Historie alternatywne mają więc także walor rytuału czy nawet terapii.
Tak właśnie Bruno Bettelheim [austriacki psychoanalityk – przyp. red.] pisał o funkcji baśni. Jak uważał, baśnie braci Grimm właśnie dlatego są okrutne, ponieważ pozwalają w wymyślonym świecie odreagować to, czego w rzeczywistości zrobić nie sposób. Baśń byłaby zatem swego rodzaju laboratorium możliwych światów.
Czy obserwuje pani stały rozwój polskich studiów nad kontrfaktualnością? W jakim kierunku zmierza ta subdyscyplina?
O ile w dziedzinie polskiej literatury i sztuk nie brakuje inspirujących przykładów, akademicy nadal wolą poruszać się na gruncie rzekomo niepodważalnych faktów i wiedzy falsyfikowalnej. Nawet w chwili, kiedy wychodzą z założenia, że przedmiotem swoich rozważań uczynią alternatywne światy, jak stało się w przypadku niedawno opublikowanych rozmów krakowskiego historyka Andrzeja Chwalby z Wojciechem Harpulą "Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski". Na szczęście wiele dzieje się w takich nowych dziedzinach, jak ekokrytyka czy podejścia dekolonialne [krytykujące dotychczasową dominację tzw. Zachodu w kwestii wytwarzania i dystrybucji wiedzy – przyp. red.]. Zbudowane są na nieco innych zasadach i dzięki temu łatwiej przyjmują dokonujące się w humanistyce zwroty, otwierając się na nowe myślenie.
Czy są obszary historii lub w ogóle rzeczywistości, na temat których nie powinno się spekulować? Czy spekulowanie może być niebezpieczne? W Polsce zabronione prawnie jest np. głoszenie tez z kręgu rewizjonizmu Holocaustu.
Zacznijmy od tego, że strategie kontr[f]aktualne nie mają nic wspólnego z tak zwanym negacjonizmem czy rewizjonizmem, klarownie bowiem sytuują się w dziedzinie spekulacji, nie zaś przedstawienia rzeczywistości. Coraz też częściej dostarczają, by tak powiedzieć, "mięsa" podręcznikowej historii, pokazując historyczność, dzień codzienny, jak dzieje się w niemieckim serialu "Babilon Berlin" czy polskim "Królu". Naukowiec spekulujący ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za to, co mówi i jak mówi; nie chroni go immunitas instytucji. Spekulacja może nieść pożytek społeczny. Spekulacje na temat Holocaustu są istotne wtedy, kiedy są potrzebne. Nie wiem, czy akurat dzisiaj są nam potrzebne. Jesteśmy w sytuacji, w której mogą być one bardzo szybko zinterpretowane, osądzone, wręcz zmanipulowane. Myślę, że w Izraelu spekulacje na ten temat mogłyby być dziś bardziej pożyteczne społecznie niż w Polsce czy w Stanach Zjednoczonych. Często się ponadto powtarza, że traumatyczne podejście do historii i przeżyć wspólnotowych coraz bardziej się wyczerpuje. Zmienia się definicja świadka, pojawiają się inne sposoby mówienia o nagim życiu [termin wprowadzony przez włoskiego filozofa Giorgio Agambena w kontekście obozów śmierci, oznaczający istnienie w sensie biologicznym, poza wymiarem polityczno-społecznym – przyp. red.]. Na przykład, z punktu widzenia black studies nie ma czegoś takiego jak tak ujmowane "nagie życie", bo to, co w ramach zachodniej epistemologii nazywamy człowiekiem, zostało już rasowo ukształtowane.