Rewolucją w życiu Kołakowskiego było wygnanie z komunistycznej Polski w 1968 roku. Początkowo znalazł pracę na Uniwersytecie w Montrealu, potem w Berkeley w Kalifornii, a w 1970 roku na Uniwersytecie Oksfordzkim, gdzie wykładał aż do emerytury w latach 90. Jednak jeszcze przed wyjazdem z Polski, zainspirowany koncepcjami Mircei Eliadego, napisał zbiór esejów "Obecność mitu" (1966), który według Czyżewskiego stanowi przełom w myśleniu filozofa. Kołakowski pisze w nim m. in. o przerażającej perspektywie tego, że zarówno nasze istnienie, jak i nasza śmierć mogą być światu całkowicie obojętne. Przezwyciężeniem tej obojętności ma być jedynie mit, usensowniający nasze istnienie w świecie, ale jednocześnie – tego Kołakowski jest nadal świadomy – często mroczny, ciemny i okrutny. Dlatego człowiek czy raczej kultura powinny oscylować między potrzebą mitu a podejrzliwością i krytycyzmem wobec niego. Tekst ten jest punktem zwrotnym, bo – jak podkreśla Czyżewski – o ile w "Kapłanie i błaźnie" Kołakowski opowiadał się zdecydowanie po stronie błazna, czyli po stronie mądrości niepewności, nieustannego kwestionowania dogmatów, o tyle w "Obecności mitu" wstrzymuje się od zadeklarowania po którejkolwiek ze stron.
Od tego punktu zwrotnego oraz tekstów stanowiących krytyczną analizę świeckich propozycji zrozumienia czy też usensownienia świata (Karola Marksa, Edmunda Husserla czy pozytywistów) filozofia religii Kołakowskiego, twierdzi Czyżewski, coraz bardziej poszukiwała zewnętrznego ugruntowania ludzkiej moralności. Coraz bardziej poszukiwała absolutu. Swoją dojrzałą i kompletną postać osiągnęła pod koniec lat 70. – wszystkie późniejsze zmiany, które w niej nastąpiły, to zaledwie przesunięcia akcentów i tonu, a nie zmiana przekonań. Kołakowski utrzymywał od tego czasu konsekwentnie, że jedyną formą mitologii, która może wyrwać nas z metafizycznego horroru, nadać sens naszemu życiu oraz stać się gwarantem moralności, jest religia, a dokładnie chrześcijaństwo w katolickim lub protestanckim wydaniu. Zarazem jednak Kołakowski nigdy nie przystąpił do żadnego kościoła; na pytania o wyznanie i wiarę w Boga zazwyczaj opowiadał enigmatycznie i z powściągliwą ironią.
Czyżewski jest tego świadom i zamiast "nawracać" Kołakowskiego raczej proponuje nam ciekawy obraz intelektualnego dojrzewania filozofa zafascynowanego religijnymi myślicielami i na jakimś poziomie podzielającego ich potrzebę metafizycznego ugruntowania, ale zarazem zachowującym pełen ironii dystans.
Kapłan czy błazen?
Na koniec książki Czyżewski proponuje nowy układ dychotomii: obok "kapłana i błazna" pojawia się "mistyk i sceptyk". Na Kołakowskiego raczej należałoby patrzeć jak na sceptycznego kapłana albo pełnego mistycznych tęsknot błazna, który mając świadomość niejednoznaczności i skomplikowania ludzkich spraw, sądzi jednak, że "poszukiwanie (…) pewności, nawet jeśli nigdy do końca nie zostanie zrealizowane w tej rzeczywistości, jest największym wyzwaniem, jakie stoi przed człowiekiem". To przeformułowanie jest bardzo ciekawe, a wielką zaletą książki Czyżewskiego jest prosta, jasna, klarowna argumentacja pozbawiona z jednej strony nadmiernego akademickiego żargonu i moralizatorskiego grania na emocjach z drugiej. Jednak pomimo całej robiącej wrażenie argumentacji, na pewnym poziomie, na który być może składają się osobiste przekonania i doświadczenia, pozostaję przez autora nieprzekonana. Jestem przywiązana do obrazu Kołakowskiego jako filozofa stojącego po stronie mądrości niepewności, a nie poszukującego w religii ostatecznej prawdy i uśmierzenia naszych niepokojów.
Hubert Czyżewski
"Kołakowski i poszukiwanie pewności"
Wydawnictwo Znak, Kraków 2022
Liczba stron: 297
ISBN: 978832404449