Klątwa multidyrektorki. Rozkwit i upadek Bunkra Sztuki
W styczniu, gdy wydawało się, że problemy wokół fotela dyrektorskiego miejskiej galerii nie mogą się już pogłębić, prezydent Krakowa niefrasobliwie oznajmił światu za pomocą Facebooka, że marzy mu się połączenie dwóch kluczowych instytucji wystawienniczych w mieście – Bunkra Sztuki i MOCAK-u.
Krakowska polityka kulturalna rządzi się prawami czystej dialektyki. Najważniejsze instytucje w mieście rodzą się zazwyczaj jako antytezy do przybytków już istniejących. W połowie ubiegłego wieku tezą był Pałac Sztuki – secesyjny gmach ozdobiony między innymi fryzem projektu Jacka Malczewskiego oraz popiersiem Jana Matejki, do lat 60. jedyne stałe miejsce przeznaczone na wystawy sztuki współczesnej, choć niezbyt do nich dostosowane. Antytezą stał się więc Miejski Pawilon Wystawowy – ustawiona niemal tuż obok pałacu betonowa bryła o rozwibrowanej fasadzie, wśród sąsiadów w obrębie Plant wyglądająca jak przybysz z odległej przyszłości, ale odnosząca się do otoczenia z szacunkiem, z wyczuciem wkomponowana w pierzeję. Dziś budynek projektu Krystyny Tołłoczko-Różyskiej pozostaje jedną z najodważniejszych realizacji w historycznym centrum Krakowa, a zarazem jednym z nielicznych przykładów polskiego brutalizmu.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Widok z wystawy "Zwierzęta domowe", 2018, Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, fot. Studio FilmLove
Gdy po ciągnącej się przez kilka lat budowie pawilon został oddany do użytku w 1965 roku, równie ekscytująca, co forma architektoniczna, była jego instytucjonalna rola. Należąca do dawnej sieci Biur Wystaw Artystycznych placówka byłą pierwszym obiektem wybudowanym od podstaw z myślą o prezentowaniu sztuki współczesnej. Po zmianie ustrojowej sieć BWA rozpadła się na niezależne od siebie galerie, z reguły zyskujące charakter galerii miejskich i kontynuujące działalność z różnym powodzeniem. Krakowskie BWA jako galeria w jednym z kluczowych ośrodków artystycznych kraju nie tylko nie upadło, ale też zaczęło zyskiwać coraz większe znaczenie. Otwarcie nowego rozdziału symbolicznie przypieczętowała zmiana nazwy w 1994 roku, z BWA na aktualną do dziś Galerię Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki.
Pierwszym dyrektorem Bunkra w epoce potransformacyjnej (w latach 1993-1999) został Krzysztof Głuchowski, jednak to jego następca, Jarosław Suchan, dziś dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi, kierował galerią w najpomyślniejszym dla niej okresie przełomu mileniów. W połowie krótkiej, bo zaledwie trzyletniej kadencji Suchana w Bunkrze (1999-2002) odbyła się między innymi wystawa "POPelita", w której pierwsze skrzypce grali Wilhelm Sasnal, Marcin Maciejowski i Rafał Bujnowski – twórcy Grupy Ładnie, pierwszej legendy artystycznej miasta epoki III RP. Jednak w kolejnym konkursie Suchan przegrał z Marią Anną Potocką, kuratorką, krytyczką i jak pisał już wówczas "Raster" – "multidyrektorką", stojącą wówczas na czele Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Niepołomicach i prywatnej Galerii Potocka, ostatniej w szeregu zakładanych przez nią prywatnych galerii. Ich listę otwierała Galeria PI, pierwsza w PRL galeria prywatna, zakładana przez Potocką wespół z Józefem Chrobakiem w 1972 roku.
Instytucjonalne doświadczenie Potockiej jest więc niekwestionowane, podobnie jak czytelne ambicje, wiodące od galerii prywatnych do kierowania dużymi muzeami sztuki współczesnej. W ten sposób dochodzimy do kolejnego dialektycznego punktu w historii instytucjonalnego pejzażu Krakowa – narodzin MOCAK-u, tym razem jako antytezy dla Bunkra.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Widok z wystawy "Z mojego okna widać wszystkie kopce”, 2018, Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, fot. Studio FilmLove
Jak opowiadała sama Potocka w jednym z wywiadów, starania o utworzenie w Krakowie muzeum sztuki współczesnej rozpoczęła sama tuż po zakończeniu stanu wojennego, w 1983 roku. Gdy w 2010 roku MOCAK wreszcie powstał, przeniosła się do niego, zabierając ze sobą także wicedyrektora Romana Krzysztofika. Fizycznie Kraków znów wyprzedził resztę kraju – siedziba muzeum, zaprojektowana przez Claudio Nardiego, powstała właściwie błyskawicznie. Zwłaszcza w porównaniu do upychanego w tymczasowych lokalizacjach stołecznego Muzeum Sztuki Nowoczesnej czy Muzeum Współczesnego Wrocław, które mimo istniejącego projektu docelowej siedziby raczej nie wyprowadzi się prędko z poniemieckiego bunkra przeciwlotniczego.
