Macanie głów, czyli los wyczytany z czaszki. Frenologia w Polsce
Frenologia zrodziła się w umyśle wiedeńskiego neuroanatoma, Franza Josepha Galla, i szybko – jak donoszą dawne źródła – "zelektryzowała całą Europę". Teorią, według której wypukłości i zagłębienia w czaszce mówić miały o charakterze człowieka fascynowali się m.in. Słowacki i Orzeszkowa.
Zakazane nauki
W pierwszych latach XIX wieku doktor medycyny Franz Joseph Gall odbył torunée ze swoimi wykładami dotyczącymi możliwych bezpośrednich powiązań między cechami osobowości ludzkiej, a budową (wielkością, kształtem, usytuowaniem) poszczególnych elementów struktury mózgu. Odwiedził Niemcy, Danię, Holandię i Szwajcarię – a swoją naukową wędrówkę zakończył w Paryżu, gdzie wówczas mieszkał. Na trasie jego objazdu nie było jednak Wiednia – nauki Galla dotyczące mózgu i jego zespolenia z ludzką duszą były w jego rodzinnym mieście oficjalnie zakazane ze względu na ich materialistyczny charakter i deterministyczny wymiar. Gall uważał bowiem, że wszelkie ludzkie przywary lub zalety są wrodzone i związane ściśle z budową mózgu odzwierciedloną poprzez kształt czaszki. Siłą decydującą o człowieczym charakterze i jego losie byłaby zatem – zdaniem Galla – sama natura. Austriacki medyk, kreśląc jedną z pierwszych w historii medycyny teorii dotyczących definicji struktur mózgowych, miał ambitny cel, by stworzyć naukę uniwersalną i bazującą na empirii. Frenologia (nazwa proponowana i utrwalona przez jego następców; sam Gall preferował nazwę "organologia") obejmować miała zatem wszystkich bez względu na status socjoekonomiczny i inne czynniki. Badacz Piotr Urbanowicz w tekście pt. "Frenologia i kultura obserwacji w XIX wieku" twierdzi, że Galla można by nazwać "astronomem mikrokosmosu", który dążył do naszkicowania jednolitej mapy małego Wszechświata, jakim jest ludzka głowa.
Co ciekawe, w XIX wieku część badaczy niesłusznie utrzymywała, że prekursorem frenologii był XV-wieczny polski uczony – Jan z Głogowa. Głogowczyk był rzeczywiście autorem rysunków przedstawiających poszczególne struktury mózgu i związane z nimi "władze umysłowe", ale nie wspominał o tym, co stanowi kanwę teorii Galla, czyli o wypukłościach i wklęsłościach na czaszce.
Geniusz i śmiałość
Nazywana dziś pseudo- lub paranauką frenologia zarezonowała rzecz jasna także na gruncie polskim. Stało się to zresztą bardzo wcześnie, bo jeszcze zanim Gall opublikował w skonsolidowanej formie swoją teorię. Już w 1804 roku w "Zabawach przyjemnych i pożytecznych" opublikowano "Wiadomość o nowej teoryi Pana Galla, zwanej czaszkową", bazując na liście, jaki Gall wysłał do Barona de Retzera. W "Zabawach…" zawarto syntezę frenologicznej myśli opartej na materializmie, podkreślając zarazem, że tego typu namysł nad mózgiem nie był zjawiskiem nowym:
Nie można wystawić sobie żadney siły, ażeby nie przypuścić razem iakiejś rzeczy materyalney, przez którą ona działa. [...] Wszyscy prawie lekarze i wszyscy filozofowie przed Gallem poczytywali pospolicie mózg za siedlisko duszy.
W 1805 roku na kartach "Dziennika Wileńskiego" podobnego omówienia dokonał autor pierwszej polskiego podręcznika chemicznego, Jędrzej Śniadecki (znów opierając się jedynie na korespondencji Galla). Śniadecki wyrażał się o frenologii z entuzjazmem:
Jakiżkolwiek los naukę tę spotkać na przyszłość może, nosi ona na sobie niewątpliwą cechę gieniuszu i oryginalney śmiałości, i zdaje się zawierać nasiona prawd ważnych, zblizka interessujących człowieka.
