Fotografki, które się wtrącają
Autorki poniższych prac walczą o elementarny szacunek i swobodę wypowiedzi. Bez skrępowania mówią o zdrowiu psychicznym, toksycznych związkach i trudach macierzyństwa. Przypominają, że dokonania artystyczne nie zwalniają od przestrzegania norm społecznych.
Fotografia w wydaniu kobiet nie sprowadza się wyłącznie do rejestracji aparatem – artystki wypowiadają się poprzez kolaż, dokumentację działań przestrzennych i kreację tworzoną w studiu fotograficznym. Ten szeroki wachlarz działań pokazuje duży potencjał emancypacyjny medium.
Naszymi przewodniczkami są fotografki, których teksty znalazły się w książce "Wszyscy jesteśmy fotografami vol. 1". Publikacja jest podsumowaniem kilkudziesięciu spotkań z fotografią organizowanych przez Katarzynę Sagatowską i Monikę Szewczyk-Wittek. Zapraszając prelegentów i prelegentki organizatorki nalegały na "jak najbardziej subiektywne opowieści", co uczestnikom spotkań umożliwić miało dalsze samodzielne poszukiwania. Opisujemy też autorki, które nie pojawiły się w książce, ale wystąpiły podczas spotkań "WJF". A co według tych artystek może fotografia?
Upomnieć się o bohaterkę
Format wyświetlania obrazka
pełna szerokość [1160 px]
Zuzanna Janin, "Wajda. Wałęsa. Ossowska", 2016, dzięki uprzejmości galerii lokal_30 i WJF
Zuzanna Janin swój tekst poświęciła przedstawieniom przemocy. Autorka na wstępie dokonuje coming-outu – przedstawia siebie jako "Surwiwalkę", członkinię grupy kobiet doświadczonych przemocą domową. Janin pisze o agresji wyrażanej wprost, ale też o tej pasywnej, trudniejszej do dostrzeżenia, być może bardziej wstydliwej, a przez to ukrywanej.
W akapicie "Przemoc symboliczna" Janin opisuje swoją pracę "Wajda. Wałęsa. Ossowska" z 2016 roku. Autorka zestawia w niej dwa obrazy: archiwalną fotografię wykonaną w Stoczni Gdańskiej i stopklatkę z filmu Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei", w której zamiast Ewy Ossowskiej, działaczki Solidarności, reżyser w kluczowej scenie filmu umieścił postać mężczyzny. Janin autentyczne postaci z fotografii archiwalnej zakryła wizerunkami wyciętymi z filmowej stopklatki, a do filmowego kadru wstawiła Wałęsę i Ossowską z oryginalnej odbitki. Jej praca jest krytycznym komentarzem do sytuacji, w której w imię artystycznej wizji może następować wymazywanie kobiet z historii.
Janin w swoim tekście opisała też plakat "Nasza Wiara" i działania grupy "Żubrzyce mówimy nie". W nich fotografia pełni nieco mniej oczywistą rolę, ale również jest obecna.
Ujawnić przemoc
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Nasza Wiara (Paweł Hajncel, Marta Frej, Tomasz Kosiński i Dariusz Dąbrowski), "Bycie artystą nie zwalnia z bycia człowiekiem", 2015, dzięki uprzejmości grupy Nasza Wiara i WJF
"Bycie artystą nie zwalnia od bycia człowiekiem" to plakat grupy Nasza Wiara (Paweł Hajncel, Marta Frej, Tomasz Kosiński i Dariusz Dąbrowski), przygotowany z okazji 70-lecia łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, której patronem jest Władysław Strzemiński. Plakat bazuje na słynnej fotografii pokazującej parę małżonków: Katarzynę Kobro i Strzemińskiego. Stosowana przez męża przemoc przez wiele lat pozostawała tajemnicą. Fakt, że słynny artysta i teoretyk swoją żonę bił i poniżał, ujawniła ich córka Nika Strzemińska:
Text
Do zadawania ciosów służyło mu szczudło. Jego gumową końcówką celnie uderzał w wybrane miejsca.
Plakat ma jasny przekaz – dokonania artystyczne nie zwalniają od przestrzegania norm społecznych; ludzie postrzegani jako wybitni twórcy kultury nie są zwolnieni z odpowiedzialności.
