Według badań Centrum Badań Opinii Społecznej aż trzem czwartym Polaków (72 proc.) przeszkadza komercjalizacja świąt Bożego Narodzenia, a dwie trzecie (65 proc.) uważa, że atmosfera ta utrzymywana jest zbyt długo, przez co święta tracą swoją wyjątkowość. Są to dane z 2013 roku, ale nic nie wskazuje na to, żeby się przedawniły. Wręcz przeciwnie, po transformacyjnym zachłyśnięciu się świątecznym przepychem można zaobserwować powrót do świąt tradycyjnych, a przede wszystkim skromniejszych. ''Jesteśmy otoczeni przedmiotami w takim stopniu, że mamy coraz częściej problem z ich ogarnięciem. Socjologowie dokonują takich analiz, które pokazują, że ludzie nie radzą sobie z przedmiotami'' mówi dr hab. Małgorzata Bogunia-Borowska, socjolożka, kulturo- i medio- -znawczyni zajmująca się m.in. polskimi zwyczajami religijnymi. Z drugiej strony:
''Lubimy być uwodzeni. To naturalne, że podoba nam się, gdy ktoś o nas zabiega, mówi miłe rzeczy, komplementuje i poświęca czas. Aktualnie mamy deficyt czasu. Mimo że to wszystko jest sztuczne, to te gesty są miłe. Galerie handlowe czy udekorowana przestrzeń miast budzi pozytywne emocje'' mówi badaczka.
Mam wrażenie, że te słowa można byłoby przyrównać do rocznych podsumowań, które rokrocznie produkowane są przez redakcje kulturalne (także przeze mnie), najczęściej przybierając formę listy, rankingu. 10 najważniejszych wydarzeń, 20 najlepszych płyt, 30 najlepiej zapowiadających się artystów. Komponując takie rankingi uwodzimy się nawzajem: słuchacze cieszą się, że ich własne odkrycia zostały docenione przez krytykę; artyści i wydawcy czują się docenieni i spełnieni; dziennikarze mogą się spełnić tworząc interesujące zestawienia, którymi zadowolą innych.
Pewnie jestem niesprawiedliwy, w końcu niektórzy napomkną o największych rozczarowaniach, ale to raczej rzadkość – w okresie świątecznym przykre sprawy lepiej zostawić za sobą, pozwolić tym, którzy zawinili zrehabilitować się w nadchodzącym wielkimi krokami nowym roku. Może to i lepiej.
Istnieje jednak możliwość, iż forma rocznego podsumowania jest nieadekwatna do obecnego rynku muzycznego: płyt jest zbyt wiele, zawsze się kogoś pominie, czegoś się nie dostrzeże, jakiś album przesłuchamy niedokładnie i nie usłyszymy jego wartości, ominiemy ważny festiwal, nie usłyszymy istotnego prawykonania. Podejrzewam też, że kurczowe trzymanie się kalendarza (gregoriańskiego) nikomu nie służy. Owszem, muzyka zawsze istnieje w czasie, ale nie jestem pewien czy jest to czas kalendarza słonecznego. Inaczej pamiętamy rzeczy, które wydarzyły się w styczniu, inaczej podchodzimy do muzyki, którą po raz pierwszy usłyszeliśmy tydzień temu.
Jakie wyniki miałoby badanie CBOS-u, w którym ankietowani musieliby ustosunkować się do potrzeby lektury kulturalnych podsumowań rocznych?
Jak wyglądała polska muzyka w 2015 roku?
Polska muzyka w 2015 roku wyglądała tak samo jak w 2014, mniej więcej. Przede wszystkim: wyszło bardzo dużo ciekawych płyt, właściwie każdy gatunek zostawił po sobie coś ciekawego.
Jazz
Na przykład, taki jazz. Raphael Rogiński nagrał świetny i skromny gitarowy album, na którym Coltrane (i poezja Langstona Hughesa) została przetworzona przez wyjątkową wrażliwość Rogińskiego, która sięga do samych korzeni muzyki (''Plays John Coltrane And Langston Hughes African Mystic Music'', Bôłt). Warto się też przyjrzeć koncertowej płycie ''Gold of Małkinia'' tria Shofar (Rogiński, Moretti i Trzaska), na której kontemplacyjno-ekstatyczny projekt nowych klezmerów zdaje się osiągać apogeum.
