Festiwal Filozofii, który organizujecie, łączy filozofię nie tylko z muzyką, ale też z teatrem, z filmem, a nawet z gotowaniem czy spacerami. Czy to dobry sposób, by ją popularyzować?
Antoni Torzewski: Cały czas eksperymentujemy. Właśnie zaczynamy przygotowywać kolejny festiwal i tam chcemy wprowadzić jeszcze inne formy łączenia różnych sztuk czy dziedzin kultury. Jednak cały czas najważniejszy jest ten miks filozofii i muzyki. Jest on nam po prostu najbliższy. Ale wydaje mi się, że te rozmaite próby łączenia i angażujące formuły wspólnego spaceru czy gotowania są świetnym sposobem, by pokazać, że filozofia tkwi w codzienności. Uświadomić ludziom, że to nie jest zupełnie odrealniona dziedzina, która dotyczy bytów abstrakcyjnych, ale że może ona poszerzyć nasze horyzonty i zmienić myślenie o codzienności. A poza tym wiadomo, że każdą dziedzinę, która tak jak filozofia jest nieco hermetyczna, łatwiej zaprezentować łącząc ją z czymś, co jest lepiej znane. Łatwiej też tak zainteresować – ktoś przyjdzie na spotkanie ze względu na koncert i może przy okazji zainteresuje go filozofia.
Antoni Majewski: Wydaje mi się, że potencjał filozofii do przyciągania publiczności jest ciągle niewykorzystany. Tymczasem muzyka poważna, która być może też powinna przejść rebranding czy lifting pod tym względem, ma swoją publiczność.
Antoni Torzewski: Tak, filozofia jest ciągle mało obecna w sferze publicznej. Wydaje mi się więc, że wprowadzanie jej różnymi kanałami jest ważne. Marzy mi się, by była ona przedmiotem ożywionych dyskusji, a także by zajmowała się wyzwaniami współczesności. Wydaje mi się, że filozofia jest kompetentna do tego, by wypowiadać się na takie tematy jak stan demokracji, kryzys autorytetów, rozwój nowych mediów.
Czy dlatego w ramach Festiwalu odbywają się zajęcia dla licealistów, a nawet dla małych dzieci?
Antoni Torzewski: Tak, staramy się dotrzeć do wszystkich grup wiekowych. Dla licealistów mieliśmy odbywające się przed festiwalem warsztaty prowadzone przez filozofów i filozofki z Bydgoszczy. Myślę, że to mogło być ciekawe dla uczestników, szczególnie, że filozofia jest obecna tylko w części polskich liceów. A na etapie liceum ludzie wydają się już gotowi intelektualnie do takiego typu myślenia i ono ich bardzo interesuje. Dlatego też zawsze w ramach festiwalu organizujemy debatę oksfordzką na filozoficzne tematy, w zeszłym roku dotyczyła ona tego, czy człowiek jest z natury zły. Mieliśmy też warsztaty dla dzieci. A dla najmłodszych, od pierwszego roku życia do piątego, zorganizowaliśmy rytmiczanki filozoficzne.
Czyli w pewnym sensie znowu połączenie filozofii i muzyki.
Antoni Torzewski: Tak, fajnie, że udaje się to robić na wielu polach. Rytmiczanki wymyśliła nasza koleżanka, która zajmuje się nauczaniem muzyki metodą gordonowską. Pamiętam, że na pierwszym Festiwalu Filozofii wszedłem na te zajęcia, a tam siedzą takie małe dwulatki, i rytmizują: "filo–zo–fia, filo–zo–fia". To było dosyć abstrakcyjne doświadczenie. Oczywiście filozofii jako takiej jest na tych zajęciach mało, ale są super.
Realizujecie też cykl miniwykładów filozoficznych.
Antoni Majewski: Tak, to krótkie wykłady w formie wideo, które regularnie wrzucamy na YouTube i na media społecznościowe. Planowaliśmy, że będą pięciominutowe, ale elokwencja filozofów i filozofek zawsze wykracza poza te ramy. Staramy się jednak, by nie trwały dłużej niż dziesięć minut i były krótkie, skupione na jednym temacie, w atrakcyjnej wizualnej formie. Myślę, że to jest interesująca forma dla młodych ludzi.
