Fontanny i sadzawki czy zbiorniki na deszczówkę? Jak woda kształtuje architekturę
Kiedyś woda zdobiła, była atrakcją i dodatkiem do budynku. Dziś, gdy susze i powodzie stają się naszą codziennością, coraz częściej architekturę – i całe miasta - projektuje się tak, aby wodę zbierać i wykorzystywać.
Jednym z szerzej komentowanych wydarzeń odbywającej się w 2008 roku w Saragossie wystawy EXPO był pawilon zaprojektowany przez Carlo Rattiego. Ten włoski architekt, badacz i pedagog związany z Massachusetts Institute of Technology, zaprojektował tam Digital Water Pavilion, pawilon, którego ściany stanowiły kontrolowane cyfrowo kurtyny wodne. Ratti chciał w ten sposób przede wszystkim zwrócić uwagę na to, jak nowe technologie mogą kształtować współczesną architekturę i na to, jakie korzyści mogą wynikać z elastyczności – "płynności" – struktur budynków (ściany, które mogą się w dowolnych miejscach otwierać, przesuwać lub całkiem znikać). W 2008 roku woda posłużyła Włochowi jako sposób do opadania o cyfrowych narzędziach wartych wykorzystania w architekturze. Jednak dziś tamtą realizację można interpretować także jako głos w sprawie znaczenia wody w przestrzeni miasta. A to zagadnienie w obliczu zmian klimatycznych staje się coraz ważniejsze na całym świecie.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"The Digital Water Pavilion", interaktywna konstrukcja składająca się z cyfrowo sterowanych kurtyn wodnych, Expo 2008 w Saragossie, Hiszpania, fot. CRA-Carlo Ratti Associati /https://carlorattiassociati.com
Woda w architekturze – to, nomen omen, "temat rzeka". Już starożytni wiedzieli, że zbiornik wodny może być zarówno efektownym estetycznym dodatkiem do budynku czy kwartału zabudowy, jak i mieć utylitarne znaczenie. W atrialnych domach otwór w dachu pierwotnie miał pozwalać ulatniać się dymowi z paleniska, ale z czasem stał się także źródłem pozyskiwania wody: nachylony do wewnątrz dach umożliwiał spływanie deszczówki i gromadzenie jej w sadzawce czy fontannie. To samo rozwiązanie stosowano we wczesnośredniowiecznych świątyniach, w których napełniany w ten sposób basen służył do rytualnych ablucji.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Palacio del Partal Alto, Alhambra, Granada, Hiszpania, fot. CC BY-SA 4.0
Woda jest niezbędna do życia – to oczywiste. Nic więc dziwnego, że w projektowaniu architektonicznym uwzględniano jej obecność i walory, jakie oferowała. W XIII-wiecznym kompleksie pałacowym Alhambra w hiszpańskiej Grenadzie sadzawki wypełnione wodą są integralną częścią przestrzeni. Architekci gładkie tafle wykorzystywali dla wzmocnienia wrażeń estetycznych, doceniając efekty odbić i refleksów. Ale to nie wszystko. Już wtedy zdawano sobie sprawę, jak woda poprawia jakość powietrza i komfort życia w upalnym klimacie. Wiedzieli o tym XVII-wieczni budowniczowie Tadż Mahal, poprzedzając pałac siecią sadzawek, rozumiał to i modernista-minimalista, Ludwig Mies van der Rohe. Szklany, nakryty płaskim dachem pawilon wystawowy zbudowany w 1929 roku w Barcelonie niemiecki architekt otoczył zbiornikami z wodą, które nie są dodatkiem, a integralną częścią architektury. Jeszcze dalej w łączeniu natury z murami wykonanymi ludzką ręką poszedł inny architekt-innowator, Frank Lloyd Wright. W 1937 roku w lesie w południowo-zachodniej Pensylwanii zaprojektował Fallingwater, willę, którą nie tylko posadowił na skale, z której spływa woda, lecz także niewielki wodospad wprowadził do wnętrza domu, czyniąc część przestrzeni mieszkalnej.
