Filozof w trzech słowach (82) Stefan Amsterdamski: Zmiana
W życiu nie wolno skupiać się na jednym, trzeba w nim robić różne rzeczy. Należy je – życie – maksymalnie "zdywersyfikować", ponieważ nigdy zawczasu nie wiadomo, skąd spłynie na nas poklask i uznanie, co zachowa się we wdzięcznej pamięci pokoleń, a co zostanie przez nie odrzucone.
Tę niebanalną myśl zawdzięczam Miłoszowi, który we wstępie do własnego tłumaczenia haiku postanowił usprawiedliwić się przed czytelnikami z uprawiania tak niepoważnej formy poetyckiego wyrazu.
Text
Bywa, że trudzimy się – pisał – mnożymy tom za tomem naszych dzieł, a zapisujemy się w pamięci jakąś doraźną pracą, której wagi nie dawało się przewidzieć. Tak jak teraz, kiedy nie wiem, jak i w czym te moje haiku komuś służą.
Autor cytatu
Czesław Miłosz, "Haiku", Kraków, 1992
Przez wiele lat Stefan Amsterdamski nie mógł znaleźć pracy. Esbeckie represje dotknęły jego i jego rodzinę. Znał jednak dobrze dwa języki – polski i angielski – i to go uratowało. Został wybitnym tłumaczem. Dziś o Amsterdamskim pamięta się głównie za sprawą jego doskonałych przekładów. Tłumaczył bowiem dużo, to jest tyle, by móc z tej pracy wyżyć. Z czasem tłumaczenia stały się jego podstawowym zawodem. Nawet wtedy, gdy był już sławny i bogaty, tłumaczył nadal – z nawyku, pasji, ale też, by się odłożyć czymś ważnym w pamięci zbiorowej. Znam tylko niewielką część z bogatej spuścizny translatorskiej Amsterdamskiego. Najwyżej cenię jego przekład książki Harolda Josepha Bermana o rewolucji papieskiej w późnym średniowieczu, ponieważ idzie ona po linii moich zainteresowań. Ale nie o niej chcę pisać, tylko o przekładach, które dla samego tłumacza miały szczególne znaczenie, ponieważ dzięki nim przybliżał i propagował myśl, na której mu zależało. Rzecz jasna, chodzi o prace Thomasa S. Kuhna. Kuhn dedykował je uczonym w działaniu, "nadludziom" nauki; nie mrówkom, ale prawdziwym twórcom, dzięki którym świat co jakiś czas rusza zrywami do galopu.
Zastanówmy się – proponuje Kuhn – czym jest nauka. W końcu wpływa ona całkiem bezpośrednio na nasze życie codzienne, więc dlaczego mielibyśmy tego nie robić? Z pewnością jest nią dystrybutywny zbiór pojęć i definicji, a więc to wszystko, co uczeni zdołali między sobą ustalić i przyjąć za prawdziwe lub chociaż niesprzeczne i prawdopodobne. Wszakże nauka to także proces dochodzenia do wiedzy, poddawany ścisłym regułom metodologicznym oraz agregacja jej wyników. Jednak szybko okazuje się, że nauka i prawda w ogólności zrelatywizowane są do dominującego historycznie "paradygmatu". To od niego zależy, czy uczeni widzą to, co się im zjawia, a więc to, na co patrzą, czy nie. Wreszcie, jakie procedury stosują, by móc cokolwiek naprawdę zobaczyć i to opisać, skoro "nie ma faktów niezależnych od teorii". To one – teorie, paradygmaty – są co jakiś czas przełamywane, wpływając na to, co oraz jak widzimy. Zatem problem, o którym pisze Kuhn, można sformułować następująco: "jaką rolę w rozwoju wiedzy naukowej, odgrywa tradycja, co jest jej nośnikiem, jak jest przekazywana, a jak łamana?". Rewolucje naukowe, o których czytamy u Kuhna, polegają na z ducha nietzscheańskim burzeniu starych paradygmatów, kwestionowaniu dotychczasowych norm i narzucaniu nowych. Tak się stało z fizyką Arystotelesa, z którą na pewnym etapie rozwoju rozstano się bez żalu, przyjmując Newtonowską wykładnię świata. Również nauka Newtona musiała wkrótce ustąpić pod naciskiem mechaniki kwantowej. I tak dalej, prawdopodobnie w nieskończoność. Wiedza naukowa – przekonuje Kuhn – to jedno wielkie cmentarzysko idei poronionych, formułowanych na próbę tylko i bez dostatecznych dowodów, ale też niegdyś prawdziwych i święcących swoje "ponadczasowe" triumfy.
Nauką rządzą nie tylko prawa nauki i uczeni. Na naukę chcą mieć wpływ – i w efekcie mają go – politycy. Pewne treści dopuszcza się do głosu, inne przemilcza i skazuje na niebyt. "Trzeba więc pytać, czy i jakie czynniki intelektualne oraz instytucjonalne mają wpływ na jej [nauki – PN] utrwalenie lub, ewentualnie, upadek". Dla Kuhna, jak też dla Amsterdamskiego było czymś oczywistym, że polityka niejednokrotnie wprzęgała wyniki badań naukowych do swych własnych, nagminnie brudnych celów. Odwoływano się do przygotowanych na zamówienie ekspertyz, sznurując nimi usta przeciwników politycznych. Autorzy tych ekspertyz z dnia na dzień stawali się "kapłanami" nauki, orzekając, co jest prawdą, a co nią nie jest. Ich racjonalne i naukowe opinie na długo pozostawały dla wszystkich wiążące, przynajmniej do chwili, w której ogłaszano zapotrzebowanie na inne opinie, gdy wytyczano inne cele. To, o czym piszę, stanowi zwulgaryzowaną postać zmiany paradygmatu, w rzeczywistości wcale nie aż tak różną od tej, która dokonuje się na szczytach nauki.
Text
Zmiany paradygmatów, tak jak zmiany pojęciowej, czy językowej artykulacji świata, powodują nowe widzenie całego pola badań, jego restrukturalizację, reinterpretację uznanych dotąd faktów, które stają się czymś innym, niż były. Zmiany te są – wbrew kumulatywnej koncepcji rozwoju nauki – punktami nieciągłości procesu. W ich rezultacie uczony znajduje się nagle w nowym świecie, który nie całkiem jest porównywalny ze starym, nie koresponduje z nim, który musi na nowo uporządkować zgodnie z przyjętymi w wyniku rewolucji założeniami teoretycznymi.
Autor cytatu
Stefan Amsterdamski, Posłowie, w: T.S. Kuhn, "Dwa bieguny"
Można powiedzieć tak: bez względu na to, czy za przeobrażanie nauki wezmą się politycy, czy uczeni, na jedno wychodzi – dokonuje się w niej nieodwracalna zmiana. A jednak niemałe znaczenie ma fakt, czy do tej zmiany dochodzi za sprawą nieuka Schaffa, Łysenki i Bieruta, czy doprowadza do niej Albert Einstein do spółki z Karlem Popperem. W pierwszym przypadku rezultat zmiany przyjmuje się bowiem na wiarę, w drugim – … właściwie też. Ilu znacie takich, którzy rozumieją podstawy teorii względności, czy też metodologiczną użyteczność procesu falsyfikacji? Sola fide.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]