Większa galeria, Studio Vendome, w której odbył się wernisaż, mieści się w budynku znanego architekta Philipa Johnsona Urban Glass House. Grupuje 30 dużych prac olejnych, stanowiących przekrój twórczości artysty od wczesnych lat 90. do najnowszych. W mniejszej galerii, Studio Vendome Projects, znajduje się 13 mniejszych obrazów.
Sam Olbiński charakteryzując swoją twórczość powiedział, że skoro Nowy Jork już istnieje, nie ma potrzeby go malować. Ponieważ zaś miasto jest męczące, drenuje wszystkich z energii, jego obrazy stanowią ucieczkę w inną rzeczywistość i swoisty kontrast wobec otoczenia.
– Nowy Jork staje się bardziej Nowym Jorkiem kiedy pokazuje się naturę, romantyczne rzeczy i refleksyjne piękno, choć w istocie taki nie jest. Jest brutalny, agresywny, pełen hype'u. Moje obrazy są przeciwieństwem tego, co tu jest, ale nie powstałyby, gdybym nie miał potrzeby oderwania od rzeczywistości nowojorskiej – wyjaśnił.
Z okazji wystawy krytyk sztuki Robert C. Morgan i biografka Olbińskiego Izabela Gabrielson wydali książkę "The Virtue of Ambiguity".
Kurator wystawy Peter Hastings Falk przekonywał, że Olbiński jest najważniejszym, najbardziej nowatorskim żyjącym w Ameryce surrealistą. Tworzy w tym gatunku najbardziej intrygujące obrazy jakie można zobaczyć.
Porównywany jest najczęściej z Magritte, co dało mu przydomek "Książę surrealizmu" – mówi Falk.
Prace Olbińskiego został ostatnio zakwalifikowany przez radę doradców artystycznych Art. Advisory Board złożoną z wybitnych krytyków sztuki, dyrektorów muzeów, historyków i kuratorów do serii zwanej "Rediscovered Masters".
Olbiński, który wyemigrował w 1981 roku do Ameryki, w ostatniej dekadzie zaobserwował w Polsce zmiany "na miarę tysiąclecia". Wśród młodego pokolenia zauważył głód sukcesu i pragnienie dorównania Zachodowi, co stanowi siłę napędową społeczeństwa. "Mają ambicję, żeby dowalić wszystkim na świecie i chciałem się do tego podłączyć.
Bardzo się dobrze czuję w takiej atmosferze renesansu polskiego" – przekonywał. Jak twierdzi, każdy artysta ma w swym życiu co pewien czas jakiś renesans.
Poza tym jest cudowne, że w Polsce patrzą na to co robisz i to ich obchodzi. W Ameryce nikogo nic nie obchodzi. Sztuka wzbudza zainteresowanie wtedy, kiedy sprzeda się obraz za parę milionów dolarów – ocenił.
– Nowy Jork jest mi potrzebny, niezbędny w celu konfrontacji tego, co przywiozłem z Polski, czy z Europy z tym, co tu zastałem. Z kolei Europa, Polska jest mi potrzebna, żeby się poczuć mocno na fundamentach starej kultury – tłumaczył.
Jak twierdzi artysta, blisko 10 lat temu przestał w USA pracować dla magazynów i wydawnictw. Niekiedy tylko wykonuje plakaty operowe lub okładki. - 80 proc. tego co robię - sprzedaję w USA. Jak ostatnio przypomniała moja agentka, od 1992 roku poszło blisko 1000 moich obrazów – powiedział.
Wystawy "The Virtue of Ambiguity" czynne będą do 11 stycznia.
Źródło: PAP, opr. MG, 12.11.2013