nami zwierzętami", jej zamysł jest podobny – uwrażliwić na krzywdę każdej istoty, otoczyć troską bezbronnych, szanować to, co pozwala nam przeżyć. Współbrzmienie ze światem bliskie jest także Urszuli Zajączkowskiej, która wystrzegając się poetyki apokalipsy, zwraca uwagę na bezrefleksyjność działań człowieka wobec środowiska.
Poszczególne utwory ze "Snów uckermärkerów" poetka określiła "zbliżeniami" sugerującymi większą uwagę, dokładność, wyostrzenie pewnych aspektów, a być może osobistą relację. Już w poprzednich tomach sięgała po język fotografii, jeszcze go nie nazywając. Starannie kadrowała rzeczywistość, skupiając się na jednym, dwóch, rzadziej kilku obiektach czy miejscach, następnie je wyostrzała. Pozostała jednak wierna kompozycji otwartej, odsyłającej do przestrzeni niemieszczącej się w ramach wiersza i pozwalającej na własny komentarz. Lebda podkreśla, że w jej twórczości poezja i fotografia dopełniają się. W pracy naukowej rozwija zainteresowania skupione wokół relacji literatury i sztuk wizualnych. Jej pełne tęsknoty i lęku pejzaże fotograficzne zatrzymują ten sam nastrój, który zostaje uwolniony w wierszach. Choć obrazy zanurzone są w niepokojącym mroku, zyskują specyficzny, uśmierzający rytm. Biegowi wzdłuż Wisły również towarzyszyła opowieść wizualna (narrację fotograficzną i filmową stworzył Rafał Siderski) multiplikująca to doświadczenie.
Ujście
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Małgorzata Lebda "Mer de Glace", fot. wydawnictwo Warstwy
Było wdzięczne (zapamiętać) tak, jakbyśmy
należeli do tego samego widoku: Odry.
Jeśli ciało jest wdzięczne, praca mięśni
przypomina dobry wiersz.
[wiersz "Z ciała: trzy" z tomu "Mer de Glace"]
Książka poetycka "Mer de Glace", która ukazała się kilka miesięcy przed rozpoczęciem "Czytania wody", jest ćwiczeniem wyobraźni i pewnego rodzaju fizycznym przygotowaniem do biegu, ujściem energii. Fragmenty: "Przed biegiem należy opowiedzieć / mu drogę, przypomnieć o kamieniach, korzeniach, żyłach" ("Z ciała: raz"), "Skurcz [...] wychodzi z ciała i wchodzi / w wodę" ("Z ciała: dwanaście") odczytywane w kontekście biegu wzdłuż Wisły tracą jedynie metaforyczny wymiar i zyskują dosłowność, odkrywając namacalny charakter poezji Lebdy. W poprzednich zbiorach wierszy autorka sygnalizowała tę fizyczność – w "Tropach" "ciało porasta sierścią" ("tańczące z wilkami"), zaś w "Granicach lasu" podmiot zbiorowy wyznaje: "wkładaliśmy w usta jesień" ("studnia"). Tym razem zmysł dotyku odgrywa kluczową rolę. Ciało odczuwa, doświadcza, zmienia się, staje się samoistnym bytem niezależnym od umysłu. Ciało potrafi tworzyć i niszczyć. Wreszcie ciało, które zostało wysłuchane, odzwierciedla naturę: "Gdzieś tam pracuje / wietrzna zmarzlina, a tu płyn robi coś / w jamie stawowej lewego kolana" ("Z ciała: jedenaście"). W "Mer de Glace" Lebda nie łagodzi już języka komunikującego o skutkach kryzysu klimatycznego, a pisze wprost o "pogrzebach lodowców" i "końcu świata, który trwa".
Poetka po raz pierwszy stawia znaki przestankowe, które są jak pułapki ograniczające swobodę lektury. To istotna zmiana w jej twórczości niwelującej podziały, subtelnie wyrażającej myśli. Tym razem jej poezja stawia opór. Lebda już nie tylko zauważa, lecz wręcz oskarża, a jej gniew przeradza się w działanie. Kompozycyjny porządek wierszy w tomiku zostaje naruszony przez poetyckie freski zatytułowane "Pory miejsc". To językowe migawki, wyliczenia skojarzeń, bodźców. Ich surowość i pozorna przypadkowość przypominają zaszyfrowaną wiadomość. Jak mantrę autorka powtarza frazę: "czytanie wierszy, czytanie wierszy, czytanie wierszy na głos". Wierzy w inspirującą i empatyczną moc literatury, dostrzega podobieństwo rytmu głośnej lektury i biegu. Dlatego też "praca mięśni przypomina dobry wiersz", któremu czasem "bliżej do podglebia niż do doniesień brytyjskiej rozgłośni".
Źródła: Daria Lekowska, "Sprawy ziemi. (Eko)poetyka Małgorzaty Lebdy", [w:] "Poznańskie Studia Polonistyczne", nr 33, 2018; Anna Nasiłowska, "Głos rzek", [w:] "Teksty Drugie", nr 4, 2022; kultura.onet.pl; magazynpismo.pl; przekroj.pl
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]