W książce radzisz też, jak biwakować i piknikować w lesie tak, by nie wyrządzić mu szkody i nie niszczyć przyrody. Czy według ciebie pandemia i inne kryzysy, których ostatnio doświadczamy, sprawiły, że chętniej spędzamy czas na łonie natury?
Tak, to widać nawet po liczbie osób, które spotykam w lesie. W sobotę czy niedzielę spaceruje w nim naprawdę dużo ludzi. Widzę też w social mediach, że bardzo dużo osób, które nigdy przedtem nie spały pod namiotem czy nie rozpalały ogniska, nagle zaczyna odkrywać uroki biwakowania. Dlatego też między innymi w "Leśnym gotowaniu" jest sporo biwakowych treści, a przepisy, które tam proponuję są proste, mało wymyślne. Liczy się w nich przede wszystkim smak produktów i czas przygotowania potrawy.
Wiosna to zdaje się idealny czas na zbieranie dzikich ziół. Co warto teraz zbierać?
Na przykład pędy chmielu, które są wyjątkowo smaczne. Warto też zainteresować się młodymi listkami lipy i kwiatostanami klonu. Można je ukisić, i nawet zamrozić na później. Niedługo, w maju się pojawi się żółciak siarkowy, czyli młoda huba nadrzewna. W kuchni wegańskiej często jest on używany jako zamiennik drobiu. Pachnie trochę siarką, ale ugotowany z użyciem przypraw będzie smakował świetnie. Warto też zwrócić uwagę na czosneczek pospolity, który rośnie teraz obficie. A osoby, które cienią prozdrowotne rośliny pełne witamin, powinny zainteresować się młodą pokrzywą. Jeśli chodzi o iglaki, to zaczyna właśnie wyrastać modrzew. Jak wrzucimy parę gałązek do lemoniady, to wyjdzie naprawdę pyszna.
A jakie masz rady dla tych, którzy dopiero co zaczynają zbierać dzikie zioła? Na co zwracać uwagę? Na co uważać? Czy Ty sam miałeś jakieś nieprzyjemne przygody?
Miałem jedną sytuację, kiedy naprawdę się przestraszyłem. To było jeszcze w Kopenhadze, nie byłem jeszcze zbyt doświadczonym zbieraczem. Znalazłem dziki groszek i przyrządziłem sobie smażony ryż z jego dodatkiem. Potem wrzuciłem zdjęcie na forum zielarskie i zaczęły się pojawiać komentarze: "mam nadzieję, że tego nie zjadłeś". A ja zjadłem. Na szczęście nic mi się nie stało, okazało się, że są trzy gatunki dzikiego groszku, z których tylko jedna jest toksyczna. To taka opowieść ku przestrodze, bo zbierając dzikie zioła, naprawdę trzeba uważać. Jeśli nie jesteśmy pewni, którą właściwie roślinę znaleźliśmy, to lepiej jej nie zbierajmy, a tym bardziej nie jedzmy. Nawet jak mamy już doświadczenie, to się upewniajmy i sprawdzajmy, bo zawsze można się pomylić, zebrać coś automatycznie, nie przyglądając się temu dostatecznie. Najlepiej zacząć od bezpiecznych roślin – możemy zbierać bluszczyk kurdybanek albo jasnotę, one wyglądają podobnie, ale obie są jadalne, więc w razie pomyłki nic nam się nie stanie. Unikajmy takich, które łatwo pomylić z czymś trującym.
Liście modnego teraz czosnku niedźwiedziego są bardzo podobne do trujących liści konwalii.
Tak, to klasyczny przykład. Zanim popadniemy w euforię, że znaleźliśmy polanę pełną czosnku niedźwiedziego, warto zwrócić uwagę na to, czy liście mają aromat czosnku. I też zwracać uwagę, w którym jest się regionie, bo to niemożliwe, by gdzieś w lesie w okolicach Warszawy rósł czosnek niedźwiedzi. Ale na przykład w okolicach Jeleniej Góry jest to prawdopodobne. Trzeba też pamiętać, że ta roślina jest objęta w Polsce częściową ochroną. Zaczynając zbieranie dzikich ziół, warto kupić sobie książkę z podstawowymi informacjami, zapisać się do grupy na Facebooku. Ucząc się rozpoznawać rośliny, możemy po prostu wrzucić zdjęcie w Google lub skorzystać z aplikacji takich jak PlantNet, które mogą nas nakierować. Warto też, nawet będąc w lesie, zadać pytanie grupie, bo one są zazwyczaj aktywne 24 godziny na dobę – w ten sposób możemy szybko otrzymać sporo cennych rad i podpowiedzi. Warto też robić dużo zdjęć roślin i je porównywać.
Ja sam zbieram tylko grzyby nadrzewne i kiedyś wywołałem w sieci burzę, pisząc w poście, że nie bardzo lubię grzybiarzy. Chodziło mi o to, że często zbierają oni ogromne ilości grzybów, a dopiero w domu sprawdzają, czy na pewno nie są one trujące lub pod ochroną. A przecież w XXI wieku nawet w lesie można to sprawdzić w internecie. Powtórzę jeszcze raz: jeśli nie potrafimy rozpoznać jakiejś rośliny czy grzyba lub nie jesteśmy pewni, czy nie jest pod ochroną, to po prostu ich nie zbierajmy. W przypadku roślin można zerwać np. jeden liść albo jeden kwiatek, i upewnić się później. Ale na pewno nie można robić tak, że beztrosko zbieramy sobie cały bukiet kwiatów czy liści, wracamy do domu, lecimy do kuchni i robimy sobie z nich sałatkę.