Po transferze dyrektorskiego duetu do nowo powstałego muzeum Bunkier znalazł się w sytuacji podwójnie trudnej: z jednej strony musiał określić swoją tożsamość w odniesieniu do młodszego, ale bardziej żarłocznego brata, z drugiej – wyjść na prostą pod względem finansowym, jako że multidyrektorka pozostawiła galerię niemal na skraju bankructwa.
Schedę po Potockiej przejął w 2010 roku Piotr Cypryański, za kadencji którego Bunkier z pewnością osiągnął jedno – zyskał charakter diametralnie różny od MOCAK-u. W nowo powołanym muzeum, zarządzanym żelazną ręką multidyretorki, a zarazem głównej kuratorki ruszył między innymi niesławny cykl "coś w sztuce", sprowadzający się z reguły do topornie ciosanych wystaw opatrzonych słynnymi "podpisami pod obrazkami" (strona FB, która z nich żartowała, była aktywna do 2014 roku), raczej umacniającymi negatywne stereotypy na temat sztuki współczesnej niż, jak chciałoby muzeum, obalającymi je. Bunkier w tym samym czasie zwracał się m.in. do lokalnego młodego środowiska, otworzył się na inicjatywy takie jak Zbiornik Kultury i inicjatywy społeczne jak Queerowy Maj.
Galerii wspieranej znacznie uboższymi niż przed powstaniem nowego muzeum środkami miejskimi brakowało jednak spójnego i mocnego programu wystawienniczego. Sypiący się budynek częściej niekiedy niż widzowie nawiedzały gryzonie, od których dolny poziom galerii zyskał nieoficjalne miano "szczurownika", publicznie deklarowano chęć remontu, choć bez wizji jego przeprowadzenia. Energia programowa rozpraszała się na rozbudowywanie kolekcji, z jednej strony chaotycznej, z drugiej, przy obecnym charakterze instytucji i w obliczu istnienia MOCAK-u – właściwie niepotrzebnej.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Widok z wystawy "Zwierzęta domowe", 2018, Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, fot. Studio FilmLove
Nadzieje pokładano więc w Magdalenie Ziółkowskiej, wcześniej związanej m.in. z prowadzonym przez znanego nam skądinąd Jarosława Suchana Muzeum Sztuki w Łodzi. Ziółkowska wygrała transparentny konkurs i objęła dyrekturę w Bunkrze w 2014 roku, na krótko przed 50. urodzinami galerii, obejmując galerię z jasno sprecyzowaną wizją rozwoju. Jednym z bardziej efektownych symbolicznych gestów było odsłonięcie okien na piętrze galerii przy okazji jubileuszowej wystawy "Z mojego okna widać wszystkie kopce". Działania warsztatowe, panele dyskusyjne i szeroko pojęty program dyskursywny zyskały za kadencji nowej dyrektorki bardziej przemyślany rys.
Galeria realizowała program "Widok publiczny", który zapełnił lukę po anulowanym krakowskim festiwalu sztuki w przestrzeni publicznej ArtBoom. Efektowną festiwalozę zastąpiła refleksja nad sztuką publiczną. Zamiast szeregu małych wystaw lokalnego środowiska, we współpracy z galeriami z kilku pobliskich miast – Tarnowa, Nowego Sącza, a następnie Katowic – powstał program "Sejsmograf" nastawiony na budowanie połączeń między artystami i ośrodkami, spotkania z kuratorami i krytykami. Na końcu został on podsumowany jedną dużą wystawą – "Zwierzętami domowymi" – siłą rzeczy definiującą na lokalną skalę charakter sztuki młodego pokolenia lokalnych artystów.