Z syntezy Śniadeckiego dowiadujemy się m.in. o przekonaniu Galla, że kształt czaszki zależy bezpośrednio od kształtu mózgu – stąd możliwe jest wnioskowanie na podstawie samego tylko oglądu. Kolejnym, bardziej zaawansowanym etapem jest badanie przy pomocy dotyku. Jak twierdził Gall, aby nauczyć się takiego badania, należy często dotykać różnych głów "nie palcem, ale całą dłonią, posuwaiąc ią z wolna z mieysca na mieysce i pilnie uważając każdą nierówność". Pokaźne doświadczenie w dotykaniu rozmaitych – ludzkich i zwierzęcych – czaszek doprowadziło wiedeńskiego medyka do przekonania o istnieniu wielu organów tworzących mózg (te najbardziej podstawowe leżą "na dnie czaszki", te bardziej "szlaechtne" sprawiają, że "więcey mózgu po bokach i w górę przybywa"). Przytacza je Śniadecki, a są to m.in.: organ lubieżności, organ odwagi, organ kradzieży, organ malarstwa, organ dowcipu, czy organ wyniosłości. W ramach frenologii rozróżniano także różne rodzaje pamięci, a każdy z nich – jako osadzony blisko oczodołów – miał "dawać odmienną oczom postać". Jak widać, według Galla wolna wola w zasadzie nie istniała – a całość człowieczych poczynań i skłonności zapisana była w tkankach jego mózgu. Ludzką naturę postrzegał jako wrodzoną i nieplastyczną – niepoddającą się wpływom środowiskowym. Swój artykuł Śniadecki kończy żartobliwą anegdotą dotyczącą dezaprobaty, z jaką część francuskich uczonych podchodziła do tez Galla. Podobno jeden z nich użył argumentu odnoszącego się do… głowy konsula, która "tak wielkie poczyna i wykonywa zamysły, a zewnątrz bardzo iest mała".
Frenologia kanarka
Dekadę po Śniadeckim w "Dzienniku Wileńskim" swój komentarz dotyczący frenologii publikuje Stanisław Dunin Borkowski ("Rzut oka na naukę Galla") – jest to jednak wypowiedź krytyczna, by nie powiedzieć zjadliwa. Autor jednocześnie przyznaje, że teorie Galla były hitem początków XIX wieku – nie tylko w środowiskowej "bańce":
Nauka Galla w czasie zjawienia się swojego elektryzowała całą niemal Europę. Niebyło osoby, zacząwszy od nudnego pedanta, aż do starey dewotki, któraby o Gallu coś nie słyszała albo nie mówiła.
Borkowski ośmiesza teorię Galla, przywołując jej rzekome źródło: oto wspomina dzieciństwo słynnego neuroanatoma i spacery, jakie odbywał z kolegą do lasu w celu szukania ptasich gniazd. Zdumiony Gall zauważył, że jego szkolny kolega "na oślep trafiał pod tesame drzewa pod któremi byli roku przeszłego". Jednocześnie zauważył, że kompan "nadzwyczayną miał nad nosem wypukłość". Taką samą wypukłość spostrzegł też u innego ucznia – również obdarzonego ponadprzeciętną pamięcią. Następnie Gall rozpoczął obserwacje zwierząt i zauważył, że – jak pisał Borkowski: “U kanarka niebyło żadney wypukłości, ale ta się znalazła u bociana i jaskułki, które, jak wiadomo, po oddaleniu się półrocznem, znaydują swoje gniazda”.
