Dotknąć i usłyszeć obraz
Problem z odbiorem sztuk wizualnych przez osoby z dysfunkcjami wzroku zawiera się już w samej nazwie – jak doświadczyć wizualnego, nie widząc? Przez lata niewidomi odbiorcy sztuki byli więc praktycznie przez włodarzy muzeów spisywani na straty. Współcześnie jednak muzealnicy starają się wreszcie dostroić do tych widzów, którzy sztuki nie mogą po prostu zobaczyć.
Wchodząc do niemal dowolnego muzeum na świecie, niezależnie od tego, czy poświęcone jest ono kulturze starożytnego Egiptu, czy sztuce współczesnej, spotkamy się najczęściej z jednym uniwersalnym zakazem: "Nie dotykać eksponatów!". Stosowane w ostatnich kilkunastu latach coraz powszechniej rozwiązania wystawiennicze skierowane do widzów z dysfunkcjami wzroku przełamują to odwieczne muzealne tabu.
Choć pierwsza sesja naukowa poświęcona udostępnianiu eksponatów muzealnych osobom z niepełnosprawnością wzroku odbyła się w Polsce już w 1983 roku, na upowszechnienie postulowanych od lat rozwiązań trzeba było poczekać do początku kolejnego millenium. Ale zanim zwiedzającym niewidomym pozwolono czegokolwiek dotknąć, w świat sztuki wprowadzić ich miał głos przewodnika.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kopia Drzwi Gnieźnieńskich na wernisażu wystawy w ramach projektu edukacyjnego "5 zmysłów. Audiodeskrypcja" w Muzeum Narodowym w Poznaniu, 2011, fot. Adam Ciereszko/PAP
Względnie najprostszym i nieprzyprawiającym muzealników o palpitacje serca rozwiązaniem oferowanym niewidomym są audioprzewodniki, funkcjonujące zresztą zazwyczaj także jako dodatkowe wprowadzenie w temat dla wszystkich pozostałych widzów. W porównaniu do śmielszych rozwiązań, mają one też dość długą tradycję – pierwsze teoretyczne podstawy audiodeskrypcji opracował w USA Gregory Frazier w latach 70. XX wieku, w odniesieniu przede wszystkim do audiodeskrypcji filmowej, choć szybko znalazła ona przełożenie na inne dziedziny.
Technologicznie audioprzewodniki to rozwiązanie najprostsze, nie wymagające tworzenia skomplikowanej infrastruktury ani specjalistycznych przestrzennych kopii dzieł, a jedynie opowiedzenia o nich zgodnie z uświęconą zasadą: metryczka, opis od ogółu do szczegółu, kontekst i interpretacja. Potencjalnym problemem jest jednak właśnie to ostatnie – interpretacja. Choć kilkuminutowy opis w formie audioprzewodnika pozwala widzom niewidomym wniknąć „pod podszewkę” dzieła i poznać najdrobniejsze detale jego formy, opiera się on na zawierzeniu muzealnej opowieści i wyklucza poznawanie go w swoim tempie i przy skupieniu się na wybranych przez siebie szczegółach. Pod tym względem przypomina więc ekranizację powieści, przefiltrowaną przez oko i wrażliwość reżysera. Sam opis zresztą nie jest rzeczą oczywistą. Tak naprawdę co muzeum, to reguła – niektórzy hołdują zasadzie tworzenia rzeczowych, choć suchych deskrypcji, gdzie indziej stawia się na opis emocjonalnie ubarwiony, a granice między jednym a drugim pozostają płynne – nie sposób wszak ustalić, gdzie kończy się plama barwna, a zaczyna budowanie nastroju.
Audioprzewodniki to rozwiązanie najbardziej powszechne, oferowane zwiedzającym zarówno przez duże instytucje, jak i regionalne muzea, takie jak Muzeum Okręgowe w Tarnowie czy Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku. Wśród stołecznych placówek ich posiadanie to niepisany standard – z przewodnikiem audio zwiedzimy m.in. Muzeum Narodowe, Zachętę, Zamek Królewski, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a nawet tworzony pod patronatem tego ostatniego Park Rzeźby na Bródnie. Wyjątkowo wyśrubowane standardy w tej kategorii ma Muzeum POLIN, w którym dostępne są nie tylko przewodniki po wystawie stałej w języku polskim i angielskim, ale też m.in. w ukraińskim, francuskim, włoskim, hebrajskim, jidysz czy chińskim.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wystawa stała "Polska Sztuka Współczesna" w Muzeum Narodowym we Wrocławiu przystosowana dla osób z dysfunkcją wzroku, fot. Maciej Kulczyński/PAP
Ale jako technologiczny ersatz zwiedzania muzeum z faktycznym, żywym przewodnikiem, opisy te nie mogą funkcjonować w próżni – w końcu, by korzystać z audioprzewodnika, trzeba jeszcze bez problemu poruszać się w przestrzeni ekspozycji. Pełnoprawną ścieżkę dla niewidomych i słabowidzących opracowało w 2012 roku Muzeum Narodowe we Wrocławiu. Przez stałą ekspozycję polskiej sztuki współczesnej (aktualnie prezentowaną w oddziale muzeum w Pawilonie Czterech Kopuł) widzów z dysfunkcjami wzroku prowadziła wypukła żółta linia na podłodze, przypominająca rozwiązania stosowane w przestrzeni publicznej, biegnąca pomiędzy stanowiskami z reliefowymi wersjami poszczególnych prac oraz ich opisami i biogramami artystów zapisanymi alfabetem Braille'a. Uzupełniające je audioprzewodniki oparto na maksymalnie detalicznych, pozwalających docenić formalne niuanse opisach.