Wpływ wody na formy architektury i jej znaczenie w projektowaniu urbanistycznym nie jest niczym nowym. Jednak współcześnie jej rola wyraźnie wzrosła. Żyjemy w coraz bardziej zatłoczonych i gęściej zabudowanych miastach, a zmiany klimatu czynią coraz większe połacie świata obszarami trudnymi do życia. Codziennością stają się skrajne zjawiska: coraz dłuższe okresy upałów, a co za tym idzie dramatycznej suszy przetykane nawalnymi ulewami i powodziami. Pod znakiem dokładnie tych zjawisk upłynęło tegoroczne lato w Polsce.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Przystań Bydgoszcz fot. materiały prasowe Przystań Bydgoszcz, http://przystanbydgoszcz.pl
W obliczu takich zjawisk woda, jej obecność w mieście, znaczenie, walory, ale i związane z nią zagrożenia nabierają coraz większego znaczenia. Dowodem tego wielka odnowa nadrzecznych bulwarów i "odkrycie" na nowo obecności rzek w miastach. Od Warszawy, Wrocławia i Krakowa po Konin, Cieszyn i Oświęcim miasta remontują położone nad rzekami tereny, kreując tam przyjazne, spacerowe i rekreacyjne przestrzenie publiczne. Spektakularną przemianę w ostatnich latach przeszła Bydgoszcz, którą od wieków dzięki licznym kanałom i malowniczym nadrzecznym terenom porównywało się z Wenecją. Wyspa Młyńska i nabrzeże Brdy w ostatnich latach przechodzą proces rewitalizacji – odzyskują blask, stają się atrakcyjne dla mieszkańców i turystów, ale i zmieniają się na nowo w ważną, żywą część miasta. Zbudowanie na Wyspie Młyńskiej sportowej i rekreacyjnej przystani oraz remont i nadanie nowych funkcji zabytkowym Młynom Rothera, które otacza nie tylko woda z kanałów, ale i sadzawki stworzonej tu przestrzeni publicznej, stało się ważnym krokiem w odnowie tej części miasta i uczynieniu jej zakątkiem wyjątkowo atrakcyjnym, także ze względu na obecność wody.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego – ICHOT Brama Poznania, fot. Łukasz Gdak
W bieg i kształt doliny rzeki Cybiny wpisali swój projekt architekci z biura Ad Artis Emerla Jagiełłowicz, Wojda. Otwarta w 2014 roku Brama Poznania ICHOT – to betonowy kubik połączony rozpiętym nad korytem rzeki mostem, prowadzącym na Ostrów Tumski. Architekci nie tylko uszanowali obecność rzeki, lecz także świadomie wykorzystali jej istnienie. Tak posadowili nowy budynek, by zachować osie widokowe, a zarazem zbocza rzecznej doliny zamienić w przestrzeń publiczną.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Port Praski, Warszawa, fot. Forum/Port Praski Sp. z o. o. S.K.A.
Sąsiedztwo rzeki podnosi atrakcyjność każdego terenu; deweloperzy chętnie swoje ekskluzywne obiekty mieszkaniowe czy hotelowe sytuują w pobliżu wody – jak apartamentowce rosnące nad Odrą we Wrocławiu, na gdańskich wyspach czy w Porcie Praskim w Warszawie. Za pomocą rzek podnosi się atrakcyjność terenów miejskich i obiektów komercyjnych. Przez środek centrum handlowego Forum Gdańsk "płynie" kanał Raduni - niestety jest to jednak sztuczny zbiornik, prawdziwy został zniszczony w wyniku urbanizacji tego terenu. Podobna sytuacja ma miejsce w Katowicach. Tamtejsza rzeka Rawa zniknęła w wyniku budowy kopalń i intensywnej eksploatacji przemysłowej tego obszaru; dziś przez katowicki Rynek "płynie" jej sztuczna zastępczyni, nad którą ponadto w sezonie letnim ustawiane są… palmy w donicach.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Osiedle "Nowy Strzeszyn" w Poznaniu, proj. Insomia, fot. Przemysław Turlej
