Podobno najlepsze poczucie humoru mają Brytyjczycy i Szkoci, ale nie wiem, czy to prawda (śmiech). Chciałabym porozmawiać o waszym doświadczeniu – czy w ogóle polski humor jest dla was zrozumiały i zabawny.
Natalia Rymska (Ukraina): Ja mogę być takim nietypowym przypadkiem w naszym gronie, bo pochodzę spod Lwowa, a jak wiadomo – we Lwowie polska kultura nigdy nie była obca, nawet Sowietom nie udało się tego zmienić. Myśmy się Polską zawsze interesowali i używaliśmy, zwłaszcza w moim środowisku, takich żartów "międzyjęzykowych". Na przykład, jak moja babcia, Ukrainka prosiła mnie o coś, to ja odpowiadałam: "No, może trochę później", a babcia kwitowała to słowami: "Morze szerokie i głębokie". Odwoływaliśmy się do takiej gry słów w języku polskim. W moim środowisku te rzeczy były znane i praktykowane.
Kiedy tutaj przyjechaliście, to jak odebraliście poczucie humoru Polaków? Jakbyście je opisali?
Lauren Dubowski (USA): Mieszkam w Warszawie cztery lata, ale pierwszy raz przyjechałam do Polski na kurs językowy w 2008 roku i cały czas uczę się oczywiście języka. Mam polskie korzenie, dosyć dawne, bo to byli pradziadkowie i w zasadzie ja jako jedyna z rodziny tym się interesuję. Mam na pewno specyficzną perspektywę, bo jeszcze wiele mam do odkrycia. Jeśli chodzi o poczucie humoru, to moja sytuacja jest wyjątkowa, bo dla mnie bardzo dużo humoru i śmiechu wynika z nieporozumień językowych. Czasami śmieję się razem z Polakami z tego, jak trudny jest ich język. Bardzo często mam też śmiesznie nieporozumienia w Polsce z powodu mojego nazwiska, bo powinnam być Dubowska, ale chciałam zachować swoje oryginalne nazwisko i kiedy piszę maile, to ludzie często myślą, że jestem mężczyzną. Oprócz tego, gdy pierwszy raz byłam w Polsce, to myślałam, że wszyscy ludzie są na mnie źli z jakiegoś powodu, bo w Stanach ludzie się uśmiechają i uśmiech jest też formą grzeczności. Więc dla mnie to jest śmieszne, że tutaj to nie jest normalne. Czasami ciężko mi przez to odczytać jakieś sytuacje, nie wiem, czy nie powiedziałam czegoś złego. Raz kolega mi powiedział, że nie rozumie, czemu cały czas się uśmiecham (śmiech).
Svetlana Gutkina (Rosja): To ja chciałam powiedzieć coś przeciwnego (śmiech). Jestem z Rosji i w przeciwieństwie do tego, co mówią ludzie z Europy Zachodniej, uważam, że Polacy są bardzo życzliwi i dużo się uśmiechają. Wciąż czasami się dziwię, że jestem na poczcie, kupuję znaczki, a pani się do mnie uśmiecha. Mieszkam w Polsce od 2011 roku i szczerze mówiąc, dopiero teraz przyzwyczaiłam się do tego, że się mówi wszędzie "dzień dobry" i uśmiecha. Więc dla mnie to jest bardzo śmieszne, jak na przykład ktoś z Francji mówi, że Polacy są tacy cały czas niezadowoleni i w ogóle się nie uśmiechają. Zresztą sami Polacy tak mówią.
Polina Justova (Rosja): Pochodzę z Rosji, ale mój mąż jest Czechem. Dla Czechów Polacy są bardzo poważni, ale dużo śmieją się z siebie samych. Tutaj ironia jest bardzo rozwinięta.
Oksana Shahramanyan (Armenia): To zależy, do jakiego kraju Polskę porównujemy. Ja jestem z Armenii i jak byłam tam, to bardzo mi brakowało takiego uśmiechania się, mówienia w sklepie "dzień dobry" i "do widzenia".
Ormianie są bardzo życzliwi i otwarci, może nawet bardziej niż Polacy, ale brakowało mi takich spontanicznych rozmów z nieznajomymi. Bardzo podoba mi się też to, że Polacy często śmieją się z samych siebie. Próbowałam tego w Armenii, ale odbiór nie był najlepszy, bo tam nie wypada się jednak śmiać z Ormian ze względu na naszą tragiczną historię. Oprócz tego, tutaj dozwolone są żarty z seksu, a w Armenii nie wypada żartować na takie tematy.
Piotr ma polską rodzinę, ale mieszkał w Nowej Zelandii, tam chodził do szkoły, więc też ma na pewno ciekawą perspektywę na ten temat.
Piotr Wołodźko (Nowa Zelandia): Mam polskich rodziców i oboje są trochę "wariatami", dręczyli mnie od dzieciństwa polskimi żartami. Później mój tata pracował w polskim biurze turystycznym prowadzonym przez parę z Sydney i przynosił stamtąd VHS–y z polskimi komediami, takimi jak "Sami swoi" czy "Miś", więc przesiąknąłem tym humorem i ciężko mi o nim coś powiedzieć. Na pewno nowozelandzki humor jest bardziej sarkastyczny i suchy, a polski bardziej abstrakcyjny i absurdalny. Polacy bardzo starali się śmiać ze swojej sytuacji historycznej i ten absurd pozwalał im "uweselić" swoje życie.
