Rok 1830, 12 lutego, Warszawa. Gazeta Polska (ta, którą redagowali Mochnacki i Kraszewski, rok później, po upadku powstania listopadowego, zmieniła swoją nazwę na Gazetę Codzienną, ale w trakcie powstania styczniowego znowu powróciła do poprzedniej nazwy) informuje swoich czytelników:
"Słychać, że p. Chopin do Włoch wyjeżdża, lecz zapewne nie przedsięweźmie tej podróży nie dawszy publicznego koncertu w stolicy Polski...".
3 marca w Kurjerze Warszawskim (czyli najpopularniejszej gazecie codziennej wśród ówczesnych warszawiaków, jej nakład dochodził do 2000 egzemplarzy) dziennikarz opisał próbę Koncertu f-moll, która odbyła się w salonie Chopinów ("Młody Szopen przewyższa wszystkich fortepianistów, którychśmy tu słyszeli. Jest to Paganini fortepianowy").
16 marca ten sam Kurjer zawiadomił, iż "na jutrzejszy koncert JP Szopena już wszystkie loże są wzięte", loże w Teatrze Narodowym, Chopin dał tam kilka koncertów, każdy dla pełnej sali, czyli dla 900 słuchaczy. Na każdym występie grał Koncert f-moll, oprócz tego pomniejsze utwory i clou programu, czyli improwizacje.
Praźródła Chopina, Kompozytor na wsi
''Zaczęły się skoki, walec i obertas, aby jednak zachęcić stojących cicho i tylko na miejscu podrygujących parobków, poszedłem w pierwszą parę walca z panną Teklą, na koniec z panią Dziewanowską. Później tak się wszyscy rozochocili, że do upadłego na dziedzińcu wywijali; słusznie mówię, że do upadłego, bo kilka par upadło, gdy pierwsza bosą nogą o kamyk zawadziła''.
Nastoletni Fryderyk tymi słowami opisywał swoim rodzicom wakacje, które spędzał na kujawskiej wsi. Żywiołowe oberki, od których kręci się w głowie i fantazyjne melodie kształtowały 15-letniego Chopina, który wkrótce miał zostać jednym z najbardziej rozpoznawalnych twórców europejskiej muzyki. Kompozytor nie przyjmował muzyki ludu bezkrytycznie, zwracał uwagę na fałszujących muzyków i niedoskonałe instrumenty, które niekiedy ranili jego muzycznie wykształcone ucho.
''Z daleka dały się słyszeć chóry fałszywych dyskantów, już to z bab przez nosy gęgających, już też z dziewczyn o pół tonu wyżej większą połową gęby niemiłosiernie piszczących złożone, z akompaniamentem jednych skrzypków, i to o trzech strunach, które za każdą prześpiewaną strofą altowym, z tyłu odzywały się głosem''.
W muzyce wiejskiej korzeni Chopina poszukiwała między innymi Zespół Polski, kierowany przez Marię Pomianowską, multiinstrumentalistka i badaczka folkloru, poświęcili temu zagadnieniu aż trzy albumy (''Chopin Roots'', 1998 - na tej płycie po raz pierwszy w historii została nagrana suka biłgorajska, staropolski instrument smyczkowy zrekonstruowany przez artystkę; ''Chopin folk. U źródeł muzyki Chopina'', 2010 i ''Chopin et la musique traditionelle'', 2010, zapis koncertu w Nantes podczas festiwalu La Folle Journee). Pomianowska prezentuje muzykę tradycyjną w wersji wyczyszczonej: bez fałszów i dysonansów, na które narzekał małoletni Fryderyk.
