Kościoły protestu
Od 1945 roku wybudowano w Polsce ponad 3 tysiące kościołów, z czego najwięcej – w latach 80. W samym tylko 1988 roku w budowie było ponad 950 obiektów sakralnych. To fenomen zarówno polityczny i społeczny, jak architektoniczny.
Rozwój budownictwa sakralnego w latach 1945-1989 w Polsce – to zjawisko bez precedensu. W ustroju, który programowo zakładał świeckość państwa, a władza oficjalnie stała w opozycji wobec instytucji Kościoła wzniesiono rekordową (także w skali Europy) liczbę obiektów sakralnych. Ale nie tylko skala tych inwestycji była czymś wyjątkowym. Również formy architektoniczne, jakie nadawano budowanym kościołom radykalnie odróżniały się od obowiązującej czy popularnej wówczas stylistyki. Ten fenomen warto widzieć w szerokim kontekście zarówno skomplikowanych relacji państwo-Kościół, systemu inwestycji budowlanych, ale i społecznych nastrojów tamtego czasu.
Architektura kościelna praktycznie jako jedyna była wyłączana z państwowego systemu zarządzania budownictwem (nieco obok tych reguł znajdowała się także jednorodzinna zabudowa na wsiach). W okresie PRL cały proces powstania budynku, od twórczości projektowej, przez system inwestorski, po produkcję materiałów budowlanych był scentralizowany i właściwie nie dało się budować poza państwowymi strukturami. Odcięcie budownictwa kościelnego od tej sieci państwowych pracowni i przedsiębiorstw miało, rzecz jasna, utrudniać inwestycje, którym władza była niechętna. Jednak przez całe powojenne półwiecze relacje między partyjnymi decydentami a chcącymi budować kościół parafiami nie układały się jednakowo, co miało związek z pojawiającymi się co jakiś czas niepokojami społecznymi, kryzysami, strajkami.
Tę ewolucję widać w statystykach. Od zakończenia II wojny światowej do początku lat 70. wzniesiono w Polsce ok. 470 nowych kościołów (nie licząc odbudowanych zabytkowych świątyń). Tymczasem w samej tylko dekadzie od 1971 do 1981 roku wydano 1075 pozwoleń na budowę obiektów sakralnych; w kolejnej, w latach 1982–1992 zbudowano prawie 1500 kaplic i kościołów. Podanie ostatecznych statystyk jest trudne, bo kościoły w czasach PRL wznoszone były zazwyczaj tzw. metodami gospodarczymi, finansowane z datków wiernych, nierzadko także ich rękami wznoszone z pozyskiwanych na różne sposoby materiałów. Z tego powodu prace na budowach trwały latami, niektóre kościoły w polskich miastach były budowane nawet przez kilkadziesiąt lat.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kościół Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego w Gdańsku, fot. Kamil Gozdań/AW
Skąd ten wzrost inwestycji w dwóch ostatnich dekadach trwania PRL? Lata 50. i 60. nie obfitowały jeszcze w ruchy społeczne czy zamieszki, tych przybywać zaczęło wraz z kryzysem lat 70. I to je władza państwowa chciała "rozładowywać", zezwalając na budowę kościoła, która zwykle mocno angażowała duże grupy ludzi, całe lokalne społeczności. Wyrazistym tego dowodem rekordowe 331 pozwoleń na budowę wydanych w 1981 roku, kiedy to narastające społeczne napięcie poskutkowało wprowadzeniem stanu wojennego. Duży wpływ na politykę państwa wobec Kościoła miał wybór Karola Wojtyły na papieża w 1978 roku i jego pierwsze pielgrzymki do kraju, ale i względy praktyczne: na rosnących w każdym zakątku polski dużych osiedlach mieszkaniowych dramatycznie brakowało kościołów i presja wiernych na ich budowę musiała w końcu przynieść skutek.