Nitzan Reisner (USA): Ja urodziłam się w Stanach i mam rodziców Amerykanów, ale mieszkam już w Polsce prawie 27 lat. W domu mama mówiła do mnie po angielsku, a tata po hebrajsku. Kiedy przyjechałam tutaj, to nie znałam jeszcze języka. Zawsze miałam super poczucie humoru w domu rodzinnym, bardzo dużo się wygłupialiśmy i żartowaliśmy, ale ostatnio była taka sytuacja, że coś mnie strasznie rozśmieszyło i Jakub, mój mąż, powiedział, żebym w takim razie wysłała to rodzicom. Odpowiedziałam, że nie, bo tego nie skumają i to nie jest ich humor. Zorientowałam się wtedy, że jest część mojego poczucia humoru, która powstała podczas mojego pobytu w Polsce, przez to, że stałam się Polką. Jest to ten bardziej absurdalny, mocno sarkastyczny humor i mnie to śmieszy, ale moi rodzice tego nie kumają i gdybym im to pokazała, pewnie byliby po prostu zgorszeni.
Aniu, ty też mieszkasz w Polsce już bardzo długo.
Anna Mirkes-Radziwon (Rosja): Nie wiem, czy nie zatarły mi się już te różnice, bo jestem w Polsce już 21 lat. Polskie poczucie humoru jest bardzo podobne do rosyjskiego, zarówno to proste, jak i wyrafinowane. Bardzo podobny jest też humor polityczny – dowcipy z władzy. Tak samo jak Rosjanie, Polacy dużo śmieją się z siebie, ale nie lubią, gdy inni się z nich śmieją, traktują jako obrazę uczuć religijnych itp. Ja mogę się śmiać z siebie, ale ktoś inny, obcy nie może śmiać się ze mnie. A propos tego, co mówiła Lauren o uśmiechaniu się, to kiedy tutaj przyjechałam, to na początku byłam w takiej euforii, że cały czas się uśmiechałam. Kiedyś szłam ulicą willową cała roześmiana i z wypasionego samochodu wysiadł jakiś facet, spojrzał na mnie i powiedział: "Pierd*lnięta jakaś" (śmiech).
NR: Ja jeszcze chciałam powiedzieć coś a propos tego, co mówiła Ania i Piotrek o kasetach VHS. Jak miałam 16 lat, dostałam polskie obywatelstwo, o które się bardzo starałam. Moi koledzy przynieśli mi kasety ze wszystkimi klasycznymi polskimi komediami typu "Seksmisja", kazali mi je obejrzeć i powiedzieli, że prawdziwą Polką będę wtedy, kiedy je zrozumiem. Jak teraz o tym myślę, to coś w tym jest (śmiech).
AMR: Ciekawe są też te żarty narodowościowe.
Polak, Rusek i Niemiec? W Polsce Polak jest zawsze najmądrzejszy. W Rosji pewnie Rusek jest tym najmądrzejszym?
AMR: Nie, jest najgłupszym, ale w taki sympatyczny i śmieszny sposób.
Polina, a jakie jest twoje doświadczenie?
PJ: Wiem, że Czesi uważają, że ich poczucie humoru nie jest zrozumiane przez innych, co uważam za nieprawdę. Czesi uważają też na pewno, że Polacy są bardzo poważni i nie mają poczucia humoru. Większość filmów czeskich to komedie i to niekoniecznie głupie komedie, mogą być intelektualne, ale Czech idzie do kina, żeby się zabawić.
Czy można powiedzieć, że polski humor jest specyficzny?
Igor Bielow (Rosja): Mnie się wydaje, że akurat Polacy mają się dobrze, jeśli chodzi o poczucie humoru, mają je na pewno. Ja bardzo lubię polskie komedie, a oprócz tego uważam, że polski humor jest bardzo absurdalny. Jest w nim też sporo takiego smutku metafizycznego, na co miała wpływ na pewno historia Polski. Nawet jak jakiś Polak żartuje na całego, mam wrażenie, że zawsze jest w tym jakiś smutek. W tym nie ma nic złego oczywiście, bo to inspiruje do ciekawych przemyśleń. Polacy mają skłonność do patosu, w tym narodowego, ale podoba mi się to, że z tego też potrafią żartować i nie ma praktycznie żadnych tematów, z których nie wolno żartować. Polacy nie są jakimś smutnym narodem, uśmiechają się, ale tak jak Rosjanie – uśmiechają się, gdy jest ku temu powód.
Sergiej, uważasz podobnie?
Sergiej Hannolainen (Rosja, Finlandia): Mam dosyć skomplikowaną historię rodzinną, pochodzę z rodziny rosyjskojęzycznych Finów, więc pewnie moje poczucie humoru nie jest stricte rosyjskie. Rzeczywiście w Rosji wszyscy są smutniejsi i można mieć wrażenie, że wszyscy cię nienawidzą, ale to jest normalne. W Finlandii natomiast wszyscy się uśmiechają, są życzliwi i bardzo pomocni. Polska jest gdzieś pośrodku. Mieszkam już w Polsce 12 lat i rozumiem tutejsze żarty, ale nie rozumiałem ich zawsze.
OS: Chciałam jeszcze dodać, że na pierwszy rzut oka Polacy mogą sprawiać wrażenie osób, które nie żartują. To jest tak, że trzeba się przebić, wyjść z inicjatywą. Polacy nie są tacy jak Ormianie, że są otwarci od początku, ale jeśli powie się coś żartobliwie w sklepie, to odpowiedź raczej też będzie żartobliwa.
Rozmawiali: Sylwia Jabłońska (Polska) i Jan Romanowski (Polska).