Proto-surrealistyczna historia gbura, który za namową żony sięga po polską koronę, trawestowała historie znane z szekspirowskich tragedii (przede wszystkim "Makbeta"), przy czym ważniejszy od fabuły był żywioł języka – wulgarnego, "arystofanejskiego", wyzwolonego z wszystkich ograniczeń i przenicowującego wszelkie ideologie i potencjalne interpretacje. Taki "Król Ubu" stał się zapowiedzią ruchu dada, surrealistycznych dramatów i teatru absurdu w duchu Ionesco i Becketta.
Wiele z jego "zubizowanego" języka (dzięki tłumaczeniu Boya) przedostało się polszczyzny. Nie tylko słynne "grówno" ("merdre"), ale również takie frazy jak "Bardzo dziś jesteś brzydka, moja żono. Czy to dlatego że mamy gości?" do dziś zachwycają i zachowują swoją subwersyjną siłę. Podobną sławą cieszą się słowa "Rzecz dzieje się w Polsce, to znaczy nigdzie", wypowiedziane podobno przez Jarry'ego podczas zakończonej skandalem premiery sztuki w 1896 roku. No właśnie, ale o co w ogóle chodzi z tą Polską?
"W Polsce czyli nigdzie"
Skąd w sztuce młodego Francuza piszącego pod koniec XIX wieku Polska i Polacy? Skąd w ogóle pomysł na umieszczenie akcji w Polsce, a bohaterem uczynienie oficera przybocznego króla Wacława, kawalera polskiego orderu Czerwonego Orła? Wreszcie czemu w tej nowej wersji "Makbeta" Ubu sięga po polską koronę, a galerię bohaterów, wśród których są Władysław, Byczysław i Bolesław, dopełniają kmiecie Jan Sobieski i Stanisław Leszczyński?
Nie wszystko w tej historii jest pewne, ale "Ubu król" zaczął się jako sztubacki żart trójki chłopców w liceum w Rennes w 1888 roku. W klasie 15-letniego Jarry'ego kwitły fantazje na temat niepopularnego profesora fizyki Hébert, grubasa o świńskiej twarzy z dużymi wąsami. To właśnie on miał się stać prototypem Ubu (=Hébert). Fantastyczne historyjki o nim produkowali i kolportowali w klasie koledzy Jarry'ego, bracia Morin - a jedna z nich (podarowana przez braci w kajecie Jarry'emu) nosiła właśnie tytuł "Polacy". Jarry tę bezczelną groteskę na nauczyciela przerobił... i wkrótce wystawił w szkolnym teatrzyku.
Oczywiście Polska z "Króla Ubu" to czysta fantazja – widzieć w niej jednak ślady szkolnych lekcji historii (postaci Jan Sobieskiego i Stanisława Leszczyńskiego). To właśnie w szkolnej pedagogice i jej sadyzmie (historiach królów, mordów, wojen, okrucieństw i krzywoprzysięstw) w jej XIX wiecznej wersji widział źródła sztuki Boy:
"W tym samym czasie, kiedy sztubak Jarry lepił we Francji swoją kukłę, sztubaki w Polsce, z entuzjastyczną aprobatą rodzicielską i szkolną, delektowały się – i delektują do dziś – wbijaniem na pal i wierceniem oczu w 'Trylogii'" – pisał Boy we wstępie do swojego przekładu wydanego po raz pierwszy w 1936 roku. (Przekład wraz ze wstępem Boya można przeczytać na portalu Wolne Lektury...)
A co do słynnego zdania "W Polsce czyli nigdzie" to z pewnością nie bez znaczenia pozostaje fakt, że kiedy sztubak Jarry uczył się historii, a później pisał swoją genialną sztukę, Polski rzeczywiście (na mapie) nie było.
Ubu w Polsce