Filip Lech: Czy byłaś kiedyś w Lublinie?
Corina Marti: Tak, prawie 20 lat temu. Jest w tym mieście coś specjalnego, szczególnie w starym mieście – architektura przypomina mi pewne dzielnice Jerozolimy, te kamienice z małymi balkonikami. Są bardzo piękne. Nie mówię zbyt dobrze po polsku, ale po akcencie słyszę, że niektórzy ludzie mówią tam trochę inaczej.
W 2018 nagrałaś album z utworami pochodzącymi z tabulatury Jana z Lublina.
Jan był zakonnikiem w Kraśniku, ale zbyt dużo o nim nie wiemy. To, co uderzyło mnie w tym zbiorze, to jego rozmiary – to ogromna księga zawierająca kilkaset utworów. W różnych stylach, w różnych gatunkach, pochodzące z różnych ośrodków. Znajdziemy tam ponad 20 preambulum w różnych tonacjach, lecz także religijne i świeckie utwory pochodzące z tradycji niemieckiej, francuskiej, włoskiej i polskiej. Tabulatura Jana z Lublina jest złożona jak Europa. To wyjątkowy zbiór, bardzo go pokochałam.
W Janowym zbiorze znajdziemy wiele tańców. Spotykamy się na rozmowę przy okazji festiwalu muzyki dawnej, na koncertach słyszymy tańce pochodzące sprzed wieków, ale nikt nie tańczy. Czy próbowałaś tańczyć do muzyki dawnej?
Znam kroki do tych tańców. Podczas studiów w Scholi Cantorum Basiliensis, gdzie dzisiaj wykładam, mieliśmy lekcje tańca dawnego. Kostiumy zmieniają sposób w jaki się poruszasz, czasami są bardzo ciężkie. Odpuściłam po jednym semestrze i przyznaję – to nie jest mój świat. Są ludzie, którzy się tym fascynują, przebierają się w stroje z epoki. Uwielbiam grać muzykę dawną, ale naśladowanie strojów z dawnych epok to już zbyt wiele. Czułabym się jak te tańczące wampiry z filmu Romana Polańskiego – właściwie wampiry byłyby bardziej inspirujące.
Pracując nad tańcami, zastanawiam się w jaki sposób mogły one być tańczone. Jak szybko? Czy tempa były podobne? Czy w Portugalii tańczono tak samo jak we Francji? Nie sądzę – wyobraź to sobie na przykładzie XVI-wiecznej Europy, świata Jana z Lublina – przecież ludzie tak mocno się różnili kulturowo i socjalnie. Gdybym pochodziła z bogatej rodziny prawdopodobnie moja suknia byłaby "bogata", a więc cięższa, bardziej krępująca. Gdybym urodziła się w biednej chłopskiej rodzinie, tańczyłabym w zupełnie innych sytuacjach, w inny sposób, inne tańce.
Nadpisz opis powiązanego wpisu
Jeżeli widzę dla siebie jakąś rolę w rozdaniu muzyki dawnej, to moją obecność, mam nadzieję, że – bardzo powoli, nie przeceniam własnego wpływu – w końcu ktoś skoncentruje się na emisji naturalnej. Jeżeli ktoś chce zajmować się muzyką dawną, musi odrzucić ustawiony głos i wszystko, co się z tym wiąże.