Kadr z filmu "Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości", reż. Paweł Czarzasty, fot. Kino Świat
Komedia Pawła Czarzastego o fajtłapowatym policjancie i rosyjskich szpiegach wywołuje sprzeczne emocje. Niskobudżetowa produkcja jednocześnie bawi i rozczarowuje.
Niewiele komercyjnych polskich filmów przeszło tak długą i wyboistą drogę, by trafić na kinowe ekrany. Musiało minąć dwanaście lat, by "Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości" Pawła Czarzastego doczekał się realizacji i wszedł do oficjalnej dystrybucji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że scenariusz napisany przez Mariusza Pujszo to propozycja komedii prostej, lekkiej i przyjemnej, zupełnie pozbawionej artystycznych pretensji i wielkich ambicji.
Aktor i reżyser, który twórcze szlify zbierał we Francji, wymarzył sobie bowiem polską wersję "Różowej Pantery", jednej z najsłynniejszych komediowych serii w historii kina. Zanim zebrał fundusze na realizacje filmu, minęło jednak kilka lat. Po nakręceniu zdjęć w 2009 roku musiały minąć kolejne trzy, by film trafił na ekrany.
Fajtłapowaty śledczy (Mariusz Pujszo) ma w życiu sporo szczęścia i niezwykły węch. Dzięki niemu jest w stanie rozróżnić proporcje składników w drinkach, może wyśledzić kobietę używającą intensywnych perfum czy (tak!, tak!) odgadnąć kod do sejfu.
Blond byłby postrachem przestępców, gdyby nie wrodzona nieporadność. Potyka się o własne nogi, zrzuca rzeczy z półek, gubi dokumenty i zawsze znajduje się w złym miejscu i czasie. Także dlatego nadinspektor Mścisław Kolski (Marek Włodarczyk) pała do niego nienawiścią. Ma jednak pecha, bo Blond jest ulubieńcem ministra spraw wewnętrznych, Jana Kwiatkowskiego (Marian Dziędziel). Kiedy na jaw wychodzi afera z działającymi w Warszawie rosyjskimi szpiegami, Kolski przydziela fajtłapowatego gliniarza do rozpracowywania siatki wywiadowczej. Wkrótce śledczy stanie twarzą w twarz ze szpiegami (Piotr Grabowski i Anna Dereszowska), a jego jedynym sojusznikiem będzie tajemniczy mężczyzna o wielu zawodach (Paweł Deląg).
Opowiadając historię polskiego policjanta, Czarzasty i Pujszo otwarcie nawiązują do klasyków kryminalnej komedii. Komisarz Blond podobny jest do inspektora Jacquesa Clouseau z "Różowej Pantery" i porucznika Franka Drebina z pastiszowej "Nagiej broni" Mela Brooksa. Pujszo zdecydował się nakręcić film, jakiego w rodzimym kinie od wielu lat brakowało – slapstickową komedię pomyłek.
Film Czarzastego i Pujszo podzielił krytyków. Łukasz Muszyński z portalu filmweb.pl, pisał: "kiedy dowiaduję się, że nowa polska komedia wchodzi do kin dopiero po trzech latach od zakończenia zdjęć, do głowy natychmiast przychodzą mi słowa znanego duszpasterza: Wiedz, że coś się dzieje. I tu niespodzianka. "Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości" to całkiem niezły film. Niepozbawiony wad, w paru miejscach ewidentnie odpuszczony, ale w porównaniu z rodzimą konkurencją świeży jak oddech po zjedzeniu tic-taca".
Bardziej krytyczny był Rafał Pawłowski recenzujący obraz dla portalfilmowy.pl, który pisał, że "humorystycznym (…)scenom brak oddechu i puent, które przekułyby ich energię na śmiech publiczności", ale dodawał, że "plusem jest to, że "Komisarz Blond" przynajmniej nie żenuje. W oczy z ekranu kłuje natomiast niewielki budżet i jeszcze mniejsze doświadczenie reżysera Pawła Czarzastego".