Albo płyty, na których możemy usłyszeć Ksawerego Wójcińskiego, multiinstrumentalistę, ale przede wszystkim kontrabasistę: szalone ''The Soul'', które jest solowe, ale nie brzmiałoby tak jak brzmi, gdyby nie producencka ingerencja Michała Kupicza (proszę kliknąć link, Ksawery o wszystkim opowie) albo płyta ''Christ Everlasting'' tria Charlesa Gayle'a, w której oprócz legendarnego saksofonisty usłyszymy jeszcze Wójcińskiego i perkusistę Klausa Kugela. Obydwie płyty ukazały się nakładem For Tune.
Improwizacja
W tak zwanej muzyce improwizowanej również nie brakowało zachwytów, warto wspomnieć chociażby o wspólnej płycie portugalskiego RED Trio z Geraldem Lebikiem i Piotrem Damasiewiczem (''Mineral'', Bocian). Nie zawiódł też Mike Majkowski, polsko-australijski kontrabasista, który niestrudzenie kontynuuje studia nad swoim instrumentem (oraz czasem i naturą dźwięku). W tym roku wydał jedną kasetę: ''Neighbouring Objects'' (Astral Spirits, Monofonus Press) oraz CD ''Bright Astonishment of the Night'' (Bocian Records).
Muzyka eksperymentalna
Ze świata improwizacji śmiało możemy przejść w rzeczywistość eksperymentów. Wydaję mi się, że pole polskiej muzyki eksperymentalnej zostało zagospodarowane przez dwóch wybitnych twórców (Roberta Piotrowicza i śp. Zbigniewa Karkowskiego) oraz płodne labele miniaturki (między innymi: Pawlacz Perski, Wounded Knife, Audile Snow, BDTA, Jasień i inne).
Piotrowicz, oprócz tego, że koncertował po całym świecie, wydał także dwa albumy: ''Starą Szkołę Ze Złota'' (Bocian i Musica Genera) oraz nagraną wspólnie z Lukášem Jiřičką ''Samoobronę'' (Bôłt). Ta pierwsza brzmi jak synteza współczesnych ''wielkich form'' syntezatorowych z muzyką dawną, druga jest adaptacją słuchowiska Helmuta Kajzera – niezwykle ciekawą, warto się nad tą płytą pochylić na dłużej, tym bardziej, że forma słuchowiska, teatru radiowego zdaje się do nas powracać.
Zmarłego w 2013 roku Zbigniewa Karkowskiego miałem okazję poznać, tak jak duża część słuchaczy w Polsce i na świecie, głównie jako artystę tworzącego muzykę noise, w nurcie bardziej podziemnym, niż filharmonijno-festiwalowym. W zeszłym roku mogliśmy spojrzeć na tę postać trochę inaczej, a wszystko to za sprawą projektu Karkowski/Xenakis, którego kuratorką jest Monika Pasiecznik. W narracji zaproponowanej przez Pasiecznik, Karkowski jest jednym ze spadkobierców i następców Xenakisa, czyli greckiego kompozytora związanego z Francją: jednego z absolutnych klasyków współczesnej muzyki elektronicznej, w którego twórczości dźwięki splatały się z architekturą i matematyką. Daniel Buess, Aleksander Gabryś, Anton Lukoszevieze i Kasper T. Toeplitz wykonywali utwory Karkowskiego (i Xenakisa) m.in. w Warszawie, Göteborgu i Huddersfield. W fonografii przypominanie Karkowskiego-kompozytora, który korzystał z instrumentów akustycznych odbyło się za sprawą płyty ''Saturation'' ansamblu Zeitkratzer (Bocian/ Musica Genera), na której znalazła się kompozycja ''Monochromy'' napisana wspólnie przez Karkowskiego i Reinholda Friedla.