Ta wciąż zmieniająca się relacja pomiędzy możliwością budowy a sytuacją społeczną niczym w soczewce skupiła się w losach kościoła Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego, budowanego na potrzeby osiedla Przymorze w Gdańsku według projektu Leopolda Taraszkiewicza. Pierwsze próby kościelnej inwestycji parafia rozpoczęła na fali politycznej odwilży w 1957 roku – wtedy nieskutecznie. Władze zezwoliły na budowę kościoła – ale bez wieży – w obliczu dramatycznych wydarzeń Grudnia’70; strzelistą dzwonnicę do bryły świątyni wolno było dostawić w 1979 roku, przy kolejnej liberalizacji stosunku państwa do Kościoła, po wyborze papieża Jana Pawła II.
Znacznie bardziej dramatyczny obrót przyjęły starania o budowę pierwszego kościoła w Nowej Hucie, modelowego miasta socjalistycznego "bez Boga". Już w 1952 roku erygowana tam została parafia, jednak pierwsze próby zbudowania świątyni można było podjąć po politycznej odwilży. W 1957 roku wydawało się, że inwestycja będzie możliwa, władze Krakowa przyznały działkę, odbył się konkurs architektoniczny. Niedługo później jednak zmieniły się plany władzy i działkę odebrano pod budowę szkoły. Fakt ten doprowadził do demonstracji i zamieszek, które w 1960 roku zostały siłowo i brutalnie spacyfikowane. Mieszkańcy Nowej Huty i kościelni hierarchowie nie ustali w staraniach o kościół – w 1965 roku, kilka miesięcy po tym, gdy Karol Wojtyła został arcybiskupem i metropolitą krakowskim, udało się pozyskać inną działkę, wkrótce potem ruszyła budowa świątyni, którą zaprojektował Wojciech Pietrzyk. Założona na planie zbliżonym do owalu świątynia pw. Matki Bożej Królowej Polski o charakterystycznych elewacjach obłożnych drobnymi otoczakami bywa często zestawiana z kaplicą Notre Dame du Haut w Ronchamp we Francji zaprojektowaną dekadę wcześniej przez Le Corbusiera.
O ile kościół pw. Matki Bożej Królowej Polski w Nowej Hucie w Krakowie ma formę ekspresyjną i rzeźbiarską, w Tychach, kolejnej dużej inwestycji spod znaku socjalizmu, pierwszy zbudowany kościół otrzymał formy surowe, modernistyczne, nawiązujące do charakteru wznoszonych w mieście domów. Stanął dość wcześnie, bo już w 1958 roku, na oddalonych od miejskiej zabudowy polach (lokowanie świątyń na uboczu, daleko od osiedli było także politycznym działaniem); za jego projekt odpowiadał Zbigniew Weber. Geometryczna, prosta bryła o przekroju zwężającego się lekko ku górze trapezu, której jedyną dekoracją był graficzny wzór na bocznych elewacjach, nie spotkała się z ciepłym przyjęciem wiernych. Masywna bryła, surowy wygląd, stonowana kolorystyka miały być ukłonem ku architekturze przemysłowej regionu, jednak parafianie oczekiwali świątyni o bardziej zdobnych formach – na proboszcza, który wcześniej skutecznie walczył o pozwolenie na budowę, spadła wtedy wielka krytyka.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Parafia św. Jana Chrzciciela w Tychach, fot. Marcin Tomalka/AW
Wiele było powodów, dla których w powojennym półwieczu, a szczególnie w latach 70. i 80. kościołom nadawano nie tylko bardzo oryginalne, wręcz spektakularne formy, ale i znaczące rozmiary. Jak pokazał przykład kościoła w Tychach, efektownych form oczekiwali sami parafianie. Ale nie tylko. Budownictwo kościelne było jedynym nie podlegającym państwowym regulacjom i normatywom, tylko projektując kościół architekt mógł sięgnąć po naprawdę autorskie pomysły, oryginalne formy czy rozwiązania konstrukcyjne. Nie zawsze dawało to dobry efekt. Jak na łamach miesięcznika "Architektura" w 1980 roku zauważał architekt Janusz Kazubiński:
Sfrustrowany »wielką płytą« projektant, gdy »dorywa się« do tematu, w którym »wszystko mu wolno«, traci umiar. Chciałby wszystko, czego nie mógł włożyć w prefabrykowane osiedle, zmieścić w małym kościele. I umieszcza. Dramat pogłębiają jeszcze jego umiejętności.