Antoni Torzewski: Zazwyczaj są one wygłaszane przez wysokiej klasy ekspertów i ekspertki. Ideą miniwykładów było to, żeby się nieco dostosować do obecnego tempa życia. Takich półtoragodzinnych wykładów jest na YouTubie dużo i ludzie też je oglądają. A nam chodzi przede wszystkim o to, żeby zainteresować ludzi filozofią, raczej zachęcić do samodzielnej refleksji, niż wyczerpać temat. Działamy jednak w sposób bardziej kulturalny niż naukowy, chociaż organizujemy też konferencje i inne wydarzenia naukowe.
A czy macie też poczucie, że poprzez Festiwale Filozofii jakoś łączycie polskie środowisko filozoficzne?
Antoni Torzewski: Bardzo byśmy chcieli, żeby tak było. Pamiętam, że dla mnie ciekawym doświadczeniem były wyjazdy na Polskie Zjazdy Filozoficzne, bo tam się czuło, że jest moc w środowisku. Jeśli Festiwal Filozofii jest czy stałby się tego rodzaju centrum konsolidującym filozofów i filozofki, centrum pozaakademickim, to byłbym bardzo szczęśliwy. Wydaje mi się, że nasz Festiwal Filozofii jest ciekawy szczególnie dla środowiska filozoficznego, bo na nim filozofia staje się wydarzeniem kulturalnym. Oczywiście filozof jest czasami zapraszany na prelekcje do filmu, czasami do teatru, jednak ogólnie nie ma takiej praktyki. Sporo naszych gości, szczególnie dojrzalsi profesorowie i profesorki, było zdziwionych, że coś takiego można z filozofią robić, że to może być ładne, ciekawie podane, dobrze oświetlone i w ogóle może spełniać wszystkie kryteria wydarzenia kulturalnego. I że ludzie na to tak licznie przychodzą. Wspaniale byłoby, gdyby Festiwal Filozofii stał się miejscem, w którym filozofowie mogą spędzić ze sobą czas. Do tej pory mieliśmy gości z całej Polski – i nie tylko. Mnie się zawsze wydawało, że filozofia jest dosyć mocno podzielona, że np. między filozofią analityczną a kontynentalną zieje przepaść. Tymczasem, choć staraliśmy się tak dobierać prelegentów, żeby reprezentowali jak najbardziej skrajne opcje, żeby wywiązywała się wyrazista dyskusja, to co do ogólnych spraw panował konsensus. Ludzie, których podejrzewałbym o niezgodę, potakiwali sobie. Wydaje mi się też, że spotkania festiwalowe mogą pokazać publiczności pewną kulturę dyskusji. Bo filozofowie toczą zazwyczaj dyskusje na bardzo wysokim poziomie, nikt nikomu nie przerywa, daje dokończyć myśl i tak dalej. To nie jest to, co widzimy w mediach.
Anastazja Ziemkowska: Bardzo się też cieszymy, gdy uda się nam skonsolidować nie tylko filozofów i filozofki, lecz również osoby ze środowiska filozoficznego z osobami ze środowiska muzycznego i tymi, które są zainteresowane kulturą jako odbiorcy. Dlatego zawsze jest dla nas ważne, żeby goście, którzy są zaproszeni, czyli na przykład muzycy i filozofowie jedli razem kolację i wymieniali przemyślenia na temat tego, co się właśnie wydarzyło, jak zagrali i co zostało powiedziane. I też na temat tego, jakie oni mają doświadczenia w swoich dziedzinach. Myślę, że dodatkową wartością tych działań jest to, że wszyscy "wychodzą ze swojej skorupy". Poruszamy się dzięki temu nie tylko w tym, co jest nam znane i w czym się czujemy bezpiecznie, ale wychodzimy na zewnątrz. A takie wyjście ze strefy komfortu jest zawsze rozwijające.
Antoni Torzewski: W świecie muzycznym często jest tak, że jak się dostanie zaproszenie na festiwal, ale taki nie do końca muzyczny czy też mało znany, to się to traktuje to na zasadzie pracy. Przyjeżdżam, zagram i już mnie nie ma. A nam zależy, żeby osoby zaproszone zostały z nami na cały festiwal.
Antoni Majewski: Tym bardziej że zapraszamy je nie tylko dlatego, że są świetnymi muzykami, ale też dlatego, że na różne sposoby poszukują nowych form komunikowania. Dlatego chcemy z nimi rozmawiać, poznawać ich opinie, wymieniać pomysły.