Rzecz jasna nie wszystkie pomysły nowej kuratorki okazały się trafne. Efektownie zaaranżowany przez biuro BudCud "Pawilon Wystawowy" – przestrzeń nazwą nawiązująca do historii budynku, a funkcjonalnie służącą jako czytelnia i miejsca warsztatów czy paneli – poza pojedynczymi wydarzeniami pozostawał praktycznie martwy. Ciężko zresztą byłoby wróżyć popularność mało wygodnej czytelni zawierającej kilkanaście książek o kuratorstwie, do której można się dostać wyłącznie przechodząc przez wystawę, rzecz jasna po zakupieniu biletu.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
W zespole Bunkra pojawiły się tymczasem spory z pracownikami i personalne przetasowania, jednak na losach instytucji zaważyło przede wszystkim starcie z władzami miasta przy okazji konkursu na przebudowę galerii. Gdy w październiku 2016 roku w konkursie na remont i przebudowę Bunkra Sztuki zwyciężył Robert Konieczny z biurem KWK Promes, zwycięski koncept robił wrażenie i budził obawy jednocześnie. Architekt jako jedyny wyłamał się ze stawki i zaproponował nie nadbudowę dodatkowej kondygnacji, która nieuchronnie niszczyłaby spójność i elegancję modernistycznej bryły, lecz podobnie jak w przypadku projektowanego przez siebie kilka lat wcześniej Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie – drążenie w głąb i budowę dodatkowych pięter pod ziemią. Utrudnienia i związane z nimi koszty przy tak zaplanowanej inwestycji na krakowskich Plantach nietrudno sobie wyobrazić. Po negocjacjach i grze w gorącego ziemniaka między stronami inwestycji, przerzucającymi na siebie nawzajem potencjalne koszty, projekt utknął w martwym punkcie.
Po konkursie, który pochłonął zapewne około pół miliona złotych, Konieczny z realizowania przebudowy się więc wycofał. Zwycięski plan pozostać miał jednak w mocy, tyle że z innym wykonawcą u steru. Tymczasem jednak włodarze miasta powrócili do bardziej feudalnego stylu zarządzania kulturą.
Ziółkowską odwołano ze stanowiska, zarzucając jej brak wystarczających kompetencji do przeprowadzenia inwestycji (i szereg innych, drobnych zarzutów, z których żaden nie brzmiał jak poważny powód do skrócenia kadencji). Zaproponowano więc Ziółkowskiej stanowisko wicedyrektorki do spraw artystycznych, a na fotelu dyrektorki całej instytucji zastąpić ją miała była szefowa PISF-u Magdalena Sroka. Jak komentował Mikołaj Iwański:
Text
Sekwencja zdarzeń oraz sposób uzasadniania planów wobec Bunkra jednoznacznie wskazują, że najważniejsza przesłanką do dokonania opisywanych roszad jest banalna chęć znalezienia dla byłej wiceprezydent stanowiska dyrektorskiego w instytucji kultury.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Widok z wystawy "Z mojego okna widać wszystkie kopce”, 2018, Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, fot. Studio FilmLove
Na początku czerwca miasto rozwiązało ostatecznie umowę z Ziółkowską, a do galerii jako p.o. dyrektora powrócił zastępca Maszy Potockiej z MOCAK-u – Roman Krzysztofik. Władze miasta cichaczem zmieniły też statut galerii, dodając do niego nowy punkt – stanowisko wicedyrektora. I chociaż zarzuty stawiane byłej dyrektorce koncentrowały się na kompetencjach niezbędnych do przeprowadzenia przebudowy, to przy zmianie statutu bynajmniej nie zadbano o przejrzysty podział ról na stanowiska dyrektora i wicedyrektora.
Efekty widać było w zorganizowanym przez miasto konkursie na nowego dyrektora Bunkra. W obliczu skandalu wokół skrócenia kadencji Ziółkowskiej chętnych do poprowadzenia instytucji skazanej na łaskę i niełaskę prezydenta Jacka Majchrowskiego znalazło się niewielu, a kompetencje trojga kandydatów w przykry sposób ilustrują, jak zagadkowe są oczekiwania włodarzy miasta.
Nie wiadomo, kto właściwie jest teraz poszukiwany na stanowisko dyrektorskie. Osoba odpowiedzialna za kwestie programowe czy raczej przeprowadzenie inwestycji? Warunki konkursowe tego nie precyzowały, skończyło się więc na udziale z jednej strony lokalnej kuratorki Magdaleny Kownackiej, z drugiej – psychologa i coacha (sic!) Marcina Szafrańskiego.