Format wyświetlania obrazka
portretowy obrazek [360px]
Katarzyna Kobro z córeczką Niką, Łódź, ul. Srebrzyńska, zima 1937-1938, fot. S. Wegner, ze zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi
Strzemińskiemu, podobnie jak Wałęsie, swój film poświęcił Andrzej Wajda. I kolejny raz musiał zmierzyć się z zarzutem wypaczania historii, bo w jego dziele nie pojawiła się Katarzyna Kobro. Pominięcie jej w opowieści o "artyście skrzywdzonym przez system" pozwala przemilczeć niewygodne fakty na jego temat. Z filmu nie dowiemy się o przemocy wobec zdolnej rzeźbiarki czy tego, że to właśnie jej mąż miał sprzeciwić się objęciu przez nią katedry rzeźby w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznychlink.
Analizując powyższy plakat, nie sposób uniknąć skojarzeń z sytuacją, która miała miejsce w listopadzie 2019 roku, również w Łodzi. Grupa studentów Szkoły Filmowej zaprotestowała wówczas przeciwko spotkaniu z Romanem Polańskim. W reakcji na to Mariusz Grzegorzek, rektor uczelni, stwierdził w oświadczeniu:
Text
W pewnym sensie przeraża mnie ta nagła aktywność i epatowanie podnieconą, ciemną energią w obliczu atomizacji, anemizacji i twórczego kryzysu, które przerabiamy na co dzień. Nie czuję, że mam jakiekolwiek prawo do moralnej oceny życia Romana Polańskiego. Na jakiej podstawie miałbym ją sobie wyrobić? Rozdygotanych doniesień medialnych, stanowiska amerykańskiego organu sprawiedliwości, własnych intuicji?
Autor petycji, reżyser Jędrzej Michalak, przypominał w swoim wniosku o tym samym, co autorzy powyższego plakatu – celebrowanie uznanego artysty podejrzanego o przemoc pokazuje brak szacunku do ofiar. Ostatecznie, na prośbę samego Romana Polańskiego, spotkanie zostało odwołane.
Pokazać brak zgody
Format wyświetlania obrazka
pełna szerokość [1160 px]
"ŻUBRZYCE MÓWIMY NIE, ŻUBRZYCE WE SAY NO TO BE DEAD TO BE VISIBLE", 2017, działanie performatywne przed MoMA w Nowym Jorku o nieobecności kobiet na wystawach i w kolekcjach sztuki w kontekście wystawy "Making Space: Women Artists and Postwar Abstraction", fot. WJF
"Żubrzyce mówimy nie" to anonimowa grupa performatywno-protestacyjna, która pojawiała się m.in. przed siedzibą Museum of Modern Art w Nowym Jorku, pod warszawską Akademią Sztuk Pięknych czy podczas jednej z wystaw Arakiego. Aktywiści i aktywistki ubrani w zwierzęce kostiumy protestowali przeciwko przemocy, mizoginii, wykluczeniu i seksizmowi. Występowali z hasłami wypisanymi na białych płótnach. Fotograficzna dokumentacja tych efemerycznych działań wydłużyła ich życie.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Anna Siekierska w przebraniu dzika i Diana Lelonek, fot. Piotr Molecki / East News
W 2019 roku Diana Lelonek, artystka wizualna, odbierając Paszport Polityki pojawiła się na gali w towarzystwie aktywistki przebranej za dzika. Była to próba zwrócenia uwagi na planowane zabicie 200 tysięcy tych zwierząt w związku z zagrożeniem ASF, czyli świńską grypą.
Znaleźć źródło lęku
Format wyświetlania obrazka
mały obrazek [560 px]
Fotografia z serii "Post", fot. Marta Zgierska, dzięki uprzejmości autorki
Tekst Marty Zgierskiej w "WJF" dotyczy budowania własnej postawy twórczej i początków funkcjonowania w świecie fotografii. Artystka przypomina w nim swoje początki – fascynacji obrazem i chęci stworzenia czegoś równie atrakcyjnego. Ta ambicja później okazała się dla niej ciężarem – przez kilka lat walczyła ze sobą, była ciągle niezadowolona z efektów pracy. W wieku dwudziestu kilku lat Zgierska studiowała trzy kierunki jednocześnie, pisała teksty, fotografowała i prowadziła firmę. W końcu, jak pisze, lata wzorowego życia doprowadziły ją do zaburzeń lękowych.
