Chciałem pokazać nieistniejącą rzeczywistość. Coś, co jest czystą fikcją. Zacząłem szukać klucza i uznałem, że pokażę, jak mógłby wyglądać początek nowego millenium wymyślony przez ludzi pod koniec lat 60. A do tego, by wzmocnić tę fikcję, umieściłem akcję filmu w 2008 roku, czyli w czasie przeszłym. Z kombinacji tych dwóch zmiennych powstał świat, którego nie było, nie ma i nie będzie.
Retrofuturystyczny.
Trudno to nazwać. To alternatywna rzeczywistość, science-fiction bez science. Jak bajka lub metafora. Zależało mi, aby w wyraźny sposób powiedzieć widzowi: "Hej, to coś czego nie ma. To fikcja". Ale nie chciałem iść w totalną umowność spod znaku Larsa von Triera i "Dogville", ale stworzyć rzeczywistość, która będzie namacalna i w jakimś sensie wiarygodna.
Czyli?
Na samym początku tego procesu była myśl, że dokładnie te same fakty umieszczone w różnych kontekstach potrafią być zupełnie inaczej odczytane. Wszystko jest kwestią obranej narracji. W "Ja teraz kłamię" zastosowałem podobny zabieg – powtarzam niektóre sceny na zasadzie "kopiuj-wklej". Mimo, że są identyczne, działają inaczej w każdej z trzech opowieści, bo to właśnie ona je określa. Podobnie jak w efekcie Kuleszowa, gdzie dokładnie ta sama twarz za sprawą zestawionych z nią obrazów wyrażała – według widzów – różne emocje. Nasza percepcja tak właśnie działa: buduje rzeczywistość według znajomych schematów. Czujemy się bezpiecznie, bo wydaje nam się, że wszystko wiemy i rozumiemy. Niestety może się okazać, że ta strefa psychicznego komfortu jest tylko iluzją, którą sami sobie zafundowaliśmy.
Twoja wypowiedź rezonuje z tym, co dzieje się współcześnie. Żyjemy w czasach postprawdy – oszustw w polityce, propagandy w mediach i nieszczerości życiu publicznym.
Trudno już orzec, co jest jeszcze prawdą, a co fikcją. Ta granica totalnie się rozmywa. Bazujemy często na strzępach informacji, które funkcjonują w różnych, często skrajnie odmiennych kontekstach. Zresztą często sami te konteksty tworzymy. Bo łatwiej jest wrzucić coś do mniej nam znanej szuflady niż zastanawiać się, czy nie pasuje przypadkiem lepiej do jakiejś innej.
Czyli liczy się to, w co ludzie chcą uwierzyć. Czy to również opowieść o manipulacji?
Tak, tylko powstaje pytanie: czy to ktoś nami manipuluje czy robimy to sami?