Z wielu "wodnych" tematów, które dotyczą współczesnego projektowania na pierwszy plan wybija się jednak wykorzystywanie deszczu. To on jest najlepszym źródłem wody w mieście. Przez wieki deszczówka traktowana była jako "odpad", kłopot, coś, co "psuje" tereny miejskie. Dziś, kiedy deszczu brakuje, a skutki suszy są coraz bardziej odczuwalne, deszczówkę zaczęliśmy traktować jako zasób. Tym samym jej zbieranie i wykorzystywanie stało się ważnym elementem projektowania i zaczęło mieć wpływ na kształt budynków, osiedli, przestrzeni publicznych. Choć nie jest to łatwe: polskie prawodawstwo na większości inwestorów wymusza odprowadzanie wody deszczowej do kanalizacji. W epoce katastrofy klimatycznej wydaje się, że te zasady warto zmienić. Tym bardziej, że nie tylko projektanci mają wiele pomysłów na to, jak pozyskiwanie deszczówki integrować z architekturą, ale przede wszystkim może to nieść dodatkowe korzyści.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Osiedle "Nowy Strzeszyn" w Poznaniu, proj. Insomia, fot. Przemysław Turlej
Jak osiedle Nowy Strzeszyn, zrealizowane kilka lat temu w Poznaniu. Obsypana nagrodami realizacja jest dziś stawiana za wzór nowego, estetycznego, a jednocześnie odpowiadającego nowym czasom rozwiązania mieszkaniowego. Jednym z jej elementów jest w przemyślany sposób zastosowana zieleń. Architekci "powierzchnię biologicznie czynną" (jak w przepisach określa się te miejsca, których nie pokryje beton) potraktowali jako integralną część osiedla, a zarazem sposób na lepsze wykorzystanie naturalnych zasobów. Teren między domami wypełniają zieleńce porośnięte lokalnymi roślinami, dobranymi tak, by maksymalnie gromadziły deszczówkę, oczyszczały powietrze, zapewniały wilgoć i chłód, a zarazem zdobiły. Inaczej niż jeszcze kilka lat temu, gdy na osiedlach planowano raczej "gładkie" trawniki, na Nowym Strzeszynie łąkowo-trawiaste murawy mogą rozwijać się spontanicznie i naturalnie, nie wymagając wielkiej pielęgnacji czy koszenia.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Targ Błonie, proj. Aleksandra Wasilkowska, fot. Anna Cymer
Wiele z użytych w Poznaniu gatunków jeszcze niedawno określono by mianem "chwastów". Dziś już wiemy, że to właśnie te rośliny najlepiej sprawdzają się w miejskich warunkach i na nowo odkrywamy ich zalety. Podobny pomysł zastosowała Aleksandra Wasilkowska projektując w podwarszawskim Błoniu targ. Choć obiekt powstał z myślą o lokalnych sprzedawcach i robiących zakupy mieszkańcach, architektka pomiędzy stragany wprowadziła miejsca na roślinność (także "chwasty"). Zadaszenia nad stanowiskami do handlu ukształtowała tak, aby spływająca z nich deszczówka nawadniała oczka wodne i poidełka dla ptaków oraz by podlewała zieleńce.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Business Garden", zespół zabudowy biurowej, Warszawa, fot. © Aleksander Małachowski, Hashtagalek/Vastint Poland Sp. z o. o.