Elektronika
Łącznikiem pomiędzy światem eksperymentów a muzyką elektroniczną był w tym roku Jacek Sienkiewicz, jeden z ojców tanecznej elektroniki w Polsce. Z jednej strony wydał ''Instynkt'' (Bocian), płytę gdzie ponad rytm wybija się faktura dźwięku i narracja (podobnie jak na ''No'' [Nomatter]). Z drugiej strony mogliśmy posłuchać tanecznej epopei ''Drifting'' (Recognition), gdzie Jacek podsumowuje swoje ponad 20-letnie doświadczenia związane z muzyką taneczną.
Muzyką taneczną, która w 2015 roku była na polskiej scenie wyjątkowo zauważalna, przede wszystkim za sprawą kilku młodych wydawnictw, które zaopatrzyły nas w różnorodne płyty winylowe, które dzisiaj mogą służyć didżejom z całego świata jako narzędzie do rozruszania bywalców klubów. Tutaj trzeba wymienić: Oficynę Transatlantyk (pod koniec roku wydali ciekawy zestaw editów od DJ'a Dooka, wcześniej była dwupłytowa składanka Polo House, na której możemy usłyszeć całą plejadę polskich producentów romansujących z muzyką house); Technosoul (kolejna dobra płyta od Michała Wolskiego); house'owe Get The Balance Right!; Father And Son Records And Tapes, wytwórnię Maćka Sienkiewicza; oraz debiutantów, czyli Rotten Periodicity prowadzone przez Filipa Kosela i wytwórnię związaną z imprezami Brutaż.
Nie brakowało też producentów, których muzyka podbijała zagraniczne wytwórnie. Naphta, czyli Paweł Klimczak, wydał ''Baltic Rim'' w fińskim labelu Omena. Duet Ptaki wypuścił ''Antypody'' w australijskim wydawnictwie People Must Jam. Utwór Piotra Baranowskiego, ukrywającego się pod pseudonimem Mutual Attraction ukazał się na świetnej składance ''Ethos Series 2'' greckiej wytwórni Nous. Lutto Lento wysłał za granicę dwie dwunastki: ''Whips'' wydane przez brytyjskie Where To Now? i ''Dog Leaf'', które ukazało się nakładem słowackiego labela Proto Sites.
Muzyka tradycyjna
Tańczy się nie tylko do muzyki elektronicznej, może warto wrócić do korzeni i nauczyć się tańców tradycyjnych? Pomóc może w tym zespół Tęgie Chłopy, który dokładnie eksploruje muzykę Kielecczyzny, przede wszystkim jej taneczną odsłonę. W końcu ich płyta nazywa się ''Dansing'' (Muzyka Odnaleziona). Można też zatańczyć z Kapelą Brodów, ich album ''Muzikaim'' (Muzyka Odnaleziona) stara się odtworzyć dźwięki już nieistniejące: muzykę Żydów, którą rozbrzmiewała polska wieś. Tańcu często towarzyszy śpiew, tego warto posłuchać z płyty Zosi Bernad, która na ''Tradycyjnych pieśniach Lubelszczyzny'' zebrała pieśni liryczne i obrzędowe: bożonarodzeniowe, chrzcielne, ale i miłosne oraz biesiadne.
Muzyka klasyczna
Zrobiło się tanecznie, ale warto zająć się też rzeczami poważnymi, na przykład muzyką klasyczną. Jedną z tegorocznych produkcji londyńskiej Royal Opera House był ''Król Roger'' Karola Szymanowskiego w reżyserii Kaspera Holtena. Dzieło 90-letnie, ale jak się okazało – nadal świeże, Tom Service, dziennikarz Guardiana napisał nawet, że ''muzyka w trzech aktach "Króla Rogera" jest jedną z najbardziej zachwycających spośród kiedykolwiek stworzonych dla opery''. Londyńskim Rogerem można było się cieszyć nie tylko kupując drogie bilety do prestiżowej opery, spektakl był transmitowany przez The Opera Platform – nowopowstałą platformę, która streaminguje opery z całego świata, za darmo.