Niespotykane nigdzie indziej bogactwo form spotykało się często ze znaczącą skalą budowanych obiektów. Kościoły wznoszono większe niż potrzeba, bo nie było wiadomo, kiedy sąsiednia dzielnica otrzyma pozwolenie na zbudowanie swojego kościoła, władze mogły też w każdej chwili cofnąć zgodę na inwestycję. Wynikiem braku środków na budowę był też bardzo popularny model świątyni dwupoziomowej. W pierwszej kolejności budowano tzw. kościół dolny, w którym można było odprawiać nabożeństwa zanim zebrano fundusze na dokończenie naziemnej części gmachu.
Jednak zarówno architekci, jak inwestorzy – proboszczowie, podkreślają jeszcze jeden ważny powód, dla którego świątyniom nadawano tak niezwykłe formy. Celem tego był sprzeciw wobec monotonnego rytmu modernistycznych bloków, ale i władzy, narzucającej rysowaną od linijki urbanistykę, zamykającą ludzi w prostych blokach. Bryła kościoła miała dominować, widowiskowo odróżniać się od otoczenia, uderzać formą niepodobną do ówczesnego masowego budownictwa. Jej zadaniem było czytelne sygnalizowanie niezwykłości i rangi obiektu. Badaczka powojennej architektury kościelnej w Polsce, Maria Ewa Rosier-Siedlecka w książce "Posoborowa architektura sakralna" zauważała:
Ponieważ, niestety, rzadko się zdarza, by kościół był projektowany równocześnie z osiedlem czy dzielnicą, dla której powstaje, najczęściej zadanie projektanta polega na przekształceniu krajobrazu, jaki zastał, przez wprowadzenie nowego elementu: ośrodka parafialnego. Uwzględnienie stanu istniejącego jest sprawą dużej wagi, zwłaszcza że kościół ze względu na sprawowane w nim funkcje ma na ogół inny wyraz plastyczny i charakter niż budownictwo mieszkaniowe, w które najczęściej wrasta.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Katowicach, fot. Anna Cymer
Dobrym tego przykładem jest kościół Podwyższenia Krzyża Świętego i Matki Bożej Uzdrowienia Chorych w Katowicach, zbudowany na obrzeżu Osiedla Tysiąclecia. O pozwolenie na budowę parafia starała się kilkanaście lat, ostatecznie w 1977 roku ruszyła budowa. Świątynię zaprojektowali Henryk Buszko i Aleksander Franta, autorzy osiedla, ale nadali jej całkiem inne kształty. Polityczną decyzję ulokowania kościoła z daleka od bloków architekci wykorzystali, bo działka na uboczu pozwoliła lepiej wyeksponować rzeźbiarskie formy bogato rozczłonkowanej, skomplikowanej, pełnej zaokrągleń, walców, łuków ceglanej bryły. Dolny kościół tej świątyni konsekrowano w 1981 roku, górny został ukończony dziesięć lat później.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kościół św. Jadwigi Królowej w Krakowie, fot. Zygmunt Put Zetpe0202/(CC BY-SA 4.0)
"Blokowy" kontekst osiedli Krowodrza Górka i Azory był także punktem odniesienia dla Romualda Loeglera projektującego (we współpracy z Jackiem Czekajem) w 1978 roku kościół św. Jadwigi Królowej w Krakowie. Sam architekt mówił, że sięgnął po środki wyrazu osiedli dużych bloków, ale je przetworzył: stąd masywna, surowa, betonowa struktura, w której jednak zamiast kątów prostych dominują zaokrąglenia oraz kąty ostre. Ekspresyjna forma wyraziście odróżniającego się od otoczenia kościoła Matki Bożej Królowej Świata w Radomiu, jak wspominał jej autor, Wojciech Gęsiak, miała być symbolem rozkwitającej nadziei odczuwanej