Konkurs nie został więc rozstrzygnięty, a prezydent miasta ogłosił światu nowy genialny pomysł – powierzenie Bunkra Maszy Potockiej, MOCAK-iem kierującej również z odgórnego nadania, bez konkursu, już dziewiąty rok. Końca władzy dyrektor Potockiej w MOCAK-u nie widać, podobnie jak odwiecznej prezydentury Jacka Majchrowskiego. Jako że wielkie umysły myślą podobnie, po latach kwestionowania sensu istnienia dwóch instytucji poświęconych sztuce współczesnej w takim mieście jak Kraków, prezydent ogłosił:
Text
Pani Dyrektor zna doskonale Bunkier Sztuki, a jednocześnie jako dyrektor MOCAK-u bardzo dobrze poradziła sobie z całym procesem inwestycyjnym, gdy tworzyliśmy to muzeum. Mam nadzieję, że minister wyrazi zgodę na takie rozwiązanie.
Prezydent miasta ma też nadzieję, że "będzie to pierwszy krok do połączenia w przyszłości tych placówek".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Widok z wystawy "Z mojego okna widać wszystkie kopce”, 2018, Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, fot. Studio FilmLove
Wizja, która przez ostanie lata w kuluarach powracała, ale raczej w charakterze żartu lub fantazji, stała się więc nagle zaskakująco realna. Choć Obywatelskie Forum Sztuki Współczesnej i liczni przedstawiciele lokalnego i ogólnopolskiego środowiska protestują przeciwko pomysłowi, inni mu przyklaskują. Na łamach "Dziennika Polskiego" Łukasz Gazur cytował wypowiedź nestora krakowskiego środowiska galeryjnego Andrzeja Starmacha:
Text
Od otwarcia MOCAK-u uważałem za pewną fikcję utrzymywanie miejskiej galerii w tym kształcie. Zmieniają się czasy i konteksty. Kiedyś było to niezwykle ważne miejsce, ale w ostatnim czasie szczególnie się ono nie wyróżniało. A proszę pomyśleć o oszczędnościach [...].
Sama Potocka z kolei, lekko się krygując, propozycję ponownego zostania multidyrektorką już właściwie zaakceptowała:
Text
Podjęcie tego wyzwania – i zostanie po raz trzeci dyrektorem Bunkra Sztuki – jest dla mnie decyzją bardzo trudną, niemniej jeżeli takie będzie postanowienie miasta, podejmę się tego, chociażby z wdzięczności za to, jak wiele wysiłku i wsparcia włożyło Miasto w powstanie i funkcjonowanie MOCAK-u.
Środowiskowy sprzeciw wobec takiej wizji wywołuje nie tylko kwestia transparentności procedur, ocena programu MOCAK-u, ale też zasadniczo odmienny charakter obu instytucji powołanych wszak do odmiennych celów. Choć od strony administracyjnej połączenie tak odmiennych podmiotów jak publiczne muzeum sztuki współczesnej i galeria miejska jest możliwe, nie obeszłoby się ono bez poświęcenia tożsamości jednej z tych placówek – dobrze wiadomo której.
W tej paranoicznej sytuacji zespół Bunkra Sztuki radzi sobie paradoksalnie wyjątkowo dobrze – przy trwającym ponad pół roku interregnum kuratorki i kuratorzy Bunkra tworzą program na miarę dobrze funkcjonującej galerii miejskiej, pokazując czym różni się ona od muzeum. W ostatnim rozdaniu otwarto w Bunkrze retrospektywę związanej z Krakowem młodej fotografki Ireny Kalickiej i pierwszą od dłuższego czasu solową wystawę Anny Molskiej. Jak z kolei wygląda zapuszczanie się na pole bliskie programowi galerii miejskiej przez MOCAK pamiętamy dzięki wystawom "Artyści z Krakowa". Kuratorki obu odsłon rzeczonej wystawy, prezentującej sztukę artystów pokolenia lat 80. i 70., nie kryły nawet, że twórczość ich rówieśników z ich własnego miasta jest im praktycznie nieznana, a odkrywając ją, poruszały się jak dzieci we mgle.
Jak jednak lubi powtarzać dyrektor Potocka – muzeum nie jest dla krytyków i kuratorów, a dla publiczności. Prezydent miasta z pewnością temu zdaniu mógłby przyklasnąć, bowiem jakość programu artystycznego z perspektywy miasta wydaje się mieć niewielkie znaczenie w porównaniu do statystyk. Liczy się więc liczba zwiedzających i metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej, nie zaś efemerydy takie jak kapitał symboliczny i wspieranie lokalnej sceny artystycznej. Centrum Krakowa coraz bardziej staje się miastem dla turystów, nie mieszkańców, opuszczających swoje mieszkania zamieniane na kolejne Airbnb i wyprowadzających się do odleglejszych dzielnic. A miasto dla turystów wymaga odpowiednio turystycznej galerii-muzeum. W dialektyce kulturalnej miasta Krakowa przyszła więc pora na ostatni akord – syntezę, jakkolwiek upiorna by ona nie była.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]