Siłą audioprzewodników jest ich uniwersalność – znajdują zastosowanie także poza muzealnymi salami, przede wszystkim w opisie tras po zabytkach architektury. Te jednak wymagają od twórców opisów szczególnej gimnastyki – pomijając już różnicę percepcji brył pomiędzy niewidomymi od urodzenia a ociemniałymi, stworzenie sugestywnego opisu barokowego kościoła pozbawionego nadmiaru technicznych terminów, takich jak pilaster, ryzalit czy woluta, nastręcza nie lada kłopotu. Dlatego też, gdy tylko to możliwe, audiodeskrypcje zabytków uzupełnia się makietami, umożliwiający poznanie ich poprzez kluczowy dla niewidomych zmysł – dotyk.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Widok z wystawy "Piękno dotyku" w Muzeum Śląskim w Katowicach, fot. Bartłomiej Barczyk/PAP
Jak ujął to Józef Mendruń z Fundacji Polskich Niewidomych i Słabowidzących, ludzie z dysfunkcją wzorku przez całe życie znajdują się "pod ostrzałem słów", kiedy to tylko możliwe, należałoby więc umożliwić im bezpośrednie doświadczenie, zamiast zagadywać każdy obiekt. Zwłaszcza że nie wszystko da się opowiedzieć audiodeskrypcją – choćby w przypadku bogato ornamentowanych dzieł rzemiosła sprawdza się ona umiarkowanie.
W historii dotykowych rozwiązań dla zwiedzających z dysfunkcją wzroku kamieniem milowym stało się założenie Muzeum Dotyku im. Homera we włoskiej Ankonie w roku 1993. W obliczu ślimaczego tempa przystosowywania kolejnych muzeów do potrzeb osób niewidomych, powstało ono zgodnie ze starą zasadą "umiesz liczyć – licz na siebie", a więc zbudowano je z inicjatywy samych zainteresowanych, Włoskiej Unii Niewidomych. W środku znalazły się kopie dzieł od antyku do współczesności, grupka prac oryginalnych, a także modele architektoniczne – całość składająca się na kanon zachodniej historii sztuki, gdzie każdego eksponatu nie tylko można, ale i należy dotknąć. Kopie z włoskiego muzeum podróżują też po świecie, w Polsce można je było zobaczyć na wystawie „Piękno dotyku” w Muzeum Śląskim w Katowicach w 2012 roku, a następnie w Muzeum Techniki i Włókiennictwa w Bielsku-Białej.
Rzeźba, na której bazuje wystawa Muzeum Dotyku, to na gruncie sztuk wizualnych medium najłatwiejsze do bezpośredniego doświadczenia dla niewidomego odbiorcy, a jednocześnie udostępnienie jej budzi największe opory. W przypadku wrażliwszych materiałów dla zabezpieczenia dzieł stosuje się więc bawełniane lub lateksowe rękawiczki, jednak kolejne muzea udostępniają pojedyncze rzeźby wykute w kamieniu lub odlane z wyjątkowo odpornych na zmiany chemiczne stopów metali do dotykania bezpośredniego, nie tłumiącego wrażeń fakturowych. Zwłaszcza że dotyk dotykowi nierówny – jak argumentował poprzedni dyrektor ankońskiego muzeum Roberto Farroni: "Osoby niewidzące umieją dotykać, kiedy jest to konieczne, z szacunkiem nieznanym osobom widzącym".
Znacznie więcej problemów sprawia jednak płaskie z reguły malarstwo. Co prawda w przypadku niektórych twórców – od późnego Rembrandta, przez Van Gogha, po wielu malarzy współczesnych – możliwe jest odwzorowanie zróżnicowanej faktury, to jednak nie pozwala na poznanie obrazu w pełni. W sukurs przychodzą w tym przypadku zróżnicowane formy tak zwanej tyflografiki, czyli reliefowych, pomniejszonych kopii obrazów przeznaczonych do poznania przez dotyk. Pierwsze tyflografiki powstawały jeszcze na przełomie XVIII i XIX wieku na wytłaczanym kartonie – przy użyciu metalowych matryc i pras drukarskich. W tej technice wykonywano m.in. mapy, z legendami wytłaczanymi jeszcze nie w alfabecie brajlowskim, a zwykłym alfabecie łacińskim. W krajach Europy zachodniej produkowano je wówczas przemysłowo. Najwcześniejszych tyflografik przetrwało w tej formie stosunkowo niewiele – karton nie należy w końcu do materiałów bardzo trwałych. Stosowane w dzisiejszym muzealnictwie rozwiązania muszą więc być znacznie bardziej zaawansowane.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Światłoryt w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, fot. Damian Chrul/Archiwum ECS
W polskich muzeach tyflografiki zaczęły pojawiać się powoli dopiero około dekady temu. Pionierskie wysiłki poczyniło w tym zakresie Muzeum Śląskie, które w 2010 roku udostępniło ścieżki z dotykowymi reprodukcjami w galeriach malarstwa polskiego 1800-1945 i malarstwa po 1945 roku. Przecierając szlaki w tyflograficznym prezentowaniu malarstwa na polskim gruncie, muzeum na początku testowało różne możliwości. Pierwsze reliefy próbowano wykonywać ręcznie, jednak to zajmowało aż kilka miesięcy pracy nad jednym obiektem. Zastosowana ostatecznie metoda druku 3D w masie żywicznej skróciła ten czas do kilku dni.