Miasto-gąbka – to hasło, które z roku na rok zyskuje na popularności, stając się kierunkiem, w którym chce się rozwijać coraz więcej metropolii. Koncepcja polega na takim kształtowaniu obszarów zurbanizowanych, aby maksymalnie zmniejszać powierzchnię terenów utwardzonych, zapewniając naturalne wchłanianie deszczówki, a co za tym idzie – naturalny rozwój przyrody, zieleni oraz siedlisk zwierząt. "Renesans chwastów" i docenianie walorów lokalnych roślin idzie w parze z odkrywaniem na nowo tych gatunków, które z miast niegdyś wyparliśmy. Znane są już badania dowodzące, że szuwary, nadwodna dzika roślinność może walczyć z "wyspami ciepła" (czyli największym problemem miast, nagrzewaniem się jego betonowych i kamiennych przestrzeni) równie skutecznie, jak drzewa. Tym samym na popularności zyskują zbiorniki wodne, w których to natura zarządza rozrostem roślin. I znów: jeszcze niedawno popularne "oczka wodne" z czystą (dostarczaną rurami) wodą i zadbaną, równo przyciętą zielenią ustąpiły miejsca "dzikim", porośniętym szuwarami stawom. Okazuje się, że doskonale harmonizują one z nawet bardzo nowoczesną architekturą. Szczególnie chętnie takie "podmokłe" zieleńce wprowadza się pomiędzy biurowce, ich obecność działa kojąco na pracowników wielkich firm. Już dekadę temu szuwary szumiały u stóp futurystycznych budynków kompleksu Business Garden w Warszawie, teraz wysokie trawy uzupełniają też tereny biznesowych dzielnic na Służewcu i na Woli.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Biblioteka w Choszczówce, Urząd Dzielnicy Białołęka http://m.st. Warszawy, proj. Ambient, fot. Artur Wosz
Wzorem do naśladowania może stać się oddana do użytku w 2024 roku biblioteka w Choszczówce na północnych peryferiach Warszawy. Wzniesiony przez samorząd na potrzeby lokalnej społeczności budynek został zbudowany z użyciem drewnianych prefabrykatów i w oparciu o prostą, modułową konstrukcję. "Staramy się możliwie wszechstronnie realizować cele architektury zrównoważonej, myśląc zarówno o jej technicznych, jak i społecznych założeniach" – mówi Magdalena Pios z pracowni Ambient, która zaprojektowała budynek. Jednym z elementów tej koncepcji jest zmniejszenie śladu węglowego budynku (stąd drewno jako budulec), a także jego funkcjonowanie w zgodzie z naturą. Stąd wykorzystanie odnawialnych źródeł energii oaz deszczówki. Żadna kropla deszczu, która spada na działkę z budynkiem się nie marnuje odpływając do kanalizacji. Nawadnia teren zielony (na działce nie ma ani odrobiny betonu, ścieżki czy parking maja powierzchnie przepuszczalne), ale jest też gromadzona w podziemnych zbiornikach. Magdalena Pios tłumaczy, że nieduży rozmiar budynku, jak i działki, pozwoliły na zastosowanie podstawowych rozwiązań, dostępnych dla właścicieli domów czy innych niewielkich obiektów. Ale podobnie proste rozwiązania można stosować np. na osiedlach mieszkaniowych. Zwykle wystarczy tylko dobra wola, żeby na terenie kompleksu mieszkaniowego stworzyć zagłębienie, w którym w naturalny sposób będzie się gromadziła zasilająca teren dookoła deszczówka. Taki naturalny staw, poza wartością dla środowiska i poprawą jakości powietrza dookoła, może być zarazem ozdobą osiedla.
Podobne pomysły od wielu lat w swoich projektach, ale i podczas warsztatów, wystaw, prezentacji promują Małgorzata Kuciewicz i Simone de Iacobis, czy Centrala. To oni od dawna próbują przekonać tak środowisko projektowe, jak inwestorów czy użytkowników architektury i miasta, że większość rozwiązań, które mogą nas uratować przed skutkami zmian klimatycznych znana jest od dawna.
Wystarczy zacząć uważniej obserwować naturę, starać się zrozumieć jej prawidła i po prostu się do nich dostosować. W 2018 roku w polskim pawilonie na Biennale Architektury w Wenecji Centrala pokazywała różne rodzaje deszczu (o większości dziś nie pamiętamy), lecz także pomysły na to, jak do niego i do reguł przyrody i pogody dostosowywać architekturę. To Kuciewicz i de Iacobis przypomnieli obecne niegdyś w przestrzeniach miast betonowe donice-zbiorniki, będące miejscem dla roślin wodnych, oni też analizują historię obecności Wisły w Warszawie, to, jak zmieniały się koncepcje projektowe dotyczące rzeki (np. to, że część jej brzegów utwardzona została po II wojnie światowej gruzami zniszczonych domów). Centrala zachęca do patrzenia na historię i współczesność miasta w bardzo szerokim, przyrodniczym kontekście, w relacji do zjawisk naturalnych, a nie wbrew nim. Bo tylko dzięki temu może się udać rozwijać nasze miejsca do życia tak, aby lepie reagowały one na zmieniające się warunki.