Jej pierwszy poważny cykl, "Oskoma", dotyczył rozdźwięku między zamiarem a efektem. Po nim Zgierska zaczęła szukać własnego języka – tak powstały pierwsze prace z cyklu "Post", który później przyniósł jej wiele nagród. W trakcie tego artystycznego dorastania Zgierska uczestniczyła w poważnym wypadku samochodowym, który zdefiniował w jej życiu wiele spraw. Po czasie powiedziała:
Text
Całkowita zmiana środowiska, będąca konsekwencją wypadku, okazała się dla mnie końcem rywalizacji w osobistej relacji i końcem bagatelizowania moich potrzeb artystycznych przez drugą stronę.
Ukończony kilka lat później "Post" okazał się dla Zgierskiej szansą na uchwycenie własnego perfekcjonizmu i potrzeby kontroli, która wcześniej paraliżowała jej działanie.
Krytycznie spojrzeć na przeszłość
Format wyświetlania obrazka
mały obrazek [560 px]
"XXVII", z cyklu "Frowst", fot. Joanna Piotrowska
Joanna Piotrowska we "Frowst" odtworzyła sceny zapamiętane z dzieciństwa. W jej pracach, za sprawą splecionych ze sobą ciał i nienaturalnych gestów, wyczuwalny jest dyskomfort. Tytuł jej pracy (z ang. zaduch) wskazuje na naturę konstruowanego przez nią miejsca – pozornie bezpiecznego i pełnego ciepła, a faktycznie pozbawionego powietrza.
Pomóc w samoakceptacji
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Fotografia z książki "Imago", fot. Zuza Krajewska
Wprawdzie podczas "WJF" Zuza Krajewska mówiła o współpracy z gwiazdami i kreowaniu wizerunku, ale w swoim niekomercyjnym cyklu "Imago" upomniała się o nastolatków z zakładu poprawczego w Studzieńcu. W młodych chłopakach z trudnymi życiorysami zainteresowały ją kontrasty. Ich ciągłej potrzebie sprawdzania granic towarzyszyła dziecięca wrażliwość i potrzeba miłości. W wywiadzie dla Digital Camera Polska Krajewska przyznała, że u swoich bohaterów szukała prawdziwych emocji, a te zawsze prowadziły ją do trudnego dzieciństwa, które uwarunkowało ich życie. "Zawsze z tyłu głowy mieli nieszczęśliwe, skopane, skrzywdzone dziecko" – wyjaśniła.
Format wyświetlania obrazka
mały obrazek [560 px]
Z serii "Urazy", fot. Zuza Krajewska
Z kolei na wystawie "Urazy" z 2006 roku Krajewska sportretowała osoby "z defektami" – z bliznami, nogą w gipsie czy z aparatem ortodontycznym założonym na niepełne uzębienie. Były to przedstawienia nieco ironiczne i komiksowe, ale kto wie – może to właśnie jej cykl zapowiadał powstanie polskiej wersji ruchu body positive?
Wspólnie dorosnąć
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Z serii "Julia wannabe", fot. Anna Grzelewska
Anna Grzelewska fotografowała swoją dorastającą córkę Julię przez osiem lat. Utrwalała momenty intymne – jej płacz, chwile zawieszenia i zmieniające się ciało. Autorka powiedziała w wywiadzie dla Wysokich Obcasów:
Text
Towarzyszyłam Julce w tych wszystkich emocjach, które w tym wieku są trudne do wypowiedzenia. Robiąc ten projekt, byłyśmy razem i nie zawsze musiałyśmy rozmawiać o jej problemach wprost. Ta wspólna przestrzeń to najlepsza rzecz, która mnie spotkała jako fotografkę.
Grzelewska przyznała, że przyglądanie się własnemu dziecku pozwoliło jej ponownie przeżyć wiele emocji towarzyszących dojrzewaniu. Ze swojego dorastania zapamiętała głównie "smutek, dla którego nie było miejsca". Patrząc na zdjęcia, widzimy, że udało jej się stworzyć atmosferę wzajemnego zaufania, zrozumienia i akceptacji.