Dzikie owoce można zbierać i używać do przerabiania na sosy, konfitury, soki, musy i nalewki. Są pełne witamin i wartości odżywczych, a także wyjątkowego smaku, który wynika z właściwości roślin, ale też ze specyficznego terroir, czyli otoczenia, w jakim rosną.
Jarzębina
Łacińska nazwa jarzębiny aucuparia oznacza "łapiący ptaki". Wzięła się stąd, że dawniej myśliwi wabili swoje ofiary przy pomocy czerwonych korali jarzębiny, lubianej przez ptactwo. Odmianą najbardziej smakującą ludziom jest S.edulis, która ma dość duże, słodkie owoce. Wiele odmian jest gorzkich i cierpkich. Jarząb pospolity to drzewo lub krzew, który rośnie dziko, ale bywa też często sadzony w parkach, alejach i przy drogach. Najlepiej jarzębinę zbierać na czystych terenach oddalonych od dróg i przemysłu, w listopadzie, po pierwszych przymrozkach. Konieczna jest obróbka termiczna owoców, bowiem zawarta w nich sorbina daje im gorzki i cierpki smak. Kwas parasorbinowy jest trujący - może wywołać zatrucie pokarmowe, objawiające się biegunką i wymiotami. Jarzębina po przetworzeniu staje się znakomitym źródłem witaminy C (35–45 mg w 100 g, czyli porównywalnie do cytrusów) i beta-karotenu. Zawiera też witaminy z grupy B, PP i K, potas, sód, magnez i miedź oraz kwasy organiczne, antocyjany i flawonoidy.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa, pierwsza dama polskiej kuchni w drugiej połowie XIX wieku radziła, aby zebrać jarzębinę w listopadzie lub grudniu, bo wtedy nabierze już słodyczy:
sparzyć ukropem kilka razy na sicie; jeżeli jest większa ilość, to nawet lepiej na obszernej misce i zostawić w wodzie, aż nieco ostygnie – aby war wody wszędzie ją objął. Przecedzić przez sito, a gdy dobrze osiąknie, wysuszyć na sicie 24 godziny, sypać pełno w gąsior i zalać spirytusem. Zostawić tak w cieniu w pokojowej temperaturze na 4 tygodnie. Wtedy wziąć na każdą kwartę zlanego z jarzębiny spirytusu funt cukru i pół kwarty wody, zrobić syrop, raz zagotować, w gorący lać esencję jarzębinową, wymieszać i bez filtrowania zostawić w gąsiorze, a za dwa tygodnie ustoi się wybornie do czystego klaru. Kto chce mieć mniej słodką, może brać funt cukru i kwartę wody na pół garnca spirytusu. Będzie to ślicznego koloru bardzo higieniczna wódka.
Kuchnia polska w przepisach Lucyny Ćwierczakiewiczowej, Nowy Świat, Warszawa 2007
Tarnina
Śliwa tarnina P. Spinosa jest dziko rosnącym krzewem kolczastym o prawie czarnej korze. Granatowe owoce tarniny, zwane tarkami, to najmniejsze dzikie śliwki. Ich miąższ jest za kwaśny, by go jeść na surowo. Tarninę tak jak jarzębinę jada się po przetworzeniu. Owoce tarniny nadają się do wytwarzania destylatów, soków, syropów, powideł i galaretek. Należy po zbiorze przebrać je i zamrozić na kilka tygodni.
Tarnina dojrzewa zwykle w październiku, a ponieważ to roślina odporna na mrozy, można zbierać jej owoce aż do stycznia – najlepiej wybrać na to suchy, pogodny dzień. Śliwki dają się strząsać na tkaninę, zimą krzew nie ma już liści, a jedynie owoce, nie ma więc z tym dużo zachodu. Tarnina występuje w całej Polsce, na zboczach, miedzach, w rzadkich lasach i w pobliżu domostw.
"Wśród Celtów tarnina uchodziła za święty krzew wróżek, toteż z tego względu otaczana była szczególną opieką. W czasach chrześcijańskich służyła do wyrobu korony cierniowej, przygotowanej na misteria Wielkiego Tygodnia. Kto wędruje przez Bieszczady po bezdrożach ten zapewne nieraz wplątał się w tarninowe ciernie – wówczas przychodzi na myśl cytat ze Starego Testamentu - Dlatego zamknę jej drogę cierniami i murem otoczę, tak, że nie znajdzie swych ścieżek. Pojawiają się już w poezji antycznej - np. u Owidiusza w "Metamorfozach": Z drzew owoc, z gór poziomki zbierali wieśniacy. Tarki i głóg rosnący na krzakach ciernistych ... W kontekście cierpienia pojawia się tarnina w strofach średniowiecznych: "Otchoceń się z miodem tarnek, choć przyniosę jadu garnek. Musisz ji pić przez dzięki, gdy spożywasz wielkiej męki"- "Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią”" Współcześnie tarnina utrwaliła się jako symbol cierpienia, czasem połączonego z przemijaniem. Także w wierszu Barbary Bandurki "Bieszczady" odnajdujemy takie oznaczenie: "Wygasłe paleniska, serca dzwonków, i żałobny koralik tarniny."
Adam Szary, "Tajemnice bieszczadzkich roślin", Carpathia, Rzeszów 2013
Rokitnik
Rozgałęziony krzew ozdobny rokitnik pospolity (Hippophaë rhamnoides L.), to cenna roślina lecznicza. Sezon zbiorów to zwykle koniec sierpnia, wrzesień i październik. Owoce po zbiorze mogą leżeć w chłodzie aż do grudnia. Gałęzie krzewu są "oblepione" jagodami, które bardzo trudno obrać, stąd ludowa polska nazwa rokitnika: oblepicha. W Rosji bywa nazywany "syberyjskim ananasem", bo jego smak nieco przypomina egzotyczny owoc. Rokitnik ma żółtopomarańczowe, małe, kuliste owoce o charakterystycznym nieco gorzkim, ale też kwaśno-cierpkim smaku, które po przemarznięciu stają się słodsze. Ponieważ gałęzie są kolczaste, mrozi się całe gałązki, a potem je "ostukuje", by odpadły.
Tradycyjnie owoce używane są na nalewki, konfitury, syrop oraz ze względu na obfitość pektyn na galaretki. Owoce zawierają witaminy rozpuszczalne w wodzie (C, B, w tym kwas foliowy), a pestki olej z witaminami rozpuszczalnymi tylko w tłuszczach: E, F, K, P, prowitaminę A i D, a także antocyjany, flawonoidy, fosfolipidy, garbniki, nienasycone kwasy tłuszczowe oraz makro i mikroelementy, m.in. mangan, żelazo, bor.
W Polsce rokitnik rośnie naturalnie głównie nad wybrzeżem Bałtyku po ujście Wisły na wschodzie (jest pod częściową ochroną gatunkową), ale też np. w Pieninach. Uprawy rokitnika to głównie Północny Wschód naszego kraju. W sprzedaży jest sok z rokitnika, olej z pestek, pulpa rokitnikowa – wytwarzane z owoców pochodzących z upraw. To polskie superfoods – naturalne bomby witaminowe.