Błąd uogólnienia
W 1845 roku wzmianka o frenologii pojawia się w pierwszych polskim podręczniku psychiatrii, czyli "O chorobach umysłowych" autorstwa Bartłomieja Frydrycha. Autor zastanawia się nad siedliskiem, czyli materialnym źródłem schorzeń psychicznych ("właśnie w tym względzie nic pewnego wyrzec nie można", przyznaje). Nazwisko Galla pojawia się jedynie w ramach przytoczenia jednego ze stanowisk w tej materii. W 1865 roku w drukarni Józefa Ungra wydana została natomiast polska edycja książki Galla w przekładzie Jana Nepomucena Kurowskiego – agronoma i propagatora płodozmianu w rolnictwie (ale zarazem miłośnika rozważań o duszy ludzkiej, który kilka lat wcześniej opublikował także kompendium pt. "O poznawaniu ludzi i obchodzeniu się z niemi").
O frenologii pisał w swoim wydanym w 1900 roku "Wstępie do filozofii" także Wincenty Lutosławski filozof i publicysta, polski pionier w zakresie propagowania inspirowanego hinduizmem stylu życia, stryj Witolda Lutosławskiego: "Wśród odmian takiego fizjologicznego determinizmu na wzmiankę zasługuje determinizm, wynikający z frenologji". Lutosławski dostrzegł jednak w tezach Galla błędy wynikające z uogólnienia i odniósł się krytycznie do ograniczania wpływu na ludzi jedynie do sił fizycznych i materii.
Bezcenne zmarszczki
Frenologia – jak zauważa część badaczy – nie wpłynęła znacząco na polską naukę. Mimo zainteresowania wynikającego zapewne nierzadko z uproszczonego rozumienia tez Galla i pokusy zdobycia uniwersalnej, empirycznej wiedzy na temat duszy ludzkiej, frenologia trafiła z czasem do grona pseudonauk i praktyk magicznych pokroju astrologii czy chiromancji. Świadectwem tego mogą być takie publikacje, jak wydana w 1912 książeczka "Najpewniejszy sposób poznania siebie i bliźnich" autorstwa Chaima Szyllera-Szkolnika, psychografologa i redaktora miesięcznika okultystyczno-literackiego "Świt: wiedza tajemna". W wydawnictwie tym autor zebrał szereg sposobów pozwalających na odczytanie tajemnic tkwiących w człowieku, umieszczając frenologię obok wspomnianej astrologii i chiromancji, a także grafologii i fizjonomiki. Frenologię Szyller-Szkolnik określił jako "obiecującą na przyszłość" (choć w tamtym momencie miała już przecież ponad sto lat), a jego diagnozy były dość paradnie upraszczające ("głuptaki posiadają mózg bardzo mały"). Duża, okrągła głowa bez wyraźnych wypukłości charakteryzować miała zdaniem Szyllera-Szkolnika człowieka "zimnej krwi, skłonnego do pracy fizycznej", a "wydłużona, szpiczasta głowa" miała być zwiastunem egoizmu i zawiści. Z kolei "głowa na długiej szyi przy krótkim przełyku" oznaczać miała skłonność do lenistwa. Rozważał także autor informacje, jakie nieść może wygląd czoła i… obecność zmarszczek. Brak tych ostatnich utożsamiał z nierozwinięciem umysłowym i brakiem zdolności do myślenia.
Guzy Słowackiego
Frenologia wpisała się w mistyczno-filozoficzne zainteresowania Juliusza Słowackiego. Choć nie stanowiła wiedzy tajemnej, to mogła niewątpliwie wydawać się pociągającym kluczem do zrozumienia meandrów ludzkiego umysłu. Była we frenologii Galla obietnica uniwersalnej wiedzy wynikającej wprost z prawideł natury. We wrześniu 1833 roku Słowacki, przebywając w Genewie pisze do swojej matki list, w którym odnaleźć można interesujący passus dotyczący frenologii:
Gdyby kiedyś systemat Galla wydoskonalono i gdyby pomacawszy głowę, powiedzieć można było człowiekowi: >>Będziesz tym, a nie innym<<, to ludzie nie tłukliby się po tej ziemi – nie wałęsali się jak ślepi. A wszakże ja tyle mam guzów, że sam Gall może by nie odgadł, czy ja pisać wiersze, czy kraść będę…
Słowacki dostrzegł więc we frenologii potencjał życiowego kompasu – ludzie, dowiedziawszy się o swoim zapisanym w strukturze czaszki przeznaczeniu, mogliby zyskać pewność i nie błądziliby w niewiadomej. Nawiązanie do tez Galla umieszcza Słowacki w III akcie swojego "Kordiana", w scenie rozgrywającej się w szpitalu dla obłąkanych. Kiedy dozorca pyta odwiedzającego szpital Doktora, "jakież systemata zachwala", ten odpowiada, że preferuje "macanie głów".