Krytycy zgodnie przyznawali, że "Komisarz…" miał duży komediowy potencjał, a sama próba podjęcia zabawy w kino gatunków jest na rodzimym filmowym podwórku godna pochwały. Michał Burszta pisał więc dla stopklatki: "Zabawa gatunkami zawsze słabo się w Polsce sprawdzała. Wojciech Wójcik kręcił od lat 80. zgrabne kryminały, ale gdy po latach postanowił zmienić konwencję na komedię romantyczną (…), wyszło tak sobie. Nasze dokonania w dziedzinie horroru lepiej przemilczeć, a wspomniane komedie to najczęściej zlepki słabo związanych ze sobą gagów. Na tym polu Czarzasty nie miał nawet za bardzo z kim przegrać, więc dobrze chociaż, że się nie nabzdyczył i postawił na zabawę, nawet jeśli momentami przeszarżowaną".
Podczas pokazu dla dziennikarzy reżyser z rezerwą wypowiadał się o filmie, tłumacząc, że powstawał on w systemie producenckim. "Komisarz…" nie jest bowiem dziełem reżysera i scenarzystów, ale powstawał pod nadzorem producentów, a kolejni członkowie ekipy byli jedynie wynajętymi podwykonawcami. Owszem – trudno tu znaleźć artystyczny odcisk palca, który młody twórca, jakim jest Czarzasty, z pewnością chciałby zostawić w swym pełnometrażowym debiucie. Ale w tej konwencjonalnej historii znalazło się kilka smakowitych scen i inscenizacyjnych pomysłów pozwalających wierzyć, że ekipa odpowiedzialna za "Komisarza…" mogłaby stworzyć naprawdę udany filmowy żart, gdyby tylko miała do dyspozycji większe finansowe środki.
Choć komedia Pujszo i Czarzastego nie jest filmem do końca udanym, a filmowy warsztat pozostawia wiele do życzenia, broni się ona dzięki aktorskim kreacjom. Zwłaszcza jednej – Mariana Dziędziela, który wciela się w postać ministra spraw wewnętrznych. Krakowski aktor po raz kolejny udowadnia, że ma tyle czaru, charyzmy i poczucia humoru, że tchnąłby życie w każdą, nawet najbardziej niepozorną rolę. Jego minister bawi jowialnością i brakiem błyskotliwości, a w wykonaniu Dziędziela nawet alkoholiczne żarty wywołują uśmiech. Jeśli dodamy do tego Annę Dereszowską grającą z emploi femme fatale i Marka Włodarczyka zrywającego z wizerunkiem twardziela, otrzymamy całkiem przyjemną aktorską mieszankę.
Patrząc na filmowe zmagania popularnych aktorów, łatwo zauważyć, że pracując nad "Komisarzem…" dobrze się bawili. I choć ich entuzjazm tylko częściowo udziela się publiczności, trzeba się zgodzić z Michałem Bursztą, że "autoironia i dystans to nadal towary deficytowe w polskim kinie".
- "Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości", Polska 2012. Reżyseria: Paweł Czarzasty, scenariusz: Mariusz Pujszo, Rick Richardson, Krzysztof Węglarz, zdjęcia: Konrad Spyra, Bartosz Piotrowski, opracowanie muzyczne: Anna Widermańska-Lindemann, Sebastian Kaliński, scenografia: Aneta Suskiewicz-Majka, Włodzimierz Szyrle, kostiumy; Agnieszka Modelska-Paluch, Katarzyna Kańska-Sierocińska, Małgorzata Karpiuk, montaż: Paweł Witecki, Krzysztof Kempka, dźwięk: Bartłomiej Bogacki, Marian Bogacki, Radosław Ochnio. Występują: Mariusz Pujszo (Jan Blond), Marian Dziędziel (minister Jan Kwiatkowski), Marek Włodarczyk (nadinspektor Mścisław Kolski), Anna Dereszowska (Natalia Walker), Piotr Grabowski (John Walker), Paweł Deląg (Marek), Agnieszka Więdłocha (Julia), Mirosław Haniszewski (asystent nadinspektora), Karolina Gorczyca (asystentka wszystkich), Edward Linde-Lubaszenko (Frank Forsyth), Krzysztof Stasierowski (rosyjski generał), Mirosław Zbrojewicz (amerykański generał), Piotr Zelt (Igor). Produkcja: SPI Film Studio. Koprodukcja: Kino Polska Tv, Excellent Events, Mazurskie Centrum Kongresowo-Wypoczynkowe Zamek Ryn, Mastershot. Dystrybucja: Kino Świat. Czas trwania: 100 min. W kinach od 31 sierpnia 2012 roku.
źródła: materiały dystrybutora, www.portalfilmowy.pl, www.stopklatka.pl, www.filmweb.pl,