powszechnie na początku lat 80. wraz z rozwojem ruchu Solidarności. Radomski kościół, niektórym przypominający kwiat, innym kojarzący się z łukami opery w Sydney został zaprojektowany w 1981 roku. Podobny sposób myślenia cechował Wojciecha Jarząbka, projektującego na początku lat 80. kościół Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju w dzielnicy Popowice we Wrocławiu. "Projekt kościoła w Popowicach miał pokazać tysiąc lat historii Kościoła w Polsce: romański portal, gotycka bryła, barokowe wnętrza i futurystyczna wieża. To był czas Solidarności, a blokowisko w Popowicach symbolizowało komunę" – mówił wprost architekt.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kościół Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju we Wrocławiu, fot. Anna Cymer
Tak jak architekci projektując widowiskowe bryły kościołów, starali się komunikować ich znaczenie oraz opór wobec ustroju, decyzjami zezwalającymi na budowanie świątyń czy to w miastach, czy na wsiach władza starała się "manipulować" nastrojami społecznymi. Tym bardziej że wznoszenie nawet niewielkiego kościoła było zwykle bardzo angażujące dla parafian. Już sama zbiórka funduszy była dużym wyzwaniem – parafia nie mogła liczyć przecież na żadną państwową pomoc. Nie mniejszym wysiłkiem było pozyskanie materiałów czy maszyn budowlanych. Większość budynków sakralnych powstawała przy czynnym udziale parafian – nierzadko po prostu ich rękami.
Stanisław Niemczyk, wyjątkowa postać na firmamencie polskiej architektury, wiele razy wspominał wielką wartość płynącą z tej wspólnej pracy z parafianami (nie każdy architekt uczestniczył w budowie zaprojektowanego przez siebie kościoła, Niemczyk robił to zawsze) – ten wspólny trud uważał za integrujący społeczność, a podczas pracy architekt miał okazję rozmawiać z późniejszymi użytkownikami budowli, tłumaczyć im zawartą w bryle symbolikę, omawiać znaczenie architektury. Jeszcze bardziej lokalną społeczność integrowała budowa kościoła, gdy… była nielegalna. I takich przykładów w powojennych dziejach można znaleźć sporo, kiedy to parafianie nie doczekawszy się oficjalnego pozwolenia podstępem wznosili obiekt sakralny. Dotyczyło to, rzecz jasna, głównie niewielkiej skali budynków na wsiach. W jednej z nich w legalnie istniejącym drewnianym budynku świetlicy wewnątrz rozpoczęto budowanie niewielkiego kościoła, który został po tym, gdy świetlicę rozebrano. W innej miejscowości pole obsiano kukurydzą, pod osłoną której prowadzono budowę. Kościół pw. św. Maksymiliana Kolbego w Ciścu niedaleko Żywca powszechnie nazywa się "kościołem jednego dnia i jednej nocy", bo tyle potrzebowała lokalna społeczność, aby zbudować dla siebie miejsce modlitw.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kościół św. Maksymiliana Kolbego, Cisiec, fot. Paweł Sowa/AW
Powojenne półwiecze przyniosło niezwykły plon architektury sakralnej, która choć kontrowersyjna, niełatwa w odbiorze, czasami nieudana, była jednak wyrazem silnych emocji oraz przemyślanych działań politycznych. Nie powinno się oceniać jej bez zrozumienia kontekstu, w którym powstawała, bo to on miał największy wpływ na formy architektury, które nie powtórzyły się już nigdy więcej.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]