Innym romantycznym przykładem nawiązania do praktyki "czytania z czaszki" jest fantastyczne opowiadanie Ludwika Sztyrmera, "Frenofagiusz i Frenolasty" z 1843 roku. Sztyrmer, uznawany za jednego z pierwszych twórców polskiej literatury fantastycznej, zbudował postać Frenofagiusza żywiącego się mózgami i Frenolastów, czyli niezwykłych istot zrodzonych z… włosów wyrwanych z głowy Frenofagiusza. Od tego, z którego miejsca czaszki wyrwany zostanie włos, zależy przyszły charakter nowej postaci. Np. wyrwanie go z miejsca, które Gall oznaczył numerem cztery, zwiastować będzie, że postać ta cechować się będzie "brutalstwem" i wyjdzie z niej "urwis i zabijaka".
Wtajemniczona Orzeszkowa
Charakter frenologii łączący namysł nad duszą z empiryczno-materialnym oglądem sprawił, że miała ona swoich zwolenników także i w sceptycznym i racjonalnym pozytywizmie. Wielką entuzjastką fizjonomiki (wnioskowanie o charakterze na podstawie wyglądu twarzy) i frenologii była m.in. Eliza Orzeszkowa. Ślady jej zamiłowania do odczytywania informacji z kształtu głowy odnajdziemy m.in. w powieści "Pan Graba" z 1872 roku. Kiedy umiera brat Ryty Sławeckiej, Orzeszkowa decyduje się przejść do rozważań fizjognomiczno-frenologicznych:
Przypatrzmy się bliżej tej głowie młodzieńczej złożonej na bieli poduszek snem nieprzespanym. Dotknijmy dłonią czaszki i wzrok zapuśćmy w rysy bladej twarzy. Gall i Lavater [twórca fizjonomiki – przyp.red.], jeżeli byli przyjaciołmi ludzkości, z radością oglądaliby czaszkę tę i te rysy.
Tych odniesień jest w "Panu Grabie" więcej – opisując Rytę, Orzeszkowa odnosi się nie tylko do tez Galla, ale i ponownie odwołuje się do autorytetu wynikającego z pozycji frenologa. Pisze bowiem, że z szerokiego czoła bohaterki, na którym wyraźnie odznaczają się wypukłości "Gall albo Lavater odgadliby niepospolity umysł, ale każdy ze zwyczajnych śmiertelników mógł mu zarzucić zbytnią w stosunku do innych rysów wysokość i wypukłość". Frenologię pozytywistyczna pisarka postrzegała zatem jako cenną naukę wynoszącą obserwatora ponad zwykłość i pospolitość osądów; wynoszącą także ponad emocjonalny, niestabilny subiektywizm, a kierującą obserwatora ku niezbitym dowodom empirii.
Źródła: E. Skorupa, "Twarze – emocje – charaktery. Literacka przygoda z wiedzą o wyglądzie człowieka, Kraków 2013; ", J. Widacki, “Początki kryminologii w Polsce. Od ery prepozytywistycznej do pełnego pozytywizmu”, 2020; R. Stachowski, "(Nie)zapomniana frenologia", 2017; P. Urbanowicz, “Frenologia i kultura obserwacji w XIX wieku”, [w:] “Dyskursy widzialności”, Katowice 2016.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]