''Te skrzypce pamiętają czasy Chopina" powiedział kiedyś Kazimierz Meto, zmarły w 2001 roku skrzypek z Mazowsza Rawskiego, regionu, w którym w formie najbardziej nienaruszonej przetrwał mazurek – taniec, w rytm, którego Chopin bawił się niejednokrotnie i forma muzyczna, którą przeniósł do kanonu światowej muzyki. Cytat z Kazimierza Meto przyświecił składance wydanej przez Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk, która zbiera najbardziej archaiczne, jakie udało wyszukać się badaczom. Podobną drogą podążali muzycy pod wodzą Janusza Prusinowskiego.
Chopin [ʃo.pɛ̃] w Paryżu (tym XXI-wiecznym)
Poszukiwania nowych sposobów na przedstawienie muzyki Chopina zaprowadziły Marię Pomianowską nie tylko na wieś, ale także do Paryża – miasta, w którym nasz bohater spędził (z drobnymi przerwami) ostatnich 18 lat swojego, dość krótkiego, życia.
''Co mogłoby się wydarzyć, gdyby Chopin żył obecnie i wyjechał na emigrację nie 180 lat temu, ale teraz? – zastanawia się Pomianowska – Jak daleko świat zmienił się na przestrzeni prawie dwóch wieków? Z jakimi rodzajami muzyki innych kultur mógłby zetknąć się kompozytor obecnie , jakimi zainspirować w swej twórczości? Jakie instrumenty i ich szeroką paletę barw miałby okazję poznać? Teraz, na początku XXI wieku, gdy Paryż to miejsce mieszania się kultur. Codziennie można tu posłuchać koncertów muzyki perskiej, afrykańskiej, indyjskiej, chińskiej, japońskiej, południowo-amerykańskiej a nawet Aborygenów z Australii lub Eskimosów z Laponii''.
''Chopin Na 5 Kontynentach'' słucha muzyki z Bałkanów, Andaluzji, Syberii, Chin, Afryki, Syberii, Brazylii, Armenii i wielu innych miejsc świata. Czy przebywający w XXI-wiecznym Paryżu Fryderyk chodziłby na koncerty world music? A może raczej słuchałby francuskich raperów, siedziałby w dusznych klubach pulusujących muzyką techno i house, albo chodziłby na koncerty współczesnej muzyki elektronicznej do studia IRCAM, gdzie poznałby się z innym młodym polskim kompozytorem – Marcinem Stańczykiem?
Chopin na jazzowo (i dżezowo)
Muzyka Chopina szybko weszła w repertuar koncertowy, nie tylko filharmonii. Podczas spotkań towarzyskich, balów i w restauracjach wykonywali ją miejscowi pianiści i lokalne orkiestry, często aranżując utwory polskiego kompozytora na swój własny sposób: wedle muzycznych gustów epoki i swoich umiejętności wykonawczych.
Szczególne upodobanie w muzyce Chopina znaleźli dżezmeni, w końcu twórczość artysty rodem z Żelazowej Woli wyraźnie wpłynęła na rozwój wirtuozerii muzyków, składnika bez, którego jazz nie może się obejść. Jednym z pianistów, którzy sięgnęli po twórczość Kompozytora był łączący stary świat swingu z bepopem Errol Garner (1921-1977), przytoczone wyżej ''Chopin Impressions'' zostało nagrane na początku lat 50.
Po muzykę Chopina sięgali nie tylko pianiści, zespół nowoorleańskiego perkusisty Idrisa Muhammada zagrał IV Preludium e-moll w składzie, który bardziej kojarzy się z muzyką Jamesa Browna niż Fryderyka Chopina. Preludium e-moll zostało przez Chopina opatrzone podtytułem ''Duszenie się'' – w muzyce Muhammada nikt się nie dusi, wręcz przeciwnie – muzyka przepływa swobodnie, chopinowskie zawieszenia i rozchwianie rytmiczne przemienia się w płynny groove. Preludium zostało wtłoczone w motorykę soulu, ale dyskotekowy rytm nie zdołał zatrzeć melancholii zapisanej w notowanych na Majorce nutach.