Uzyskane odlewy muszą z konieczności zostać przetworzone graficznie, wyczyszczone z pewnej liczby detali – rozwibrowana faktura obrazów takich jak impresjonistyczne pejzaże Pankiewicza, która w oryginale stanowi o jego malarskiej jakości, w przełożeniu na niewielki relief staje się po prostu szumem komunikacyjnym. Barwne niuanse siłą rzeczy muszą więc zostać uzupełnione opisem, nie suchym a odwołującym się do tak zwanych wrażeń surogatowych, opartych na analogiach i innych zmysłach, na przykład przez skojarzenie koloru z dźwiękiem bądź smakiem. Zastosowany podczas projektu "Sztuka przez dotyk" w Muzeum Śląskim opis informelowego obrazu Tadeusza Kantora odsyłał więc do zapachów i smaków, gdzie tło miało kolor karmelu, a smugi farby – odcienie wanilii czy gorzkiej czekolady.
Na oddanie barw dotykiem znajduje się różne sposoby Z inicjatywy fundacji Audiodeskrypcja powstała Dotykowa Paleta Barw, służąca jako narzędzie edukacyjne dla dzieci, w której poszczególnym barwom odpowiadają tkaniny o określonych fakturach. Ich wybór nie jest arbitralny, ale związany z długością fal świetlnych oraz pochłanianiem i odbijaniem fal światła przez tkaniny w określonych kolorach. W praktyce oznacza to, że biel jest całkowicie gładka, błękit to ciasny splot odpowiadający falom krótkim, a pochłaniająca światło czerń to gęste, kosmate futro.
Tyflograficzne przedstawienia malarstwa mieszczą się gdzieś między rzeźbą a audiodeskrypcją – poddane są wyraźnej interpretacji twórcy, ale i pozwalają na swobodny ogląd we własnym tempie i własną ścieżką. Tempo to zresztą w projektowaniu tyflograficznych tras zwiedzania jedna z kategorii kluczowych. Dotykowe reprodukcje obejmują w muzeach jedynie część dzieł, na co wpływ mają dwa czynniki – z jednej strony oczywiste, czyli ograniczenia budżetowe, z drugiej – natura dotykowej percepcji, angażującej, wymagającej większego skupienia, niż wykazuje przeciętny widz przyzwyczajony do ślizgania się wzrokiem po kolejnych pracach i zawieszania na nich uwagi na zaledwie kilka sekund.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wystawa dla niewidomych i niedowidzących w gdańskim Dworze Artusa, fot. Łukasz Głowala/AG
W dotykowym reprodukowaniu fotografii stosowany jest z kolei światłoryt – oparty na warstwach, pozwalający na łatwe rozpoznanie konturów i perspektywicznej głębi. W Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku w ten sposób odtworzono na potrzeby niewidomych zwiedzających kilka ikonicznych fotografii z czasu transformacji, jak wykonane przez Chrisa Niedenthala zdjęcie premiera Tadeusza Mazowieckiego, który po zaprzysiężeniu swojego rządu wznosi dłoń w geście wiktorii. Ze światłodruków korzysta też krakowskie Muzeum Fotografii.
Ścieżka do coraz szerszego dostosowywania muzeów do potrzeb widzów niewidomych i słabowidzących nie jest jednak usłana różami. W 2015 roku lokalne poruszenie wywołał pomorski konserwator zabytków, który nakazał usunięcie przygotowanych dwa lata wcześniej tyflografik i przeznaczonych do dotykania kopii rzeźb z Wielkiej Hali gdańskiego Dworu Artusa argumentując, że zaburzają one zabytkowy wystrój. Sprawa była o tyle gorąca, że rozwiązania z Dworu Artusa wielu uznało za wzorcowe – nie tylko prezentujące szeroki wybór muzealiów możliwych do poznania przez dotyk, ale i zgrane z samym wnętrzem hali o palmowo-gwiaździstym gotyckim sklepieniu, wspartym na strzelistych granitowych filarach, doświadczanej przez zwiedzających także akustycznie. Po medialnej burzy i protestach wystawa została przedłużona, ostatecznie jednak wojewódzki konserwator postawił na swoim – wzorcowa wystawa dla widzów z dysfunkcjami wzroku została zlikwidowana.
Spieszmy się więc dotykać zabytków, póki możemy.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]