''Dzięki wrodzonemu poczuciu humoru i bystrości umysłu natychmiast wydobywał na jaw każdą śmieszność, potrafiąc dostrzec ją tam, gdzie inni wcale jej nie widzieli – pisał o Chopinie inny wielki kompozytor, Ferenc Liszt – W sztuce naśladowania rozmaitych osób okazywał niewyczerpaną, pełną humoru werwę często w krotochwilnych improwizacjach parodiował formy muzyczne i swoiste chwyty niektórych wirtuozów, przedrzeźniając ich gesty i zachowanie, naśladując wyraz twarzy tak wspaniale, że stawał nam przed oczami dokładny obraz danego artysty''.
Może z tego powodu jego muzyka mogła odnaleźć się nawet na dusznych parkietach Nowego Jorku?
Chopina nie tylko grano, ale także śpiewano. W 1971 roku zespół Novi Singers nagrał płytę ''NOVI sing Chopin'', na której utwory klasyka zostały wyśpiewane – bez improwizacji i zgodnie z zapisem nutowym (na tyle, na ile było to możliwe, niektóre fragmenty zostały w drobny sposób zmienione, w końcu głos rządzi sie innymi prawami niz fortepian).
W 1971 roku, 122 lata po śmierci Szopena, polscy muzycy zaczynali odczytywać jego muzykę na nowy sposób. Pierwszą ''poważną'' dżezową reinterpretacją było Preludium C-moll w wykonaniu Mieczyława Kosza. Krystian Brodacki, historyk polskiego jazzu w notce towarzyszącej płycie ''Reminescencje'', na której opublikowano to nagranie pisał:
''Jest to próba nadania nowego kształtu wyrazowego tej tak zwartej, mistrzowskiej kompozycji, że zamysł wydaje się niemal świętokradztwem. Wielkiej trzeba kultury i intuicji, by zachowując szacunek dla znakomitego pierwowzoru nie stracić zarazem dystansu, szczególnie istotnego przy parafrazowaniu jazzowym".
Po Koszu do muzyki Chopina sięgało wielu polskich ludzi jazzu, między innymi Andrzej Jagodziński, Zbigniew Namysłowski, Leszek Kułakowski, Leszek Możdżer, Grażyna Auguścik, Ewa Bem, Artur Dutkiewicz i Adam Makowicz i wielu innych. Właściwie reinterpretowanie Chopina, nawiązywania do jego niezwykle charakterystycznej twórczości, stały się niejako punktem obowiązkowym polskich muzyków jazzowych.
Chopin pomniejszony
Wrocławski zespół Małe Instrumenty specializuje się w wykonywaniu muzyki na... małych instrumentach, szczególnie na toy piano, dziecięcych pianinkach służących zarówno zabawie, jak i edukacji muzycznej.
''Niektóre utwory Chopina wydają się być napisane na toy piano, choć oczywiście nie jest to możliwe. Kiedy słuchamy w akompaniamencie Preludium a-moll naszego kroczącego duetu toy piano, wydaje się, że udało się nam zrealizować wyobrażenie ''przeczucia śmierci'', wyrażone w podtytule kompozycji. To jeden z wielu przykładów, gdzie posępne i dronowe brzmienie fortepianu Barbie sprawia, że trudno ten instrument kojarzyć z dźwiękową zabawką''.
Przepisując klasyczną muzykę na karłowate instrumenty, toy pianiści zwracają uwagę na pytanie, o którym bardzo często zapominamy, brzmi ono: ''co by powiedział Fryderyk Chopin, gdyby usłyszał swoją muzykę na współcześnie produkowanych fortepianach?''. Instrumenty doby Chopina brzmiały w zupełnie inny sposób, dla naszego ucha wydają się miłe i naturalne, ale nie jest pewne czy Kompozytor w trakcie Międzynarodowego Konkrsu swojego imienia nie przeżywałby na widowni katuszy: ''Co to za niemłe dźwięki?'', mógłby zapytać Fryderyk.